[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zanim wyruszyłem na obchody, dostałem wiadomość, że wczoraj w Wysokiej Radzie zgłoszono wniosek, by zrefor­mować podatki od ziemi i znieść niewolnictwo za długi.Wia­domość przysłał pan Tuclamekla.Łamałem sobie głowę, nie mogąc zrozumieć, po co mnie zawiadomił, aż doszedłem do miejsca, w którym dziękował mi za ukazanie pewnych kon­cepcji reformy społecznej, które formalny wniosek przedsta­wiony Radzie miał wprowadzić w życie.Byłem zaszokowany i oburzony jego czynem.Shimone roześmiał się na głos.– Bądź pewien, że gdybyś jako uczeń wykazał się takim brakiem inteligencji, ciągle byś jeszcze paradował w białej szacie.Milamber spojrzał na niego, nic nie rozumiejąc.Hochopepa położył mu rękę na ramieniu.– Każde twoje wystąpienie przed Zgromadzeniem odbija się szerokim echem.Opowiadasz bez końca o bolączkach spo­łecznych, potrzebie zmian i tak dalej, a potem dziwisz się jak półgłówek, że ktoś cię wysłuchał?– Przecież to, co powiedziałem naszym braciom ma­gom, nie było przeznaczone do dyskusji poza salami Zgro­madzenia.– Ależ to nierozsądne – kpił Hochopepa.– Ktoś ze Zgromadzenia pogadał z przyjacielem, który przypadkiem nie był magiem!– A mnie interesuje co innego – włączył się Shimone.– Jak doszło do tego, że twoje imię łączy się z pakietem ustaw reformatorskich zgłoszonych Wysokiej Radzie przez klan Hunzan?Ku uciesze przyjaciół Milamber zmieszał się.– Jeden z młodych artystów, którzy pracują przy ozdabia­niu ścian mego domu, jest synem Tuclamekli.Rzeczywiście, któregoś dnia dyskutowaliśmy na temat różnic kulturowych i wartości społecznych w Królestwie i Cesarstwie Tsuranich.Ale była to tylko krótka dygresja, która wynikła z dłuższej dys­kusji na temat różnic w stylach sztuki.Hochopepa wzniósł oczy ku niebu, jakby przyzywał boskiej pomocy.– Kiedy usłyszałem, że Partia dla Postępu, która jak wiesz, jest zdominowana przez klan Hunzan, który z kolei jest pod kontrolą rodu Tuclamekla, powołała się na ciebie jako na źródło inspiracji, nie mogłem uwierzyć własnym uszom.Teraz jednak w każdym nieszczęściu, które prześladuje Imperium, widzę twoją robotę.– Spojrzał na przyjaciela z udawaną po­wagą.– Powiedz, czy prawdą jest, jak głosi plotka, że Partia dla Postępu ma zmienić nazwę na Partię Milambera?Shimone ryknął śmiechem, a Milamber spojrzał na Hochopepę znękanym wzrokiem.– Katala śmieje się ze mnie, gdy się martwię takim ga­daniem, Hocho.Też się możesz śmiać, ale oświadczam pub­licznie, nie było moją intencją, aby do tego doszło.Wyraziłem po prostu kilka luźnych uwag i opinii, a to co klan Hunzan czy Partia dla Postępu z tym zrobili, pozostaje całkowicie poza moją kontrolą.Hochopepa nie mógł się oprzeć, by go dobrodusznie nie zbesztać.– Obawiam się, że jeśli tak ważna i powszechnie znana osobistość jak ty nie chce prowokować podobnych wydarzeń, to powinna trzymać gębę zamkniętą na kłódkę.Shimone pokładał się ze śmiechu.Milamber poczuł, że w nim też narasta radość.– Niech i tak będzie, Hocho.Całą winę biorę na siebie.Chociaż z drugiej strony, poważnie już mówiąc, nie jestem do końca przekonany, czy Imperium jest już gotowe na zaakcep­towanie zmian, które uważam za konieczne.