[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba się z nimi połączyć.- Wizualnie! - dodał Starzec.- Oczywiście.Myślę, że będziemy mogli zobaczyć, jaki jest prawdziwy stan rzeczy w Iowa.Rexton podszedł do wideofonu i połączył się z główną kwaterą Generalnego Urzędu Bezpieczeństwa.Poprosił oficera o obraz z Fort Patton, w Iowa.Za chwilę, na monitorze pokazało się wnętrze Wojskowego Centrum Komunikacyjnego.Na pierwszym planie zobaczyliśmy młodego oficera.Jego stopień i znak jednostki widniały na czapce, tors miał nagi.- Widzi pan? - Triumfalnie odwrócił się do Starca, l- Widzę.- Upewnijmy się - zwrócił się do oficera na ekranie.Poruczniku.- Tak, sir? - Młody człowiek patrzył przerażony i przenosił wzrok z jednej sławnej osoby, na drugą.- Odbiór i nadawanie są zsynchronizowane czasowo - zapewnił.- Wstań i obróć się! - rozkazał Martinez.- Co? Dlaczego?.Oczywiście, sir.- Wyglądał na speszonego, wstał i obrócił się.Ale teraz ekran obejmował tylko koniec jego szortów i nic powyżej.- Bez sensu! - krzyknął Martinez.- Usiądź i obróć się!- Tak jest! - młodzieniec podszedł do biurka.- Chwileczkę, tylko poszerzę kąt obrazu, sir.Nagle obraz zamazał się i zaczął falować.Głos oficera ciągle było słychać.- Czy teraz lepiej, sir?- Cholera, teraz nic nie widać!- Nie? Proszę zaczekać, sir.Słychać było jego przyśpieszony oddech.Nagle obraz wrócił, ale na ekranie pokazał się major, a pokój był większy.- Kwatera Główna - zameldował się.Oficer dyżurny, major Donovan.- Majorze - Martinez starał się opanować - byłem połączony z Fort Patton.Co się stało?- Tak jest, sir.Sprawdzałem to.Mamy jakieś drobne zakłócenia techniczne na tym kanale.Połączymy pana jeszcze raz za chwilę.- Więc proszę się pośpieszyć!- Tak jest, sir! - obraz na ekranie zafalował i znikł.- Zawołajcie mnie, kiedy wyjaśnią się te cholerne techniczne zakłócenia.Tymczasem idę do łóżka - powiedział Starzec.ROZDZIAŁ PIĘTNASTYMartinez i Rexton musieli pracować całą noc, łącząc sięz innymi zagrożonymi miejscami, by przekonać się, że „techniczne usterki” zdarzają się tam nagminnie.Zadzwonili do Starca około czwartej nad ranem, a ja słyszałem wszystko przez mój osobisty nadajnik.Zerwałem się natychmiast i poszedłem do sali konferencyjnej.Oprócz ministra bezpieczeństwa i marszałka ujrzałem jeszcze kilka innych osobistości.Po chwili w drzwiach pojawił się Prezydent w płaszczu kąpielowym, a za nim Mary.Martinez chciał zacząć mówić, Starzec powstrzymał go.- Pokaż nam swoje plecy! - powiedział stanowczo.Prezydent spojrzał zdziwiony, a Mary dała znak, że wszystko w porządku, ale Starzec zignorował ją.- Masz rację, Andrew - powiedział Prezydent cicho i zsunął z ramion szlafrok.Jego plecy były czyste.- Jak mogę wymagać współpracy, jeśli nie stosuję się do własnych poleceń?Starzec chciał pomóc mu założyć szlafrok, ale Prezydent powstrzymał go.Przewiesił okrycie przez krzesło.- Muszę nabrać nowych przyzwyczajeń.To trudne w moim wieku.No i jak panowie?Pomyślałem, że rzeczywiście zaczynam się przyzwyczajać do widoku nagości dookoła.Tworzyliśmy osobliwą grupę.Martinez szczupły, o ciemnej cerze, prawie koloru mahoniu.Myślę, że był półkrwi Indianinem.Rexton opalony tylko na twarzy, od szyi w dół był biały tak jak Prezydent.Na piersi wiły mu się czarne włosy.Tymczasem Prezydent i Starzec mieli siwy zarost.Mary wyglądała cudownie - idealna figura i piękne, długie nogi.Ja, no cóż, jestem raczej typem intelektualisty.Martinez i Rexton przypinali do mapy kolorowe pinezki.Czerwone dla miejsc niebezpiecznych, zielone dla wolnych i bursztynowe dla tych, jeszcze nie rozpoznanych.Raporty wciąż nadchodziły i asystent uzupełniał dane.Iowa była cała pokryta pinezkami.Tak samo Nowy Orlean, Kansas City.Cała północna część systemu Missouri-Missisipi od Mineapolis przez St.Paul aż do St.Louis była wyraźnie terytorium wrogów.Aż do Nowego Orleanu same czerwone szpilki, ani jednej zielonej.Zobaczyłem jeszcze jedno takie miejsce w okolicach El Pasoi - dwa na wybrzeżu.Prezydent obejrzał mapę spokojnie.- Potrzebujemy pomocy Kanady i Meksyku - powiedział.- Czy są jakieś nowe informacje? - Nic znaczącego, sir.- Kanada i Meksyk - powtórzył Starzec poważnie - to na początek.Będziesz potrzebował poparcia całego świata.- Rzeczywiście - dodał Rexton.- A co z Rosją? Nikt nie odpowiedział.Nikt z nas nie miał wystarczających informacji.Trzecia wojna światowa nie rozstrzygnęła problemu Rosji i chyba żadna wojna go nie rozstrzygnie.Zresztą pasożyty powinny za żelazną kurtyną czuć się jak w domu.- Zajmiemy się tym, jeśli będzie trzeba - odrzekł Prezydent.Pokazał palcem na mapę.- Czy są jakieś niepokojące informacje z wybrzeża?- Raczej nie - zdobył się na odpowiedź Rexton.- Wydaje mi się, że oni włączają się w bezpośrednie przekazy.Ale całą militarną komunikację przełączyłem na jeden kanał, przez stację kosmiczną Gamma.- Dobrze.- powiedział Prezydent z namysłem.- Andrew, czy pasożyty mogą opanować stację kosmiczną?- Skąd mogę wiedzieć? Nie wiem nawet jak zbudowane są ich statki.Możliwe, że mogliby tam dotrzeć dzięki rakietom dostawczym.Trudno było rozstrzygnąć ten problem.Akcja z „nagimi plecami” nie dotarła do stacji kosmicznych.Pomimo że zapłaciliśmy za ich zbudowanie i utrzymujemy je, od czasu, gdy uznane zostały za terytorium Narodów Zjednoczonych, Prezydent musiał z każdym działaniem czekać na zgodę ONZ.- Jestem prawdopodobnie jedynym tutaj człowiekiem, który zajmuje się stacjami kosmicznymi - objaśnił Rexton.- Panowie, kostium, w jaki my jesteśmy ubrani, obowiązuje również na stacjach.Ale sprawdzimy to.- Wydał rozkazy jednemu ze swoich asystentów.- Jak wiem - wtrącił Prezydent - wszystko zaczęło się od tego lądowania.- Wskazał miejsce w Iowa.- O ile wiemy, tak - odpowiedział Starzec.- Ależ nie! - krzyknąłem.Wszyscy spojrzeli na mnie, zawstydziłem się.- Mów dalej - rozkazał Starzec.- Były jeszcze przynajmniej trzy lądowania.Wiem, że były - zanim zostałem uwolniony.- Czy jesteś pewien, synu? Myślałem, że wyciągnęliśmy z ciebie wszystko.- Pewnie tak.- Dlaczego więc nie powiedziałeś tego? - wrzasnął Starzec.- Próbowałem im wytłumaczyć jak czuje się człowiek opanowany przez pasożyta.Do jakiego stopnia uświadamia sobie rzeczywistość, która go otacza.Wszystko przypomina sen.Nie jestem bojaźliwym typem, ale być żywicielem pasożyta to coś, co może zwalić z nóg każdego.Starzec położył mi rękę na ramieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]