[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo to oboje z Detlefem nie byliśmy jeszcze całkowicie uzależnieni fizycznie.Jak się dopiero zaczyna ćpać, to trzeba jednak dość dużo czasu, żeby całkowicie uzależnić się fizycznie od heroiny, jak się nie ćpa codziennie.Wciąż jeszcze udawało nam się wytrzymać jeden czy dwa dni bez heroiny, podhajcował się człowiek wtedy czymś innym i jeszcze nie było tak źle.W takich chwilach wmawialiśmy sobie, że jesteśmy inni niż ci wszyscy skończeni narkomani, że jak tylko zechcemy, to w każdej chwili możemy skończyć z ćpaniem.Dość często bywałam wtedy szczęśliwa.Co sobotą byłam szczęśliwa w mieszkaniu Axela.Detlef przychodził do mnie do świeżutkiego łóżka.Całował mnie w usta na dobranoc i odwracaliśmy się do siebie plecami.Spaliśmy przytuleni do siebie siedzeniami.Kiedy się budziłam, Detlef całował mnie na dzień dobry.W ciągu tego pół roku, kiedy chodziliśmy ze sobą, były to nasze jedyne pieszczoty.Kiedy poznałam Detlefa, miałam już za sobą doświadczenia z brutalnością chłopaków, i od razu mu powiedziałam: - Słuchaj, jestem dziewicą, i wcale mi się jeszcze nie spieszy.Chciałabym poczekać, aż będę trochę starsza.Zrozumiał to od razu i nigdy nie próbował żadnych numerów.Byłam dla niego nie tylko dziewczyną, z którą mógł pogadać i z którą idealnie się rozumiał, ale też z pewnością ze względu na te moje 14 lat trochę dzieckiem.On był po prostu niewiarygodnie wrażliwy.Wyczuwał, czego chcę, co mogę, a czego nie.Kiedyś w październiku poprosiłam mamę o pigułki.Poszła do lekarza, żeby mi wypisał, bo z czasem domyśliła się, że sypiam u Detlefa.A w to, że nic między nami nie było, i tak nie wierzyła Jeśli o to chodzi, była nieufna.Zaczęłam więc brać pigułki, ale nic nie powiedziałam Detlefowi.Wciąż jeszcze się bałam.Kiedy w którąś sobotę pod koniec października przyszłam do mieszkania, Axel dał świeżą pościel na swoje łóżko.Było szersze od tego, na którym spałam dotąd z Detlefem.Axel stwierdził, że to przecież idiotyzm, żeby on rozwalał się na takim dużym łóżku, a my, żebyśmy musieli się gnieść na tej pryczy.Mieliśmy przenieść się na jego łóżko.W mieszkaniu zrobił się taki miły nastrój, i nagle Detlef powiedział, że tak właściwie moglibyśmy trochę posprzątać.Wszyscy natychmiast się zgodzili.Od razu pootwierałam na oścież wszystkie okna, jakie były w mieszkaniu.Kiedy naszło trochę świeżego powietrza, znów dotarło do mnie, w jakim smrodzie mieszkaliśmy.Ten nieziemski zaduch rozkładającej się krwi, popiołu z papierosów, zapleśniałych puszek po rybach każdego normalnego człowieka cofnąłby od samego progu.W dwie godziny później krzątanina była w pełnym toku.Zmiataliśmy w jedno miejsce całe hałdy śmieci i upychaliśmy je w plastikowych torbach.Na koniec wyciągnęłam jeszcze odkurzacz i oczyściłam klatkę, w której siedziała zaspana papużka, łypiąca okiem na to nasze krzątanie.Papużkę też zostawiła matka Axela.Jej przyjaciel nie lubił ptaków.Axel też nienawidził tej papugi.Jeśli w tym swoim osamotnieniu zaczynała popiskiwać czy gadać, Axel walił pięścią w klatkę, że aż ptak zaczynał tłuc się jak zwariowany między prętami.Żaden z chłopaków się o niego nie troszczył.Ale matka Axela raz w tygodniu przynosiła pokarm.W sobotę zawsze sypałam papużce ziarna na cały tydzień, i kupiłam jej szklaną rurkę, w której zawsze była czysta woda na sześć dni.Kiedy tego wieczora położyliśmy się do łóżka, wszystko było inaczej.Detlef nie pocałował mnie na dobranoc ani się nie odwrócił.Zaczął gadać.Bardzo miłe rzeczy.Poczułam na sobie jego ręce.Były bardzo delikatne.Wcale się nie bałam.Zaczęłam odwzajemniać pieszczoty.Pieściliśmy się bardzo długo, nie mówiąc ani słowa.Było niesamowicie pięknie.Z pewnością minęła godzina, zanim Detlef znowu się odezwał.Zapytał: - Nie miałabyś ochoty pokochać się ze mną w przyszłą sobotę?Odpowiedziałam: - Okay.- Zawsze bałam się takiego pytania.Ale teraz, kiedy Detlef je zadał, poczułam się szczęśliwa.Po chwili powiedziałam: - Okay.Pod jednym warunkiem.W sobotę oboje będziemy trzeźwi.Nie bierzemy ani odrobiny.Bo wiesz, inaczej może mi nie być dobrze.Albo będzie mi niesamowicie dobrze tylko dlatego, że będę naćpana, a jak będę trzeźwa, to wcale mi dobrze nie będzie.Chciałabym, żebyś też wiedział, jak ci jest ze mną na trzeźwo.- Detlef powiedział: - Okay.- Pocałował mnie na dobranoc.Odwróciliśmy się tyłem do siebie i zasnęliśmy, pupa przy pupie.W następną sobotę faktycznie nic nie braliśmy.Mieszkanie znowu było zasyfione i cuchnące.Ale nasze łóżko jak zwykle miało świeżutką białą pościel.Kiedy się rozebraliśmy, zaczęłam się jednak troszkę bać.Z początku leżeliśmy całkiem bez ruchu obok siebie.Przypomniały mi się dziewczyny z mojej klasy, które opowiadały, jak to było pierwszy raz z chłopakiem.Jak im wpychali tego swojego na siłę i nie przestawali, dopóki się nie zaspokoili.Dziewczyny opowiadały, że ten pierwszy raz okropnie bolało.Niektóre z nich przestawały potem chodzić z chłopakiem, który je rozprawiczył.Powiedziałam Detlefowi, że chciałabym, żeby mi było inaczej niż dziewczynom z mojej klasy.A on na to: - Okay, maleństwo.Pieściliśmy się bardzo długo.Wszedł we mnie odrobinkę, także prawietego nie poczułam.Kiedy mnie bolało, Detlef sam to wyczuwał, nic mu nie musiałam mówić.Myślałam sobie: Wolno mu sprawić ci trochę bólu.W końcu czeka już całe pół roku.Ale Detlef nie chciał, żeby mnie bolało.W którejś tam chwili byliśmy już całkiem ze sobą.Czułam wtedy, że go niesamowicie kocham.Ale mimo to leżałam kompletnie bez ruchu, jakaś taka sztywna.Detlef też się nie poruszał.Chyba czuł coś, czego ja sama nawet nie mogłam się wtedy domyślić.Że ten strach i szczęście kompletnie mnie rozłożyły.Detlef wysunął się ze mnie i mocno mnie objął.To wszystko było takie nieziemskie.Myślałam sobie, czym zasłużyłam na takiego chłopaka? Takiego, co myśli tylko o mnie, a nic o sobie.Takiego, co jak się ze mną pierwszy raz kocha, wcale nie chce się sam zaspokoić, bo przy tym pierwszym razie myśli tylko o mnie.Pomyślałam o Kathim, o tym, jak w kinie po prostu wsadził mi rękę między nogi.Cieszyłam się, że poczekałam na Detlefa.Że tak naprawdę byłam tylko jego.Kochałam tego chłopaka tak niesamowicie, że nagle zaczęłam się bać.Bać się śmierci.Cały czas myślałam tylko o jednym: Nie chcę, żeby Detlef umarł.Kiedy mnie tak pieścił, powiedziałam: - Słuchaj, Detlef, przestańmy ćpać.A on: - Dobrze, nie chcę, żebyś kiedykolwiek została ćpunką.Pocałował mnie.Potem powoli odwróciliśmy się od siebie i zasnęliśmy przyciśnięci do siebie pupami.Obudziłam się czując na sobie ręce Detlefa.Było jeszcze dosyć wcześnie.Ale przez zasłony wpadało już szare światło.Zaczęliśmy się pieścić, a potem już tak naprawdę się kochaliśmy.Wszystko, co czułam, było jeszcze w głowie, a nie tam niżej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]