[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamy swoje przyzwyczajenia, swoje obyczaje.Swój prywatny język słów i gestów, swoje tańce, wszystko to, co może posiadać stado gęsi albo rój pszczół.- Bardzo prymitywne.- Tak.Ale to prawda, rozumiesz? To społeczność, która ginie z każdym pokoleniem.Kiedy umrzemy, Deet, wszystko to zniknie.Inni ludzie będą zawierać małżeństwa, ale nikt z nich nie zapamięta naszych tańców, pieśni, języka i.- Nasze dzieci będą je znały.- Nie.O to mi właśnie chodzi.Znały nas, myślą nawet, że wciąż nas znają, ale nigdy nie należały do społeczności naszego małżeństwa.Nikt nie należał.Nikt nie mógł należeć.Dlatego właśnie, kiedy pomyślałem, że opuszczasz mnie dla tej.- Kiedy pomyślałeś, że cię.- Cicho, Deet - przerwała jej Zay.- Niech sobie gada.- Kiedy pomyślałem, że mnie opuszczasz, czułem się jak umarły, jakbym stracił wszystko.Bo jeśli przestałaś być częścią naszego małżeństwa, nie pozostało już nic.Rozumiesz?- Nie rozumiem, jaki to ma związek z początkiem człowieka, Leyelu.Wiem tylko, że nigdy bym cię nie opuściła i nie mogę uwierzyć, że przyszło ci do głowy.- Nie przeszkadzaj mu, Deet.- To dzieci.Wszystkie dzieci.Bawią się w “Ene due dużo rakiet", potem dorastają! przestają się bawić, więc konkretna społeczność tych pięciorga czy sześciorga dzieci już nie istnieje, ale inne dzieci wciąż wykonują ten taniec.Recytują ten wierszyk.Od dziesięciu tysięcy lat!- To czyni nas ludźmi? Dziecinne wyliczanki?- Są częścią tej samej społeczności! I śmieją połączenia między nimi poprzez pustkę międzygwiezdnej przestrzeni; one wciąż pozostają jakoś tymi samymi dziećmi.Dziesięć tysięcy lat, dziesięć tysięcy planet, kwintyliony dzieci, a wszystkie znają ten wierszyk, wszystkie wykonuj ą taniec.Opowieść i rytuał.one nie giną ze szczepem, nie zatrzymują się na granicy.Dzieci, które nigdy nie spotkały się twarzą w twarz, które żyją tak daleko od siebie, że światło jednej gwiazdy wciąż jeszcze nie dotarło do drugiej, należą do tej samej społeczności.Jesteśmy ludźmi, ponieważ pokonaliśmy przestrzeń i czas.Pokonaliśmy barierę wiecznej ignorancji pomiędzy jednym człowiekiem a drugim.Znaleźliśmy sposób przelania moich wspomnień do twojego umysłu, a twoich do mojego.- Przecież odrzuciłeś już te idee, Leyelu.Język, społeczność i.- Nie! Nie tylko język, nie tylko stada szympansów popiskujących do siebie.Historie, definiujące społeczność epickie opowieści, mity uczące nas, jak funkcjonuje świat.Wykorzystujemy je, by tworzyć siebie nawzajem.Staliśmy się innym gatunkiem, staliśmy się ludźmi, bo znaleźliśmy sposób wydłużenia ciąży poza macicę, sposób obdarowania każdego dziecka dziesiątkami tysięcy rodziców, którzy nigdy się nie spotkali.Leyel zamilkł, pochwycony w pułapkę niemożności znalezienia odpowiednich słów.Nie potrafił przekazać tego, co widział w myślach.Jeśli do tej pory nie zrozumiały, nigdy tego nie pojmą.- Tak - stwierdziła Zay.- Myślę, że indeksacja twojego tekstu była dobrym pomysłem.Leyel westchnął i położył się na wznak.- Nie warto było próbować.- Wręcz przeciwnie.Udało ci się.Deet pokręciła głową.Leyel wiedział, dlaczego - próbowała dać Zay znak, że nie powinna uspokajać Leyela pochwałami.- Nie uciszaj mnie, Deet.Wiem, co mówię.Może nie znam Leyela tak dobrze, jak ty, ale umiem rozpoznać prawdę, kiedy ją usłyszę.W pewnym sensie, przypuszczam, Hari rozpoznawał ją instynktownie.Dlatego upierał się przy tych dziecinnych holonagraniach, zmuszając nieszczęsnych mieszkańców Terminusa, żeby co kilka lat znosili jego przemowy.W ten sposób nadal ich tworzy, pozostaje żywy wśród nich.Dzięki temu mają wrażenie, że ich życie ma jakiś cel poza nimi samymi.Historia mityczna i epicka równocześnie.Wszyscy oni noszą w sobie cząstkę Hariego Seldona, tak jak dzieci aż do grobu noszą w sobie cząstkę rodziców.Z początku Leyel zrozumiał tylko, że Hari Seldon pochwaliłby jego przemyślenia o początku człowieka.Potem uświadomił sobie, że w słowach Zay było coś więcej niż tylko pochwała.- Znałaś Hariego Seldona?- Trochę - potwierdziła Zay
[ Pobierz całość w formacie PDF ]