[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nowy strój i ten mundur.Jesteście tacy przystojni.Laurie miał na sobie jaskrawy strój, który był ostatnim krzykiem mody.Żółta bluza, na wierzchu zielona kamizelka i obcisłe, czarne spodnie wpuszczone w wysokie do kolan buty.Kasumi miał na sobie mundur kapitana garnizonu La-Mut, ciemnozieloną bluzę i spodnie, a na wierzchu kaftan z herbem La-Mut, głową szarego wilka.Trubadur uśmiechnął się do niej.– W tym całym zamieszaniu kilku ostatnich miesięcy na śmierć zapomniałem, że jestem właścicielem niewielkiej fortuny w kamieniach szlachetnych.Ponieważ nie mam żadnej możliwości oddania ich panu Shinzawai, a jego syn odmawia ich przyjęcia, wygląda na to, że według prawa są moje.Już nie będę się musiał kłopotać szukaniem bogatej wdowy z gospodą.– Kasumi, jak tam twoi ludzie? – spytał Pug.– Nieźle.ogólnie nieźle, chociaż w dalszym ciągu między nimi a żołnierzami z La-Mut istnieje pewne napięcie.Z czasem wszystko się ułoży.Tydzień po odejściu do garnizonu spotkaliśmy Mroczne Bractwo, to prawda, potrafią nieźle walczyć, ale rozpędziliśmy ich na cztery strony świata.Oba garnizony, Tsurani i La-Mut, świętowały hucznie wspólne zwycięstwo.To był dobry początek.To było coś więcej niż spotkanie.Wieści o bitwie dotarły do samego Rillanonu.Bractwo Mrocznego Szlaku oraz ich sprzymierzeńcy, gobliny, zdobyli szturmem jeden z osłabionych w czasie wojny nadgranicznych garnizonów w okolicy Yabon.Tsurani zeszli ze swej trasy do Zim, popędzili na północ i uwolnili garnizon.Walczyli jak szaleńcy, by ocalić swoich byłych przeciwników od przewyższającej ich liczebnie nawały goblinów.Przegnali ich aż w góry na pomoc od Yabon.Laurie mrugnął do Puga.– Tsurani zasłużyli sobie na miano bohaterów i kiedy przybyli tu, do Rillanonu, zgotowano im owacyjne przyjęcie.– Ponieważ stolica oddalona była od centrum zmagań wojennych, jej mieszkańcy nie czuli wielkiej nienawiści do byłych wrogów i powitali ich w sposób, który byłby nie do pomyślenia w Wolnych Miastach, Yabon czy wzdłuż Dalekiego Wybrzeża.– Wygląda na to, że to powitanie wywarło na ludziach Kasumiego spore wrażenie.Nie wiem, czy nie zbyt wielkie.– Tak, to prawda – zgodził się Kasumi.– Przyjęcie, jakie nam zgotowano, nie byłoby możliwe w naszym świecie, ale tutaj.– Tak czy siak, nie ulega wątpliwości, że Tsurani pokonali dzielący ich od nas dystans jednym skokiem, jeśli można się tak wyrazić.U ludzi Kasumiego rozwinęło się nagłe, lecz dogłębne zainteresowanie i szacunek dla win i piw Królestwa.Doszło nawet do tego, że wielu z nich udało się nawet przełamać obrzydzenie do wysokich kobiet.Kasumi patrzył w bok, a na jego ustach pojawił się pełen zakłopotania uśmiech.Laurie ciągnął dalej:– Nasz dzielny kapitan tydzień temu bawił w gościnie u jednej z bogatszych rodzin kupieckich, która pragnie nawiązać szersze kontakty handlowe z zachodem.I od tego czasu, nie wiedzieć czemu, ciągle się go widuje w towarzystwie córki pewnego bogatego kupca.Kalała zaśmiała się głośno, a Pug, widząc zakłopotanie Kasumiego, uśmiechnął się przyjacielsko.– Zawsze był bystrym uczniem.Kasumi spuścił głowę, a policzki mu poczerwieniały.Nie przestawał się jednak uśmiechać szeroko.– No tak.chociaż z drugiej strony trudno uwierzyć, że wasze rodaczki mają aż tyle swobody.Teraz już wiem, dlaczego wy obaj mieliście tak silną wolę i upór, wyssaliście je z mlekiem swoich matek.Uwagę Lauriego przykuło czyjeś zbliżanie się.Pug dostrzegł na twarzy przyjaciela wyraz niekłamanego podziwu.Mag odwrócił się i powędrował wzrokiem za spojrzeniem trubadura.Jego oczom ukazał się miły widok pięknej kobiety, która zbliżała się do nich w towarzystwie przybocznej straży.Oczy Puga zrobiły się nagle okrągłe jak spodki.Poznał Carline.Zgodnie z tym, co zdradzał jej dziewczęcy wygląd, wyrosła na piękną kobietę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]