[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pamiętasz trasę, Pepsi? Idz za Martwym Pismem, aż dojdziesz do GorącychButów.Karmezja zna drogę, ale zostawicie ją przy Butach i potem będziecie jużzdani tylko na siebie.Pepsi przytaknął i bez słowa odwrócił się odchodząc.Jego twarz była wy-krzywiona, jakby przeciął ją nóż.Nie potrafiłam pożegnać się w ten sposób.Po-deszłam do Pana Trący i objęłam jego szyję, na ile zdołałam sięgnąć rękoma.Jeszcze zanim wyrzekłam pierwsze słowo, z oczu popłynęły mi łzy. %7łegnaj, Panie Trący.Kocham cię.Bardzo cię kocham.139  %7łegnaj, Cullen.Zrób dla chłopca wszystko, co będziesz mogła.Potem wy-cofaj się i reszta będzie zależeć od niego.To teraz jego zadanie, ty swoje wykona-łaś.To bardzo dobry chłopak. Odepchnął mnie najdelikatniejszym ruchem ła-py.Potem odwrócił się i pokuśtykał z powrotem w kierunku namiotu.Czułam, jakziemia drży pod jego łapami.Patrzyłam za nim, póki moje serce wytrzymywałoten ból.Na szczęście negnug Karmezja przemaszerowała pode mną i powiedziała,że musimy iść  Pepsi był już  w drodze.Weszliśmy do doliny, która po jednej stronie miała barwę jadeitowej zieleni,a po drugiej nagą, czarną skałę.Na skalnej ścianie wyrzezbiono wszędzie mamu-ciej wielkości litery, liczby, tajemnicze słowa, na wpół wykończone szkice zwie-rząt, futurystycznych budynków i mebli, konstrukcje, jakich nigdy nie widziałamna Rondui, oraz prawie ludzkie twarze.Martwe Pismo.Tak samo jak w przypad-ku tajemniczych posągów na Wyspie Wielkanocnej, nikt na Rondui nie wiedział,skąd pochodzi Pismo.Według Karmezji wielu uważało, że były to gryzmoły jed-nego z dawnych bogów, który próbował ustalić, jakie będą dalsze losy Rondui.Kiedy tak patrzyliśmy, Karmezja pochyliła się ku ziemi i zaczęła węszyć do-okoła jak pies myśliwski, który zwietrzył trop.Patrzyliśmy na siebie z Pepsi, obo-je jednakowo zaciekawieni. Gorąco idzie z góry.Wyczuwam jego kierunek.Buty powinny być bardzoblisko.Teraz wszystko wydawało się bardzo proste.Przejść obok Gorących Butów(czymkolwiek one były), pożegnać się z negnugiem Karmezja, a potem iść prosto,aż dojdziemy do Jacka Chili i okropności, jakie nam zgotował.Oglądałam kiedyś film dokumentalny o zwierzętach w Afryce.Oprócz ska-czących jak zwykle antylop i zabawnych, bezwstydnych hipopotamów, jedna zescen filmu przyprawiła mnie o zawrót głowy.Smukły lew, płynąc w powietrzupoprzez równinę, gonił zebrę i dopadł ją.Chwycił zwierzę za nozdrza i potrząsnąłnim w obie strony jak szmatą.Bóg mi świadkiem, trudno było na to patrzeć, alenajbardziej przerażająca w tej scenie okazała się reakcja zebry.Złapana, stała nie-ruchomo, zszokowana, i pozwalała się pożerać.Narrator spokojnie wyjaśnił, żechociaż nam może się to wydawać brutalne, to w rzeczywistości natura zadbałao tę ostateczną chwilę, przy pomocy miłosiernego wynalazku.Zebra stała spokoj-nie, ponieważ jej system nerwowy wyłączył się.Była w tak ogromnym szoku, że,o ile naukowcy potrafili to stwierdzić, nie czuła już nic, mimo tego, co się z niąwłaśnie działo.Patrząc, jak moje stopy podążają za Pepsi, zastanawiałam się, czy czasem niejestem w podobnym szoku.Byłam świadoma naszej niepewnej przyszłości, alejuż się nie bałam.Może dlatego, że trochę dorosłam, zahartowałam się w trak-cie poszukiwań, które wiodły nas do pięciu Kości Księżyca.A może mój nowy,niezmącony spokój był wynikiem tego, iż wiedziałam, że Jack Chili trzyma mniei Pepsi za nos, i niewiele możemy teraz zrobić, poza przyglądaniem się własnej140 zagładzie? Szok czy też transcendentna brawura, której nigdy wcześniej w sobienie doświadczyłam?Martwe Pismo nagle zniknęło, chociaż skalna ściana ciągnęła się dalej, po-kryta już tylko naturalnymi zaciekami i żłobieniami.Zcieżka była bardzo wąskai zmuszała nas do poruszania się gęsiego.Karmezja prowadziła.Kamienie podnaszymi stopami były bardzo gładkie i płaskie, jeśli na moment oderwało się odnich wzrok, łatwo było pośliznąć się lub upaść.Po chwili zaświtało mi w gło-wie, że te  kamienie to.szkło butelkowe, takiego samego koloru jak to, któreznalazłam w Grecji.Kiedy tak szłam, zaczęłam, nie wiedząc czemu, myśleć o tramwajach w Me-diolanie, o tym, jak uwielbiam nazwy ich końcowych stacji: Grecja, Brazylia,Tirana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •