[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzadkomówił o tamtym okresie swojego \ycia, ale znał ró\nicę pomiędzyprawdziwym \ołnierzem a kimś, kto po prostu słu\ył w wojskui potrafił rozpoznać kogoś takiego, kiedy się na niego natknął.- Oczywiście, najpierw przyjrzeliśmy się narodowości pracow-ników Kongresu.Szukaliśmy przede wszystkim osób powiązanychw jakikolwiek sposób z Iranem.Niewiele to dało, dopóki ktoś niewpadł na pomysł, \eby sprawdzić plany podró\y.Shakib jezdziłco roku na wakacje do Walencji.Dzień czy dwa po przybyciu namiejsce leciał pod fałszywym nazwiskiem do Bukaresztu, a stam-tąd dalej do Teheranu.Taka strategia wiązała się z niewielkimryzykiem, kontakty były ograniczone do minimum, co mo\esugerować, \e Shakib był uśpionym szpiegiem.Kto wie, cojeszcze im przekazał przez te wszystkie lata? Kiedy ta sprawawyjdzie na jaw, poleci sporo głów.- Stwierdziwszy tak oczywistąprawdę, Hendricks zamilkł na chwilę.- On wie, \e tutaj jesteśmy.Gdybyśmy się kompletnie mylili, facet ju\ dawno by się poddał.To jego szukamy.- I nie potrafiliście załatwić tego dyskretnie? - zapytała Naomi.63 - Przeciek nie wyszedł ode mnie, jeśli to właśnie sugerujesz- odparł ze złością Hendricks.- Mnóstwo ludzi miało dostęp dotej informacji.- Ale nie my - mruknęła Kharmai.Wysoko ponad całym tym zamieszaniem Michael Shakibklęczał nieruchomo na modlitewnym dywaniku z pochylonąw pokorze głową, zwrócony twarzą na wschód ku Mekce,miastu, którego nigdy nie odwiedził i dokąd ju\ się nie uda,mimo i\ had\ był jednym z pięciu filarów wymaganych przezjego wiarę.Twarz Shakiba miała typowo arabskie rysy, w czym nie byłonic dziwnego, bo jego rodzice wyemigrowali z Kom, w którymMichael przyszedł na świat, do Kalifornii dopiero w 1979 roku,pomimo ogromnych trudności, jakie wiązały się z wyjazdemz kraju po Rewolucji.Przez całe swoje \ycie cierpiał z powoduuprzedzeń i niechęci \ywionych wobec islamu w jego przybranejojczyznie, ale nigdy nawet nie pomyślał o wyrzeczeniu się swejwiary.Był świadomy a\ do bólu, \e sam jego wygląd wystarczy,aby wzbudzić nieufność ludzi, których mijał na ulicy ka\degodnia, choć to akurat przekonanie stanowiło w znacznej mierzewytwór jego wyobrazni, bo Michael Shakib był przede wszystkimniezwykle przystojnym mę\czyzną.Bystre zielone oczy z brązowymi plamkami, osadzone w twarzyo idealnie gładkiej oliwkowej cerze, stanowiły najbardziejprzykuwający uwagę element jego wyglądu.Bardziej jednak ni\gęste, czarne włosy liczyły się proste, białe zęby, tak niecodziennywidok w dotkniętych biedą rejonach Iranu, z których udało musię wyrwać.W chwilach zadumy Shakib potrafił przyznać, \e otrzymał odlosu znacznie więcej ni\ wielu jego pobratymców.Był wdzięcznyza te korzyści, a jednocześnie nimi pogardzał.Co dało mu prawodo tak wielkiego sukcesu, do korzystania z bogactwa i przywile-jów, które zwykle przypadały w udziale tylko tworzącej najwę\sząelitę amerykańskiej młodzie\y? Pewnej ciepłej spokojnej nocyna Barbadosie, cztery lata temu, poznał człowieka, który miałodmienić całe jego \ycie, nadać mu cel.To spotkanie wcale niebyło przypadkowe, chocia\ tego faktu nigdy mu nie ujawniono.64 Do tamtej chwili \ył, kierując się tylko instynktami i wrodzonąinteligencją, ale była to zupełnie bezu\yteczna egzystencja.Dlatego pomimo osiągnięcia niezaprzeczalnego sukcesu, MichaelShakib powitał z radością mo\liwość przysłu\enia się tak wielkiejsprawie, a teraz był gotów zło\yć swój największy dar.Nie zawiódł się w swych oczekiwaniach.- Nie mają pojęcia, w co się pakują - powiedział cicho Ryan.Nie było w jego zwyczaju forsowanie własnych sądów, choćinstynkt ostrzegał go teraz przed niebezpieczeństwem.Kharmaidosłyszała jednak jego słowa.- O czym ty mówisz? - zapytała, odwracając się w jego stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •