[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było nadziei na zaatakowanie muru, nawet jeśli istniałby w nimwyłom, co oznaczało, że Dodd ma rację i że atakujący będą musielispróbować zniszczyć cztery bramy zagradzające wejście bronione przezKobry Dodda.- A moi ludzie nie zaznali porażki, sierżancie - powiedział Dodd.-Obserwowali przegrane innych, ale sami nigdy nie zostali pokonani.A tutajnieprzyjaciel będzie musiał nas pobić.Musiał! Ale nie jest w stanie.Niezdoła.- Zamilkł, opierając zaciśnięte pięści na stopniu strzeleckim.Dzwiękdział rozbrzmiewał nieustannie, ale jedyną oznaką bombardowania byłunoszący się dym wiszący nad dalszym końcem Zewnętrznego Fortu.ManuBappoo, który tam dowodził, teraz spieszył z powrotem w stronęWewnętrznego Fortu i Dodd obserwował, jak książę wspina się stromąścieżką do bram.Zawiasy zaskrzypiały, kiedy bramy były otwierane jednapo drugiej, aby przepuścić Bappoo i jego adiutantów.Dodd uśmiechnął siękiedy odryglowano ostatnie wrota.- Chodzmy posiać niezgodę - powiedział, odwracając się w stronęschodów. Manu Bappoo otworzył już list, który dał mu Gopal.Spojrzał na Dodda,podchodząc.- Przeczytaj - powiedział po prostu, wkładając zwinięty papier w ręcepułkownika.- Chce się poddać? - zapytał Dodd, biorąc list.- Po prostu przeczytaj - odparł Bappoo ponuro.List był niezgrabnie napisany, ale czytelny.Beny Singh, jako killadarnależącej do radży Beraru fortecy Gawilghur, proponował poddanie fortuBrytyjczykom pod jednym warunkiem, że oszczędzone zostanie życiecałego garnizonu i ludzi na ich utrzymaniu.Nikomu nie mogła stać siękrzywda, nikt nie miał być więziony.Brytyjczycy mogli skonfiskowaćwszelką broń w forcie, ale mieli pozwolić mieszkańcom Gawilghur odejść zprzedmiotami osobistymi, które można wynieść pieszo lub konno.- Oczywiście, Brytyjczycy by się zgodzili! - powiedział Manu Bappoo.- Niechcą umierać w wyłomach!- Czy Beny Singh może to wysłać? - zapytał Dodd.Bappoo wzruszył ramionami.- Jest killadarem.- A ty, sahibie, generałem armii.I bratem radży.Bappoo popatrzył na niebo pomiędzy wysokimi murami wejścia.- Z moim bratem nigdy nie wiadomo - powiedział.- Może chce się poddać?Ale mnie nic nie powiedział.Być może, jeśli przegramy, będzie mnie winił,mówiąc, że zawsze chciał ustąpić.- Ale nie poddacie się?- Możemy tu wygrać! - powiedział Bappoo zaciekle, a potem odwrócił sięw stronę pałacu, gdy Gopal ogłosił, że nadchodzi sam killadar.Beny Singh musiał obserwować swojego posłańca z pałacu, ponieważteraz spieszył ścieżką, a za nim szły jego żony, konkubiny i córki.Bappooruszył w ich stronę, a za nim Dodd i dwudziestu jego ubranych na biało żoł-nierzy.Killadar musiał oceniać, że widok kobiet zmiękczy serce Bappoo, aletwarz księcia tylko stwardniała.- Jeśli chcesz się poddać - krzyknął do Beny ego Singha - najpierwporozmawiaj ze mną!- Tutaj ja mam władzę - pisnął Beny Singh.W ramionach trzymał swojegopieska salonowego, który wystawiał języczek, dysząc z gorąca.- Nic nie masz! - odparł Bappoo.Urodziwe kobiety w jedwabnych ibawełnianych szatach stłoczyły się razem, gdy dwaj mężczyzni spotkali sięprzy dole z wężami.- Brytyjczycy robią wyłomy - zaprotestował Beny Singh - a jutro czypojutrze przedostaną się przez nie! Wszyscy zginiemy! - zawył proroczo.-Moje córki zostaną ich zabawkami, a moje żony ich służącymi.- Kobiety zadrżały.- Brytyjczycy umrą w tych wyłomach - odparł Bappoo.- Nie można ich powstrzymać! - upierał się Beny Singh.- To dżiny.Bappoo odepchnął killadara w stronę skalnego dołu, gdzie trzymanowęże.Beny Singh potknął się, krzyknął głośno i poleciał w tył, ale Bappoonie wypuścił jego żółtej jedwabnej szaty.Zciskał ją na tyle mocno, żeby killa-dar nie spadł.Hakeswill zbliżył się chyłkiem do krawędzi dziury i zobaczyłkości małp.Potem dostrzegł kręty kształt, przemykający po mrocznym dniedziury.Szybko odsunął się.Beny Singh załkał.- Jestem killadarem! Próbuję uratować ludziom życie!- Masz być żołnierzem - powiedział Bappoo syczącym głosem - i twoimzadaniem jest zabijanie wrogów mojego brata.- Kobiety krzyknęły,oczekując widoku swojego mężczyzny spadającego do dziury, ale ManuBappoo trzymał go mocno.- A kiedy Brytyjczycy umrą w wyłomach -powiedział Beny emu Singhowi - a ich resztki pogonimy na południe przezrówninę, myślisz, że komu przypadnie zasługa zwycięstwa? Killadarowifortecy! Chciałbyś odrzucić tę chwałę?- To dżiny - powiedział Beny Singh.Spojrzał na Obadiaha Hakeswilla,którego twarz drgała i krzyknął - Dżiny!- To ludzie, słabi jak wszyscy inni - odparł Bappoo.Sięgnął wolną ręką ichwycił białego pieska za kark.Beny Singh zaskamlał, ale nie opierał się.Pies szamotał się w uchwycie Manu Bappoo.- Jeśli jeszcze raz spróbujeszpoddać fortecę - powiedział książę - taki będzie twój los.- Upuścił psa.Zwierzak zaskowyczał, spadając w dziurę, a potem zawył żałośnie,uderzając w kamienne podłoże.Rozległ się syk, drapanie łapami, ostatniewycie i cisza.Beny Singh wydał z siebie pisk żalu, a potem wybełkotał, żeszybciej poda swoim kobietom truciznę do wypicia, niż zaryzykuje, by stałysię łupem straszliwych wrogów.Manu Bappo potrząsnął nieszczęsnym killadarem.- Rozumiesz mnie? - zapytał.- Rozumiem! - odparł Beny Singh desperacko.Bappoo wyciągnął killadara z powrotem na krawędz dziury.- Pójdziesz do pałacu, Beny Singh - nakazał - tam zostaniesz i nie będzieszwysyłał więcej wiadomości naszym wrogom.- Odepchnął kiłladara, apotem odwrócił się od niego plecami.- Pułkowniku Dodd?- Sahibie?- Tuzin twoich ludzi upewni się, że killadar nie wysyła żadnychwiadomości z pałacu.Jeśli tak się stanie, możesz zabić posłańca.Dodd uśmiechnął się. - Oczywiście, sahibie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •