[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem Aliera e'Kieron, a ten Jhereg jest ze mną! - oznajmiła.- Możecie odejść.Dowódca rozejrzał się nerwowo, oblizał wargi i odwrócił do pozostałych.W ich twarzach nie drgnął ani jeden mięsień, ale musieli odbyć błyskawiczną naradę, najprawdopodobniej telepatyczną, gdyż odwrócił się z powrotem ku Alierze, skłonił i bez słowa schował rapier.Po czym odwrócił się kolejny raz i wyszedł, a jego podwładni w ślad za nim.Żałowałem, że nie mogę usłyszeć meldunku, który złoży.- Czym cię trafiła? - spytała Aliera, spoglądając na mnie.- Kompletnym zewnętrznym paraliżem.Mogłem tylko słuchać i patrzeć, ale oczyma już nie mogłem ruszyć.Z boku, od strony, gdzie Spellbreaker mnie nie chronił w tym momencie.Pokiwała głową ze zrozumieniem, a ja nagle przypomniałem sobie, po co się tu zjawiliśmy.- Złapałaś ją?Uśmiechnęła się i poklepała pochwę Pathfindera.Zatrzęsło mną.- Zniszczyłaś ją?!- Zapominasz, że to Wielka Broń, a nie kozik Morgantich.Jej ciało jest już w Czarnym Zamku, a dusza tutaj.Możemy połączyć je, kiedy tylko zechcemy - uśmiechnęła się promiennie.- A ciało Morrolana?- Także jest już w Czarnym Zamku.Nekromantka próbuje przełamać blokadę, ale wątpię, by jej się to udało.Musimy przekonać naszą znajomą, by nam pomogła.- W takim razie nie traćmy czasu.Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że mam przy swojej skromnej osobie broń Morgantich i to całkiem silną.Gdybym przypomniał sobie o tym w czasie spotkania z gwardzistami, zdaje się, że złamałbym wszelkie zasady, bo i tak nie miałbym nic do stracenia.Pierwszy raz w karierze prawie dałem się złapać z czymś tak obciążającym.Nagle bardzo polubiłem Alierę.Po powrocie do Czarnego Zamku mój żołądek kategorycznie oznajmił, że ma dość.Gdyby znajdowało się w nim cokolwiek, obrzygałbym się, ledwie stanąłem na dziedzińcu, a tak jedynie się burzył.Za to zdecydowanie.Postanowiłem następnego dnia traktować go z niezwykłą delikatnością.Morrolan kazał zbudować jedną z wież znacznie wyższą od pozostałych.Jest to ogniskowa większości jego mocy, a przynajmniej tak słyszałem.Niewiele osób ma wstęp do tej wieży.Ja mam.Aliera naturalnie też.Podobnie Nekromantka.Wieża jest centralnym miejscem kultu Verry, której służy Morrolan.I to dosłownie służy - zdarzyło mu się już składać jej w ofierze całe wioski.Wieża zawsze pogrążona była w mroku - oświetlenie zapewniało tylko kilka czarnych świec.Znajdowało się w niej także jedno okno, ale nie widać było z niego dziedzińca.Jeśli miało się szczęście, to w ogóle nic przez nie nie było widać.Jeśli nie, widziało się rzeczy, od których można było stracić rozum.Ciało Morrolana położyliśmy na posadzce pod oknem, a adeptkę na ołtarzu znajdującym się na środku wysokiej, zajmującej prawie cały poziom komnaty.Jej głowę podparliśmy tak, by spoglądała w okno, gdy zostanie ożywioną.To był mój pomysł.Co prawda nie planowałem 'i użyć okna do czegokolwiek, ale ten widok powinien błyskawicznie wprawić ją we właściwy nastrój.Na wszelki wypadek przykuliśmy ją też do ołtarza łańcuchami, a Aliera założyła blokadę ogólną na użycie magii.A potem przy pomocy Nekromantki zajęła się przywróceniem adeptki do życia, zdejmując naturalnie wcześniej blokadę.Co prawda niewiele osób wiedziało więcej o przenoszeniu duszy i podobnych praktykach od Nekromantki, ponieważ jednak dusza obiektu znajdowała się w Wielkiej Broni Aliery, to ona była ważniejsza na tym okręcie.Adeptka otworzyła oczy, przez jej twarz przewinął się kalejdoskop uczuć.Ostatnim był strach.Blokada antymagiczna była już z powrotem na miejscu i teraz przyszła moja kolej.Nie miałem zamiaru dać jej czasu na zorientowanie się, gdzie jest, czy dojście do siebie.Musiała być naprawdę dobra - inaczej nie wybrano by jej do tej “roboty”.A to znaczyło, że jest twarda.Należało więc walić równo i iść za ciosem, nim się otrząśnie.Dlatego pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, było okno.Chwilowo uprzejmie puste, ale tym niemniej skuteczne.A zanim miała czas zastanowić się, co ją spotkało, ujrzała moją twarz.Stałem nad nią i starałem się wyglądać naprawdę paskudnie.- I co? - spytałem.- Podobało się?Nie odpowiedziała.Ponieważ zaciekawiło mnie, jak to jest, kiedy budzi się po zjedzeniu duszy przez magię, spytałem ją o to.Nadal milczała.Oceniłem, że powinna już zdawać sobie sprawę z własnego położenia, jak i z tego, że magia jej nie pomoże, nie jest bowiem w stanie jej użyć.Odczekałem jeszcze sekundę, żeby dotarło to do niej na pewno, i poinformowałem uprzejmie:- Alierze spodobało się takie zabijanie.Chce to powtórzyć.Widać było, że się boi, ale panuje nad strachem.- Nie mam zamiaru jej na to pozwolić - dodałem.- Sam chcę spróbować.Brak reakcji.W porządku, szefie?A co, aż tak widać?Tylko jak się ciebie dobrze zna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]