[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz zastanówcie się, jak to się odbywa w prawdziwym życiu.Tu także w obiegu jestokreślona ilość pieniędzy, i ta ilość nie może stale pozostać taka sama.Gospodarka rozwija sięjak opętana, potrzebuje zatem coraz więcej pieniędzy.Skąd się biorą? Oczywiście, to żadenproblem wydrukować banknoty - nie o to jednak chodzi.Pytanie brzmi: jak wchodzą do gry?Jeszcze nigdy nie dostałem od Banku Centralnego listu, w którym napisano by coś w rodzaju: Wtym roku również okazało się niezbędne powiększenie ilości pieniędzy znajdujących się w obiegu.Każdy obywatel otrzymuje z tego powodu pięćset tysięcy lirów.Patrz załączone banknoty".Założę się, że i wy również nie dostaliście takiego listu, i w ogóle nikt.Jak to jednak w takim razie funkcjonuje ? Jak nowe pieniądze wchodzą do gry? Iniemówcie teraz, że to was nie interesuje, bo powinno.Gdyż właśnie w tym tkwi nasz konstrukcyjnybłąd.Tego, co wyjaśnię teraz, nie uczą w szkole.Wszyscy wiemy, że tak czy owak w szkole nieuczą niczego, co przydaje się w życiu, dlatego niech to będzie gwarancją jakości.Kto niedowierza, może przeczytać potem o tych zależnościach w książkach o ekonomii i gospodarce;hasło brzmi tworzenie pieniędzy".Załóżmy, że wspomniana wyżej firma produkująca napoje chce zbudować nowąrozlewnię.Bierze na to kredyt w swoim banku.Normalnie bank udziela pożyczki z wkładówzdeponowanych w nim przez ciułaczy, ale załóżmy, że ma ich w danym momencie trochę za mało,bo udzielił wielu kredytów.W takim przypadku zwraca się do banku centralnego.Bank centralnymoże udzielać kredytów, nie mając na nie pokrycia we wkładach.Może je, że tak powiem,stwarzać z niczego i w ten sposób wprowadzać do gry nowe pieniądze.Każdy bank może tudostać dodatkowe pieniądze, oczywiście również w formie pożyczki, a więc musi przedstawićzabezpieczenia i płacić ustalone odsetki, tak zwaną stopę dyskontową.Podają ją codziennie wgazecie w dziale gospodarczym, sprawdzcie sami.Ustala ją sam bank centralny, wedługnastępującej zasady: jeśli bank centralny uważa, że udzielane jest więcej kredytów, niż tokorzystne dla gospodarki, podwyższa stopę dyskontową, przez co kredyty są droższe i tym samymmniej interesujące.Odwrotnie, poprzez obniżenie stopy dyskontowej można sprawić, żeby kredytybyły tańsze i w ten sposób bardziej atrakcyjne dla inwestorów.Stopa dyskontowa jest zatemczymś w rodzaju instrumentu do sterowania gospodarką.Brzmi niezle, co? A tymczasem to największa głupota.Miliony bankowców uczą się o tymi uważają, że to wspaniałe, ale jeśli się raz głębiej nad tym zastanowić, zauważa się, że właśnie wtym tkwi nasz konstrukcyjny błąd.Pomyślmy, co się tu dzieje.Bank centralny udziela kredytu z niczego w wysokości,powiedzmy, stu milionów lirów.Stopa dyskontowa niech wynosi na przykład trzy procenty.Znaczy to, że spłacić trzeba (z założeniem rocznego okresu spłaty, którego dla uproszczeniachcemy użyć do wszystkich przykładów) sto trzy miliony lirów.Ale skąd mają się wziąć te dodatkowe trzy miliony lirów? Przecież one wcale nie istnieją!Nie istnieje też możliwość dostarczenia po prostu trzech dodatkowych milionów lirów, gdyż tylkobank centralny może wytwarzać pieniądze, ale chce za to dostać odsetki, i tak dalej! Co zagłupota!Tak, oczywiście w obiegu jest jeszcze więcej pieniędzy iw praktyce właśnie nimi spłaca sięodsetki - z takim skutkiem jednak, że gdzie indziej tych pieniędzy zabraknie.A gdzie brakujepieniędzy, trzeba znów brać kredyty, z nadzieją ich pózniejszej spłaty.Ekonomia to wielki system,w którym wiele się rozdziela, równoważy, działa z opóznieniem, nigdy jednak nie zdarza sięjedno: nic nie ginie, nawet jeden marny lir.W końcowym efekcie wszystko zmierza do tego, że -kiedyś, gdzieś - w banku centralnym zostanie wzięty następny kredyt, by spłacić odsetkipierwszego.Gdyby gospodarka była człowiekiem, powiedzielibyśmy o nim: jest uzależniony.Uzależniłsię od banku centralnego.Może być również inaczej.Pamiętacie uroczystości jubileuszowe w naszej szkole wzeszłym roku.Każdy z nas dostał czerwony plastykowy żeton jako talon na kawałek pizzy,niebieski na colę i zielony na loda.Na czas trwania imprezy te żetony były pieniędzmi.Jawymieniłem mój zielony żeton na czerwony, bo nie lubię lodów.Widziałem kogoś, kto wymieniłwszystkie swoje żetony na niebieskie, bo chciało mu się pić.Wszystko świetnie zadziałało, każdydostał mniej więcej to, na co miał ochotę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]