[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obyś potrafił to udowodnić!- Ci, o których wezwanie cię prosiłem, znają prawdę, a właściwie jej fragmenty.Jeślitylko je wyjawią, wtedy ujrzysz całą prawdę, Cezarze.Oficer strzegący drzwi wszedł spiesznie do komnaty i szepnął coś Cezarowi na ucho.- Pierwszy z twoich świadków już tu jest - powiedział imperator i kazał oficerowi gowprowadzić.W chwilę potem stanął przed nami niski, chudy człowiek.Jego włosy i broda nie byłyani w połowie tak zadbane jak przy naszym pierwszym spotkaniu na galerze Pompejusza.Niewola - najpierw u króla, teraz u Cezara - wyraznie nie służyła wyzwoleńcowi Filipowi.Był obdarty i potargany, a w jego oczach dostrzegłem dziwny wyraz, który nasunął mi obawyo jego zdrowie psychiczne.Kiedy mnie zobaczył, zmarszczył brwi, a jego spojrzenie stało sięjeszcze dziksze.- Pamiętasz mnie, Filipie? - spytałem.- Zbieraliśmy razem drewno na stospogrzebowy dla twojego dawnego pana.- Oczywiście, że cię pamiętam.Pamiętam wszystko, co zaszło w tym przeklętym dniu.Ach, gdybym mógł zapomnieć! - Opuścił wzrok i dodał smętnie: - Widzę, że i ty wpadłeś włapy Cezara.To mi przypomniało, że wziął mnie wtedy za jednego z weteranów Pompejusza, takprzejętego grozą i żalem po jego śmierci, że rzuciłem się w morze i wpław dobrnąłem dobrzegu.Z tej przyczyny mi zaufał; nie widziałem powodu, aby wyprowadzać go z błędu.- Wszyscy jesteśmy w jego rękach - odrzekłem, zerkając z ukosa na imperatora.-Filipie, bardzo mi potrzeba twojej pomocy.Ja ci wtedy pomogłem godnie pożegnaćWielkiego.Czy dzisiaj ty mi pomożesz?- Czego chcesz ode mnie?Nabrałem powietrza.Poprzedniego wieczoru byłem tak pewien swojego scenariuszawydarzeń, jaki przedłożyłem Cezarowi na dowód niewinności Metona, i okazało się, żepopełniłem wielki błąd.Co będzie, jeśli i tym razem intuicja mnie zawiedzie? Może mnie jużopuściła, podobnie jak zdolność logicznej dedukcji.W oczach Cezara ujrzałem nagłyniepokój i zorientowałem się, że muszę mieć w tej chwili równie dziki wzrok jak Filip.Odepchnąłem od siebie obawy i niepewność, jakie mnie naraz ogarnęły.- Filipie, byłeś z Wielkim pod Farsalos, prawda?- Tak.- Zerknął spode łba na Cezara; nienawiść i odraza, jakie musiał czuć doczłowieka winnego upadku jego pana, były niemal namacalne.- Już przesłuchałem tego człowieka - wtrącił Cezar.- Pytałem oFarsalos, morderstwona plaży i wszystko, co zaszło między tymi dwoma wydarzeniami.- Tak, Cezarze, ale myślę, że pewna kwestia pozostała niewyjaśniona.Co mi sampowiedziałeś o przesłuchiwaniu Filipa, kiedy byłem u ciebie na kolacji? %7łe w jednychsprawach wypowiadał się bardzo chętnie, w innych zaś z oporami.Myślę, że wiem coś, oczym nie miał ochoty mówić.Cezar spojrzał badawczo na mnie, potem na Filipa.- Kontynuuj, Gordianusie.- Filipie, kiedy siły Pompejusza zostały pokonane pod Farsalos, było to dla niegowielkim wstrząsem, prawda?- Tak.- Ale nie zupełnym zaskoczeniem, jak sądzę.Wiedział już, że Cezar jest groznymwrogiem.Musiał już przed nim uciekać z Italii iwiedział, że ulegli mu także jego sojusznicyw Hiszpanii.Pompejusz musiał zdawać sobie sprawę, że może w końcu przegrać.Zgadza się?Filip popatrzył na mnie czujnie, ale po chwili skinął głową.- Bitwa pod Farsalos zaczęła się wcześnie rano od ataku oszczepników Cezara naprzednią linię obrony Pompejusza.Walka była zacięta i krwawa, ale w miarę upływu czasu,kiedy słońce stało już najwyżej, ludzie Pompejusza wpadli w panikę i front się załamał.Piechota została otoczona, konnica uciekła, ale oddziały Cezara ścigały ją i mocnoprzetrzebiły; tymczasem obóz został opanowany przez jego główne siły piesze.Wieść gminnaniesie, że Wielki był tak pewien zwycięstwa, że w południe zasiadł w swym namiocie douczty.Bardzo wystawnej, podanej na srebrnej zastawie i z najlepszym winem.Taką scenerięzastał Cezar, kiedy wkroczył do obozu i zajechał pod namiot Wielkiego, po czym sięprzekonał, że ten chwilę wcześniej umknął.Tak wszyscy mówili w Rzymie.Ja jednakuważam, że było inaczej.Owszem, Pompejusz wycofał się do namiotu, ale nie miał żadnychzłudzeń co do wygranej.Wprost przeciwnie; był pewien, że Fortuna się od niego odwróciła iże wszystko jest stracone.Wrócił do namiotu, by tam czekać nieuniknionego końca.Zebrałwokół siebie najbliższych towarzyszy.w tym i ciebie, Filipie.i zażądał, by niezwłocznierozpocząć ucztę.Swemu zaufanemu podwładnemu.czy nie właśnie tobie?.poleciłprzynieść specjalną amforę falerna, którą chował na tę właśnie okazję.Pamiętasz, Filipie, comi powiedziałeś wtedy na plaży, gdy rozpaczałeś po Pompejuszu? Ja pamiętam, choćwówczas nie rozumiałem tego w pełni.Powiedziałeś: On powinien był umrzeć pod Farsalos.Nie w taki sposób, ale w wybranym przez siebie czasie i tak, jak chciał.Kiedy już wiedział,że wszystko stracił, był na to zdecydowany.Co on ci wtedy powiedział, Filipie? Jakiewłaściwie były jego słowa?Filip patrzył na mnie niewidzącymi oczyma, zapatrzony we wspomnienie tegosądnego dnia w Grecji.- Wielki rzekł do mnie: Pomóż mi, Filipie.Pomóż mi zachować odwagę.Przegrałemi nie mam już siły, by znosić to, co będzie potem.Chcę skończyć tutaj, chcę, aby historycyzapisali, że Wielki zginął pod Farsalos.Skinąłem głową.- Ale w ostatniej chwili zabrakło mu ducha.Czy nie tak mi powiedziałeś? PompejuszWielki stchórzył i uciekł tak szybko, że musiałeś dobrze wytężyć siły, żeby go dogonić.-Pokręciłem głową.- Słyszałem, ale nie zrozumiałem.Sądziłem, że Pompejusz naprawdęprzedwcześnie świętował zwycięstwo, kiedy dotarło do niego, że przegrywa.Nie znalazł wsobie odwagi, by chwycić za miecz i zginąć w walce, ale uległ strachowi, dosiadł konia iuciekł.W rzeczywistości nie był to bankiet zwycięzcy, lecz pożegnanie z towarzyszami!Dlatego właśnie wtedy prosił cię o dodanie odwagi, aby mógł umrzeć tak, jak wcześniejzdecydował, na wypadek gdyby miał zostać pokonany.Ta starannie zapieczętowana amforafalerna, którą wszędzie ze sobą woził, z jednego pola bitwy na drugie, która miała być otwartatylko i wyłącznie w jego obecności.Czemu to wino miało dla niego takie znaczenie, Filipie?Wyzwoleniec potrząsnął głową, nie chcąc odpowiedzieć, ale Cezar zaczynał jużrozumieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]