– Milamber – przerwał mu Shimone.– Znamy twoje argumenty i opinię na pamięć.Nie czas teraz i miejsce, by debatować nad społecznymi problemami Imperium.Nie zapo­minaj poza tym, że wielu członków Zgromadzenia czuje się urażonych tym, że zajmujesz się sprawami, które oni uważają za polityczne.I chociaż ja osobiście uważam twoje poglądy za postępowe i wnoszące świeży powiew do naszego życia, nie zapominaj nigdy, że robisz sobie wrogów.Rozległ się dźwięk trąb i bębnów.Przerwali rozmowę, zbli­żał się bowiem dwór cesarski.Karły Tsubar i walczące owady zostały błyskawicznie spędzone z areny przez obsługę stadio­nu.Kiedy teren opustoszał, pojawili się inni osobnicy, którzy za pomocą grabi i szerokich drąg wyrównali sprawnie piasz­czystą powierzchnię.Trąby rozbrzmiały po raz drugi i po chwi­li pojawił się początek cesarskiej procesji – heroldzi ubrani w cesarską biel.Dźwigali oni długie, wygięte trąby wykonane z rogów jakichś potężnych bestii.Trąby zawijały się im na plecy i sterczały ponad głowami.Tuż za nimi kroczyli dobosze wybijający monotonny, równomierny rytm.Kiedy czoło kolumny znalazło się na wprost cesarskiej loży, wkroczyła gwardia honorowa Wodza Wojny ubrana w zbroje i hełmy ze skór needry tak mocno wyprawionej, że pozbawionej wszelkiego koloru.Krawędzie pancerzy na pier­siach i hełmów wykończone były lśniącym w promieniach słońca złotem.Milamber usłyszał, jak Hochopepa złorzeczy pod nosem na marnotrawstwo drogocennego kruszcu.Dotarli na wyznaczone pozycje.Starszy herold wystąpił do przodu o krok.– Almecho, Wódz Wojny!Tłum wokół areny zerwał się na nogi, wiwatując gromko na jego cześć.Wodzowi towarzyszył orszak różnych dostojników, wśród których czerniły się szaty kilku magów, „piesków Wo­dza”, jak mówili o nich inni członkowie Zgromadzenia.Pośród magów Wodza prym wiedli dwaj bracia, Elgahar i Ergoran.Zagrzmiał następny krzyk herolda.– Ichindar I Dziewięćdziesiąty pierwszy Cesarz!Ryk tłumu powitał wejście młodego Cesarza, Światłości Niebios, który pojawił się w towarzystwie kapłanów reprezen­tujących wszystkie dwadzieścia obrządków.Tłum stał, wiwa­tując głośno.Grzmot oklasków i ryk okrzyków radości niósł się w nieskończoność i Milamber zaczął się zastanawiać, czy miłość ludu Tsuranich do swego Cesarza sprawi, że ten stanie murem za nim, gdyby znalazł się kiedyś w konflikcie z Wo­dzem Wojny.Pomimo czci, jaką pośród Tsuranich cieszyła się tradycja, nie mógł sobie jakoś wyobrazić Wodza jako czło­wieka, który potulnie ustępuje na rozkaz Cesarza z zajmowa­nego stanowiska, chociaż miałoby to miejsce po raz pierwszy w dziejach Cesarstwa.Hałas przycichł trochę.Shimone nachylił się ku Milamberowi.– Coś mi się wydaje, przyjacielu Milamber, że życie kon­templacyjne nie pasuje i nie służy zbytnio Światłości Niebios.I wcale go za to nie ganię.Tylko pomyśl: siedzieć cały dzień, nie mając do towarzystwa nikogo poza tłumem kapłanów i głupkowatych dziewuch, które dobiera się dla niego wedle urody, a nie zdolności konwersacyjnych.To musi być przera­żająco nudne.Milamber zaśmiał się głośno.– Wątpię, czy większość mężczyzn podzieliłaby tę opinię.Shimone wzruszył ramionami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •