[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na kogóż to bowiem bezbożną rękę podnosicie? Przeciw ko-mu wy, co się obrońcami chrześcijaństwa nazywacie, z pogany przymierze czynicie? Przeciwkrólowi, przeciw stanowi szlacheckiemu i całej Rzeczpospolitej.Wy przeto, nie ja, zdrajcamijesteście, i to wam powiadam, iż jeśli pokorą i posłuszeństwem nie zgładzicie win waszych,tedy biada wam! Zaliż dawne to czasy Pawluka i Nalewajki? Zali wyszła już wam z pamięciich kara? Pomnijcie tedy, że patientia Rzeczypospolitej już wyczerpana i miecz wisi nad gło-wami waszymi. Aajesz, wraży synu, by się wykręcić i śmierci ujść!  zawołał koszowy. Aleć ci nie po-może ni grozba, ni wasza łacina lacka.Inni też atamanowie poczęli zębami zgrzytać i trzaskać w szable, a pan Skrzetuski podniósłgłowę jeszcze wyżej i tak mówił: Nie myśl, atamanie koszowy, bym się śmierci obawiał albo żywota bronił, albo się z mejniewinności wywodził.Szlachcicem będąc, od równych tylko sobie sądzon być mogę i nieprzed sędziami tu stoję, jeno przed zbójcami, nie przed szlachtą, jeno przed chłopstwem, nieprzed rycerstwem, jeno przed barbarzyństwem, i wiem dobrze, że się od śmierci nie wybie-gam, którą wy też dopełnicie miary swej nieprawości.Przede mną jest śmierć i męka, ale zamną moc i zemsta całej Rzeczypospolitej, przed którą drżyjcie wszyscy.Jakoż wyniosła postawa, wzniosłość mowy i imię Rzeczypospolitej silne zrobiły wrażenie.Atamanowie spoglądali na siebie milcząc.Przez chwilę wydało im się, że przed nimi stoi niejeniec, ale grozny poseł potężnego narodu.Tuhaj-bej zaś mruknął: Serdytyj Lach! Serdytyj Lach!  powtórzył Chmielnicki.Gwałtowne dobijanie się do drzwi przerwało dalszą ich rozmowę.Na majdanie egzekucjaszczątków Tatarczuka i Barabasza była właśnie skończona;  towarzystwo wysyłało nowądeputację.Kilkunastu Kozaków, okrwawionych, zziajanych, okrytych potem, pijanych, weszło doizby.Stanęli przy drzwiach i wyciągając ręce jeszcze dymiące od krwi poczęli mówić Towarzystwo kłania się panom starszyznie  tu pokłonili się wszyscy w pas  i prosi, że-by im wydać tego Lacha, szczob z nym poihraty, jak z Barabaszom i Tatarczukom. Wydać im Lacha!  krzyknął Czarnota. Nie wydawać  wołał inny. Niech czekają! On poseł! Na pohybel mu!  ozwały się różne głosy.Następnie ucichli wszyscy, czekając, co powiedzą koszowy i Chmielnicki. Towarzystwo prosi; a nie, to samo wezmie  powtórzyli deputaci.Zdawało się, że pan Skrzetuski zgubiony jest bez ratunku, gdy wtem Chmielnicki pochyliłsię do ucha Tuhaj-beja.85  To twój jeniec  szepnął  jego Tatarzy wzięli, on twój.Dasz-li go sobie zabrać? To bo-gaty szlachcic, a i bez tego kniaz Jarema złotem za niego zapłaci. Dawajcie Lacha!  wołali coraz grozniej Kozacy.Tuhaj-bej przeciągnął się na swoim siedzeniu i wstał.Twarz zmieniła mu się w jednejchwili, oczy rozszerzyły się jak u żbika, zęby poczęły błyskać.Nagle skoczył jak tygrys przedmołojców dopominających się o jeńca. Precz, capy, psy niewierne! niewolnicy! swynojady!  ryknął chwytając za brody dwóchZaporożców i targając nimi z wściekłością. Precz, pijanice, bydlęta nieczyste! gady pluga-we! wy mnie jasyr zabierać przyszli, a ot, ja wam tak!.capy!  To mówiąc, targał za brodycoraz innych mołojców, na koniec zwaliwszy jednego począł go deptać nogami. Na twarz,niewolnicy, bo was w jasyr zapędzę, bo Sicz całą nogami tak zdepczę jak was! z dymamipuszczę, ścierwem waszym pokryję!Deputaci cofali się przerażeni  straszliwy przyjaciel pokazał, co umie.I dziwna rzecz: na Bazawłuku stało tylko sześć tysięcy ordy! Prawda, że za nimi stał jesz-cze chan z całą potęgą krymską, ale w samej Siczy było kilkanaście tysięcy mołojców prócztych, których Chmielnicki wysłał był już na Tomakówkę  a jednakże ani jeden głos protesta-cji nie podniósł się przeciw Tuhaj-bejowi.Zdawać by się mogło, że sposób, w jaki groznymurza obronił jeńca, był jedynie skuteczny, że trafił od razu do przekonania Zaporożców,którym tatarska pomoc była w tej chwili niezbędną.Deputacja wypadła na majdan krzyczącdo tłumów, że nie będą z Lachem igrały, bo to jeniec Tuhaj-beja, a Tuhaj-bej, każe, rozser-dywsia!  Brody nam powyrywał!  wołali.Na majdanie też poczęto zaraz powtarzać:  Tu-haj-bej rozserdywsia!  Rozserdywsia!  wołały żałośnie tłumy  rozserdywsia! rozser-dywsia!  a w kilka chwil jakiś przerazliwy głos jął śpiewać koło ogniska:Hej, hej!Tuhaj-bejRozserdywsia duże!Hej, hej!Tuhaj-bejNe serdysia, druże!Wnet tysiące głosów powtórzyło:  Hej, hej! Tuhaj-bej  i oto powstawała jedna z tychpieśni, które potem, rzekłbyś, wicher roznosił po całej Ukrainie i trącał nimi o struny lir i teo-rbanów.Ale nagle i pieśń została przerwana, bo przez bramę od strony Hassan Basza wpadło kilku-nastu ludzi i przedzierając się przez tłum, krzycząc:  Z drogi! z drogi! , dążyło co sił w stronęradnego domu.Atamani zabierali się już do wyjścia, gdy nowi ci goście wpadli do izby. Pyśmo do hetmana!  wołał stary Kozak. Skąd wy? My czehryńcy.Dzień i noc z pyśmom jidem.Oto jest.Chmielnicki wziął list z rąk Kozaka i począł czytać.Nagle twarz zmieniła mu się, przerwałczytanie i rzekł donośnym głosem: Mości panowie atamani! Hetman wielki wysyła syna Stefana z wojskiem na nas.Wojna!W izbie powstał dziwny szmer; nie wiadomo, czy szmer radości, czy przerażenia.Chmiel-nicki wystąpił na środek izby.wsparł się pod boki, oczy jego miotały błyskawice, a głosbrzmiał groznie i rozkazująco: Kurzeniowi do kurzeniów! Uderzyć z dział na wieży! Rozbić beczki z wódką! Jutroświtaniem ruszamy!86 Od tej chwili kończyły się na Siczy obrady zbiorowe, rządy atamanów, sejmy i przewaga towarzystwa.Chmielnicki brał w ręce nieograniczoną władzę.Oto przed chwilą z obawy,aby głos jego nie został niewysłuchany przez burzliwe  towarzystwo , musiał jeńca podstę-pem bronić i podstępem gubić niechętnych; teraz był panem życia i śmierci wszystkich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •