[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieszczęsna Norwenna,pochowana pod Zwiętym Drzewem w Ynys Wydryn, urządziłaby ją z pewnościąinaczej, ale gdyby za pomyślność Mordreda modliło się nawet tysiąc biskupów iplejada świętych, nie zmieniłoby to jego przeznaczenia.Nasz król był kaleką i żadendruid ani biskup nie mógł temu zaradzić.Po południu przybył do fortu Tristan z Kernow.Ucztowaliśmy właśnie wwielkiej sali.Panowała tam mało radosna atmosfera, ale pojawienie się Tristanajeszcze bardziej ją zepsuło.Jego przybycie zauważono dopiero wtedy, gdy zbliżył siędo wielkiego ogniska na środku sali i stanął w blasku płomieni.Miał na sobieskórzany napierśnik i żelazny hełm.Książę uchodził za sojusznika Dumnonii, więcbiskup Bedwin uprzejmie go powitał, ale Tristan w odpowiedzi wydobył miecz.Gest ten wzbudził natychmiast poruszenie, gdyż nikt nie miał prawa wchodzićz bronią do sali, w której odbywała się uczta, zwłaszcza gdy świętowano koronacjękróla.Niektórzy goście byli już pijani, ale nawet oni zamilkli, patrząc na młodego,ciemnowłosego księcia.Bedwin nie zauważył wyciągniętego miecza. - Przybyłeś na koronację, książę? - zapytał.- Nie zdążyłeś na czas.W zimieciężko się podróżuje.Usiądz, proszę.Może tutaj, obok Agrykoli z Gwentu? Poczęstujsię dziczyzną.- Chcę złożyć skargę - oznajmił głośno Tristan.Tuż za drzwiami, gdzie zacinał zimny deszcz ze śniegiem, stało sześciu jegostrażników.Mieli mokre zbroje i ociekające wodą płaszcze.Trzymali w rękach tarczei ostre włócznie.- Skargę? - zdziwił się Bedwin.- W tak uroczystym dniu?Niektórzy ze zgromadzonych na sali wojowników wydawali grozne pomruki.Byli na tyle pijani, że szukali zwady, ale Tristan nie zwrócił na nich uwagi.- Kto reprezentuje Dumnonię? - zapytał.Nastąpiła chwila ciszy.Owain, Artur, Gereint i Bedwin mogli decydować osprawach królestwa, ale żaden z nich nie miał zwierzchniej władzy.Książę Gereint,który nigdy nie lubił przewodzić, wzruszył tylko ramionami.Owain wpatrywał sięgroznie w Tristana, Artur zaś oddał z szacunkiem głos Bedwinowi, który stwierdziłnieśmiało, że jako główny doradca królestwa może chyba wypowiadać się w imieniukróla Mordreda.- Powiedz więc Mordredowi - oświadczył Tristan - że dojdzie do rozlewukrwi, jeśli sprawiedliwości nie stanie się zadość.Zdenerwowany Bedwin machał rozpaczliwie rękami, próbując go uspokoić izastanawiając się gorączkowo, co odpowiedzieć.Nie potrafił jednak nic wymyślić.Wkońcu wyręczył go Owain.- Mów, z czym przychodzisz - powiedział obojętnie.- Wielki Król Uther - zaczął Tristan - zapewnił w swoim czasie nietykalnośćgrupie poddanych mojego ojca.Przybyli tutaj na prośbę Uthera, aby pracować wkopalniach, i żyli w pokoju z sąsiadami.Ale u schyłku minionego lata zostalibrutalnie napadnięci.Powiedz swojemu królowi, że zginęło pięćdziesięciu ludzi, aceną za ich śmierć będzie oprócz sarhaedu głowa człowieka, który kazał ich zabić.Wrazie potrzeby przybędziemy z mieczami i tarczami i sami wymierzymysprawiedliwość.Owain wybuchnął śmiechem.- Małe Kernow? Trzęsiemy się ze strachu!Zgromadzeni wokół wojownicy wznosili pogardliwe okrzyki.Kernow byłoniewielkim królestwem i nie mogło stawić czoła siłom Dumnonii.Biskup Bedwin próbował uciszyć wrzawę, ale podpici mężczyzni nie chcieli go słuchać.Uspokoił ichdopiero Owain.- Słyszałem, książę - powiedział - że to Czarne Tarcze Oengusa Mac Airemazaatakowały wrzosowiska.Tristan splunął na podłogę.- Jeśli tak było - rzekł - to musieli przylecieć na skrzydłach, bo nikt ich podrodze nie widział i nie ukradli w całej Dumnonii nawet jajka.- Ponieważ nas się boją, a was nie - stwierdził Owain i sala wybuchnęłaznowu śmiechem.Artur zaczekał, aż śmiech ucichnie i zapytał uprzejmie:- Czy wiesz, kto oprócz Oengusa Mac Airema mógł napaść na waszych ludzi?Tristan odwrócił się i spojrzał na mężczyzn siedzących w kucki na podłodze.Zobaczywszy łysą głowę księcia Cadwy ego z Iski wskazał na niego mieczem.- Zapytaj jego! Albo lepiej - podniósł głos, aby uciszyć wrzawę - zapytajświadka, którego przyprowadziłem.Cadwy był już na nogach i wykrzykiwał, aby przyniesiono mu miecz, a jegowytatuowani włócznicy grozili śmiercią całemu królestwu Kernow.Artur uderzył dłonią w stół i w sali zapadła nagle cisza.Siedzący obok niegoAgrykola z Gwentu spuścił wzrok, nie chcąc wtrącać się do sprzeczki, nie wątpiłemjednak, że śledził dokładnie jej przebieg.- Jeśli ktoś przeleje dzisiaj krew - ostrzegł Artur - uznam go za swojegowroga.- Zaczekał, aż Cadwy i jego ludzie usiądą, po czym spojrzał znów na Tristana.- Przyprowadz swego świadka, panie.- Czy jesteśmy w sądzie? - zaprotestował Owain.- Niech wejdzie świadek - domagał się Artur.- To jest uczta! - krzyczał Owain.- Sprowadzcie tego świadka - poparł Artura biskup Bedwin, który chciał jaknajszybciej zakończyć tę przykrą sprawę.Ludzie stojący w głębi sali podeszli bliżej, aby lepiej wszystko słyszeć, alegdy zjawił się świadek Tristana, wybuchnęli śmiechem.Była to mała dziewczynka,najwyżej dziewięcioletnia, która weszła spokojnie do sali i stanęła wyprostowanaobok księcia.Tristan położył jej dłoń na ramieniu i powiedział:- To Sarlinna ferch Edain.Mów, co widziałaś.Sarlinna zwilżyła językiem wargi i zwróciła się do Artura, może dlatego, że spośród siedzących przy stole mężczyzn miał najbardziej pogodną twarz.- Zabili mi ojca, zabili mi mamę, zabili moich braci i siostry.- Recytowała tesłowa tak, jakby wyuczyła się ich na pamięć, ale nikt z obecnych nie wątpił, że mówiprawdę.- Zabili moją małą siostrzyczkę - ciągnęła dalej - i mojego kotka.- W jejoczach pojawiły się łzy.- Widziałam, jak to się stało.Artur pokręcił głową ze współczuciem.Agrykola z Gwentu przeczesałpalcami swe krótko przystrzyżone siwe włosy, wpatrując się w poczerniałe od sadzykrokwie.Owain rozparł się na krześle i popijał miód z rogowego pucharu.BiskupBedwin zapytał z niepokojem:- Naprawdę widziałaś zabójców?- Tak, panie - odparła Sarlinna.Teraz, gdy nie recytowała już przygotowanego tekstu, wydawała się bardziejzdenerwowana.- Ale przecież było ciemno - zauważył Bedwin.- Czy nie napadnięto ich wnocy, książę? - zapytał Tristana.Panowie Dumnonii słyszeli o masakrze nawrzosowiskach, ale wierzyli zapewnieniom Owaina, że była ona dziełem CzarnychTarcz Oengusa.- Jak dziecko mogło coś zobaczyć po ciemku?Tristan poklepał dziewczynkę po ramieniu, zachęcając ją do mówienia.- Opowiedz biskupowi, co się stało - poprosił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •