[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślał sobie, że nie powinien był odsyłać pielęgniarki.Spojrzał na rozkład zajęć.Jej zmienniczka przychodziła o szóstej.Wyjął z szuflady biurka rewolwer Danny'ego Mosera, wyłowił rozsypane naboje spośród spinaczy biurowych i końcówek ołówków i załadował broń.Potem poszedł do domu, wsiadł do samochodu i pojechał Spotting Mountain Road na górę.Zatrzymał się przy bramie ośrodka sekty.Jedyne oświetlenie stanowiło padające z okien niebieskie światło.Zostawił włączone reflektory, żeby coś widzieć pośród ciemności, i chwytając za schowany w kieszeni płaszcza rewolwer, zadzwonił i czekał, drżąc z zimna.Było tak ciemno, że nie widział nic poza kręgiem oświetlonym przez reflektory samochodu.Zadzwonił jeszcze raz, trzymając wciśnięty guzik przez całą minutę.W mroźnym wietrze wyczuł drobiny śniegu.- Słucham, doktorze Springer?34Z ciemności wyłonił się Michał; otworzył bramę i zbliżył się do Alana.Doktor cofnął się, wyczuwając stopami pochyłość gruntu.Zastanawiał się, dlaczego mężczyzna był sam i z jakiego powodu go to zaniepokoiło.- Przyszedłem po córkę - powiedział Springer.- Samantha jest dzieckiem bożym - odparł Michał.- Moim dzieckiem.Postanowiła zostać tutaj.- Zabrałeś wszystko - mówił doktor.- Oddaj mi córkę.Błagam cię! Zwróć mi ją.- Wszystko jest własnością Boga - stwierdził przywódca sekty, podchodząc bliżej.Alan podniósł rewolwer.Drżał cały.- Chcę moją córkę z powrotem!Oczy Michała zapłonęły, jak gdyby go to rozbawiło.Zbliżył się jeszcze bardziej, posuwając się śladem cofającego się doktora.- Czego chcesz? - spytał Springer, obserwując oczy przeciwnika.- Oddaj mi broń.- Po co to robisz? Czego ty chcesz? Michał wybuchnął śmiechem.- Chcę? Niczego nie chcę.Mam wszystko.Wszystko, czego ty chcesz.Mam wasze pieniądze, waszą władzę, waszą miłość, wasz seks - wszystko, oprócz waszego strachu.Alan wyczuł, że grunt stromo opada.Bał się cofać jeszcze dalej.Słyszał tuż za sobą swój samochód - warkot pracującego silnika i wycie przekładni.Długa ręka Michała sięgnęła w jego kierunku leniwym, niespiesznym ruchem.Samozwańczy archanioł miał olbrzymie dłonie, z ładnie ukształtowanymi potężnymi palcami.Jego oczy spoglądały z góry na Springera.Alan bał się, że prześwidrują go na wylot, odnajdując w nim wahanie i strach.Hipnotyzujący głos Michała nalegał:- Oddaj mi go, doktorze.Jego dłoń znajdowała się o jakieś dziesięć centymetrów od rewolweru.Palce rozczapierzyły się, żeby uchwycić broń.Springer pociągnął za cyngiel.Broń wypaliła z hukiem, a na twarzy Michała pojawiło się bezgraniczne zdumienie.Zatoczył się, opierając o słupek bramy; jasna, tętnicza krew bluzgała mu z ramienia.Tryskała w świetle reflektorów, ochlapując doktorowi rękę, tak samo jak krew Sophie.Alan był przerażony.W ustach czuł gorzki smak tego szaleńczego zwycięstwa.Rzucił broń na ziemię.Szarpiąc się pomiędzy potężnymi rękami olbrzyma, posadził go, opartego o kamienny słupek.Potem wyjął z wozu swoją lekarską torbę i założył mu powyżej rany opaskę uciskową.Zapłonęły reflektory, oświetlając budynek i podjazd.Doktor pracował jak oszalały, starając się zatrzymać krwawienie.Kula przebiła arterię nieco powyżej łokcia, jakimś sposobem omijając kość, a gigantyczne mięśnie Michała utrudniały ściśnięcie tętnicy.Spróbował założyć mu drugą opaskę pod pachą.W ośrodku trzaskały drzwi.Rozlegały się głosy wołające na alarm.Kiedy tak zmagał się z ramieniem olbrzyma, wydało mu się, że jeszcze nigdy nie słyszał Błękitnych Braci krzyczących w ten sposób.Zaskoczenie, czy może panika przełamały ich dyscyplinę, ale jeśli nawet ich przywódca zauważył różnicę, nie wydawało się go to kłopotać.Z pewnością siebie, przyglądał się, jak Springer radzi sobie z cieknącą krwią.Opaska była zawiązana tak ciasno, jak tylko dało się to zrobić za pomocą mikroskopijnej latarki, której Alan użył jako dźwigni.Rozglądał się za drugą dźwignią.Krzyż Michała! Doktor zerwał mu go z łańcuszka, na którym wisiał, i włożył dłuższy koniec pomiędzy tkaninę.Skręcił go mocno i krwawienie ustało.- Trzeba zabrać cię do szpitala - mruknął, wsadzając krótsze ramiona krzyża pod bandaż, żeby opaska się nie rozluźniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •