[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie oddalaj siÄ™ już ode mnie i oby nikt nas nie rozÅ‚Ä…czyÅ‚.Milczek Å›ciskaÅ‚ żonÄ™, gdy nagle uwagÄ™ jego odwróciÅ‚y jakieÅ› haÅ‚asy.- Skoro mÅ‚odzi siÄ™ obudzili - ozwaÅ‚ siÄ™ swoim grubym gÅ‚osem kowal -przynoszÄ™ im coÅ› do jedzenia.Mleko, ciepÅ‚e jeszcze placuszki, Å›wieży ser, figi.prawdziwa uczta!- %7Å‚onÄ™ masz piÄ™knÄ… jak bogini, Milczku, i z pewnoÅ›ciÄ… posiada ona mnóstwozalet, ale.czy uprzedziÅ‚eÅ› jÄ…, że nie wprowadzasz jej do raju? Miasteczko tozamkniÄ™ty Å›wiat, nieprzyjazny wobec każdej nowej twarzy, zwÅ‚aszcza wobectakiej, która może zaćmić wszystkie inne.- Mąż niczego przede mnÄ… nie ukrywaÅ‚ - przyznaÅ‚a Jasnotka.- Aha.i nie boisz siÄ™, pani?- UsÅ‚yszaÅ‚am wezwanie jak i on.- W porzÄ…dku.W takim razie moje ostrzeżenie byÅ‚o niepotrzebne.Ja nawaszym miejscu zapomniaÅ‚bym o MieÅ›cie Prawdy, zamieszkaÅ‚bym naWschodnim Brzegu i korzystaÅ‚ z życia.W waszym wieku zamknąć siÄ™ w tymmiasteczku i widzieć przed sobÄ… tylko tajemnicze dzieÅ‚o.No, ale ostateczniekażdemu coÅ› przeznaczone.- Odzienie mam już trochÄ™ sfatygowane - pożaliÅ‚ siÄ™ Milczek.- Ty w nowejsukni wywrzesz lepsze wrażenie. - MyÅ›lÄ™, że Komisja Przyjęć wypowiada siÄ™ nie tylko na podstawie wyglÄ…du.- Szczerze mówiÄ…c, nie mam pojÄ™cia, czym siÄ™ kieruje, i nie wiem nawet, ktow niej zasiada.- CzyżbyÅ› siÄ™ niepokoiÅ‚?- BojÄ™ siÄ™, że w razie niepowodzenia sprawiÄ™ ci zawód i okażę siÄ™ niegodnyojca.- Mnie też drÄ™czy niepokój.Wiem jednak, że nie mamy wyboru, musimy byćszczerzy i pokazać siÄ™ takimi, jacy jesteÅ›my.- Zastanawia mnie jeszcze jedno.Ja mam ze sobÄ… przedmioty, którychwymaga siÄ™ od kandydatów, ale czego bÄ™dÄ… żądali od ciebie?- Dowiemy siÄ™.Kowal zawoÅ‚aÅ‚ Milczka.- Masz tu to, coÅ› mi powierzyÅ‚ wiele lat temu, przed odejÅ›ciem - rzekÅ‚,wrÄ™czajÄ…c chÅ‚opakowi skórzanÄ… sakwÄ™, skÅ‚adany stoÅ‚ek i kawaÅ‚ki szlachetnegodrewna na fotel.- ChciaÅ‚bym jednak zrozumieć.dlaczego ty, syn znanegorzemieÅ›lnika, od razu nie zgÅ‚osiÅ‚eÅ› siÄ™ do komisji, gdy tylko speÅ‚niÅ‚eÅ›wymagane warunki.- Bo nie usÅ‚yszaÅ‚em wezwania.- I tylko po to, żeby je usÅ‚yszeć, tyleÅ› siÄ™ nawÄ™drowaÅ‚?- Tak i zorientowaÅ‚em siÄ™, że byÅ‚o caÅ‚kiem blisko, tak blisko, że jego potÄ™gauczyniÅ‚a mnie gÅ‚uchym.Kowal westchnÄ…Å‚.- DziÄ™kujÄ™ ci za szczerość, ale doprawdy niczego nie pojmujÄ™.W każdymrazie życzÄ™ ci powodzenia.Poranek byÅ‚ wspaniaÅ‚y, choć upaÅ‚ nie do wytrzymania.MÅ‚odzi małżonkowieudali siÄ™ do głównego urzÄ™du policji, gdzie jakiÅ› policjant z apetytem zajadaÅ‚Å›niadanie.- Nie mam żadnych podstaw, by was uwiÄ™zić - oznajmiÅ‚ z żalem.- Idzcie stÄ…di zgÅ‚oÅ›cie siÄ™ przy bramie północnej.Milczek i Jasnotka usÅ‚uchali.Mury, które opasywaÅ‚y miasteczko, wydawaÅ‚ysiÄ™ nie do pokonania.Po lewej stronie zamkniÄ™tej bramy staÅ‚ jeden z dwóch wartownikówpeÅ‚niÄ…cych sÅ‚użbÄ™ od czwartej rano do czwartej po poÅ‚udniu.MiaÅ‚ w rÄ™cepotężny kij, przed sÅ‚oÅ„cem mógÅ‚ schronić siÄ™ w budce i nie wolno mu byÅ‚oprzechodzić przez bramÄ™.Tak jak jego kolega mieszkaÅ‚ z dala od MiastaPrawdy, w strefie pól uprawnych.Wartownik miaÅ‚ kwadratowÄ… twarz, byÅ‚ barczysty i zaprawiony dowszelkiego rodzaju walk.Wynagrodzenie pobieraÅ‚ skromne i dorabiaÅ‚ sobiejako Å›wiadek przy transakcjach handlowych.- Nazywam siÄ™ Milczek i jestem synem Neba DoskonaÅ‚ego.Moja żonaJasnotka usÅ‚yszaÅ‚a wezwanie tak jak ja, prosimy ciÄ™ wiÄ™c, byÅ› otworzyÅ‚ nam bramÄ™ miasteczka.- Nie macie prawa wstÄ™pu.16SkórÄ™ drwal miaÅ‚ wygarbowanÄ… na podobieÅ„stwo woÅ‚owej i bez przerwy żuÅ‚liÅ›cie ligustru.Przed nim i Ognikiem biegÅ‚o dwanaÅ›cie kóz, prowadzonychprzez najstarszÄ…, która wyraznie wiedziaÅ‚a, dokÄ…d idzie.- RÄ…biemy drzewo czy pasiemy kozy?- Nie bÄ…dz taki niecierpliwy, chÅ‚opcze.Jak widzÄ™, nie znasz tego zawodu.DziÄ™ki tym kozom oszczÄ™dzam czas i siÅ‚y.Przewodniczka stada znalazÅ‚a na skraju pustyni akacjÄ™ i zabraÅ‚a siÄ™ donajniżej rosnÄ…cych liÅ›ci.Za niÄ… do obrabiania drzewa przystÄ…piÅ‚y pozostaÅ‚ezwierzÄ™ta, Å‚ase na takie przysmaki.- UsiÄ…dzmy pod tÄ… palmÄ…, o tam, a kozy niech popracujÄ….WziÄ…Å‚em ze sobÄ…chleb, cebulÄ™ i bukÅ‚ak chÅ‚odnej wody.- Ani myÅ›lÄ™ odpoczywać, idÄ™ rÄ…bać drzewo, dużo drzewa.- A na co ci ono?- PotrzebujÄ™ tyle, żeby starczyÅ‚o na fotel.- Masz dom i chcesz go umeblować?- PotrzebujÄ™ drewna.- Masz swoje drobne sekrety i caÅ‚kiem sÅ‚usznie.Im mniej mówimy, tymlepiej nam siÄ™ wiedzie.Ja już dwa razy siÄ™ rozwodziÅ‚em, bo za bardzo ufaÅ‚emżonom.DoszÅ‚o do tego, że puÅ›ciÅ‚y mnie z torbami i żywot zakoÅ„czÄ™ jako drwalna sÅ‚użbie u stolarza.- Kiedy zaczynamy?- Spójrz na te poczciwe zwierzÄ™ta i bÄ…dz im wdziÄ™czny.Kozy, wspinajÄ…c siÄ™ na tylnych nogach, z zapaÅ‚em ogoÅ‚acaÅ‚y drzewo z liÅ›ci.Gdy zżarÅ‚y już wszystko, co byÅ‚o w ich zasiÄ™gu, drwal przyszedÅ‚ im z pomocÄ….ZarzuciÅ‚ sznur na wyższe gaÅ‚Ä™zie i Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ je niżej, tak że staÅ‚y siÄ™ dostÄ™pnedla zwierzÄ…t, zachwyconych, że oto majÄ… przed sobÄ… uczty ciÄ…g dalszy.- Podziwiaj takÄ… robotÄ™, chÅ‚opcze! Akacja już caÅ‚kiem goÅ‚a, teraz kolej na nas.Ognik dostaÅ‚ siekierÄ™ z drewnianym styliskiem i Å‚ukowato wygiÄ™tymostrzem z brÄ…zu.Krótkimi, mierzonymi ruchami poodcinaÅ‚ od pnia gaÅ‚Ä™zie,potem, nawet nie odetchnÄ…wszy, zaczÄ…Å‚ rÄ…bać drzewo z takÄ… siÅ‚Ä…, że drwal ażosÅ‚upiaÅ‚.MÅ‚ody czÅ‚owiek nie dość, że wydawaÅ‚ siÄ™ niestrudzony, to jeszczewÅ‚adaÅ‚ siekierÄ… jak doÅ›wiadczony praktyk.- Na moje oko za bardzo siÄ™ Å›pieszysz.PracujÄ…c w takim tempie, bÄ™dzieszpracowaÅ‚ za półdarmo.- BÄ…dz spokojny, nie zamierzam zostać tu majstrem.Gdy tylko skoÅ„czÄ™,powiedz kozom, żeby znalazÅ‚y jakieÅ› inne drzewo.- Szef powiedziaÅ‚, że. - To ja macham siekierÄ…, a nie on.Drwal uznaÅ‚, że chwilowo lepiej bÄ™dzie nie wdawać siÄ™ w kłótniÄ™.KozyruszyÅ‚y szukać sobie miejsca nastÄ™pnej uczty, on sam zażywaÅ‚ dobrzezasÅ‚użonego odpoczynku, Ognik zaÅ› zabieraÅ‚ siÄ™ do nastÄ™pnej akacji.gðMilczek i Jasnotka czekali już trzy dni.Kowal Obed przynosiÅ‚ imskromniutkie posiÅ‚ki, nie odzywajÄ…c siÄ™ przy tym ani sÅ‚owem, jak gdyby miaÅ‚zakaz mówienia.Naczelnik Sobek przechodziÅ‚ obok, też nic nie mówiÄ…c.Widzieli, jak przyszÅ‚a karawana osłów objuczonych wszelakÄ… żywnoÅ›ciÄ… imateriaÅ‚ami, jak pod okiem czuwajÄ…cego przy bramie wartownika rozjuczanozwierzÄ™ta, widzieli, jak pracujÄ… ludzie ze sÅ‚użb pomocniczych, zapewniajÄ…cymieszkaÅ„com Miasta Prawdy dostatek.- Czy to normalna rzecz takie postÄ™powanie? - zapytaÅ‚a Jasnotka,- Nie mam pojÄ™cia.Ci, co mieszkajÄ… w Å›rodku, robiÄ…, jak im siÄ™ podoba.- Przy tobie czekanie nie jest mÄ™czÄ…ce, a to miejsce ma w sobie tyle uroku, żeczas pÅ‚ynie tu jak miód.Milczek podzielaÅ‚ spokój żony.Przy niej i dziÄ™ki niej nie baÅ‚ siÄ™ żadnegociosu.JeÅ›li Komisja Przyjęć sÄ…dzi, że strwoży ich i ugnie, to jest w bÅ‚Ä™dzie.Przecież sam pobyt tutaj, na pustyni wÅ›ród dzikich wzgórz, ponad którewznosi siÄ™ majestatyczny Zachodni Szczyt, tuż obok miejsca, gdzie ludziepracujÄ… dla wiecznoÅ›ci, a żyjÄ… tajemnicÄ… materii - czyż samo to nie jest juższczęściem?KoÅ„czyÅ‚ siÄ™ trzeci dzieÅ„ i sÅ‚oÅ„ce schodziÅ‚o pod horyzont, gdy przyszedÅ‚ donich strażnik spod bramy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •