[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.szabla wypadła mu z nich na ziemię.i runął twarzą do nóg pułkownika. %7łyje!  rzekł Wołodyjowski  nie padł na wznak!I zagiąwszy połę Kmicicowego żupana począł nią ocierać szablę.Zawrzasła szlachta jednym głosem, w tych zaś krzykach brzmiało coraz wyrazniej: Dobić zdrajcę.dobić!.rozsiekać!I kilku Butrymów biegło z dobytymi szablami.Nagle stało się coś dziwnego; oto, rzekłbyś:mały pan Wołodyjowski urósł w oczach  szabla najbliższego Butryma wyleciała mu z ręki ślademKmicicowej, jakby ją wicher porwał  pan Wołodyjowski zaś krzyknął z iskrzącymi oczyma: Wara!.wara!.Teraz on mój, nie wasz!.Precz!.Umilkli wszyscy bojąc się gniewu męża, on zaś rzekł: Nie potrzeba mi tu jatek!.Waszmościowie szlachtą będąc powinniście rozumieć kawalerskiobyc;.aj, aby rannego nie dobijać.Nieprzyjacielowi nawet tego się nie czyni, a cóż dopiero prze-ciwnikowi w pojedynku zwyciężonemu. On zdrajca!  mruknął któryś z Butrymów. Takiego godzi się bić. Jeśli on zdrajca, tedy panu hetmanowi oddany być powinien, aby karę poniósł i stanął za przy-kład innym.Zresztą, jakom wam rzekł: mój on teraz, nie wasz.Jeśli wyżyje, to wam wolno będziekrzywd waszych przed sądem dochodzić i z żywego lepszą mieć będziecie satysfakcję niż z umar-łego.A kto tu umie rany opatrywać? Krzych Domaszewicz.On z dawna wszystkich na Laudzie opatruje.59  Niechże go zaraz opatrzy, potem na łoże go przenieść, a ja pójdę tę nieszczęsną pannę pocie-szyć.To rzekłszy pan Wołodyjowski zasunął szabelkę do pochwy i wszedł przez porąbane drzwi dodomu.Szlachta poczęła łowić i wiązać rapciami ludzi Kmicicowych, którzy odtąd mieli orać rolę wzaściankach.Poddawali się też bez oporu; ledwo kilkunastu wypadłszy przez tylne okna domu sko-czyło ku stawom, ale tam wpadli w ręce czekających Stakjanów.Jednocześnie szlachta wzięła siędo rabunku wozów, na których łup znalazł się dość obfity; niektórzy radzili zrabować i dom, alebano się pana Wołodyjowskiego, a może obecność w domu Billewiczówny wstrzymywała zu-chwalszych.Swoich poległych, między którymi było trzech Butrymów i dwóch Domaszewiczów,złożyła szlachta na wozy, aby ich po chrześcijańsku pochować, dla zabitych Kmicicowych kazanokopać chłopom rów za ogrodem.Pan Wołodyjowski zaś szukając panny przetrząsnął cały dom i znalazł ją dopiero w skarbczykupołożonym w rogu, do którego prowadziły maleńkie, a ciężkie drzwi z izby sypialnej.Była to małakomnatka o wąskich grubo kratowanych oknach, zbudowana w kwadrat z murów tak potężnych, żepan Wołodyjowski poznał natychmiast, iż choćby Kmicic był wysadził dom prochem, ta izba była-by oca1ała z pewnością.To dało mu lepsze o Kmicicu mniemanie.Panna siedziała na skrzyni nie-daleko drzwi, z głową spuszczoną, z twarzą prawie zasłoniętą włosami, i całkiem nie podniosła jejsłysząc wchodzącego rycerza.Myślała zapewne, że to sam Kmicic lub kto z jego ludzi.Pan Woło-dyjowski stanął we drzwiach, zdjął czapkę, chrząknął raz i drugi, a widząc, iż i to nie pomaga,ozwał się: Mościa panno.wolna jesteś!.Wówczas spod narzuconych włosów spojrzały na rycerza oczy błękitne, a potem wychyliła się znich twarz śliczna, choć blada i jakby nieprzytomna.Pan Wołodyjowski spodziewał się podzięko-wań, wybuchu radości, tymczasem panna siedziała nieruchomie i tylko patrzyła nań błędnie; więcrycerz ozwał się po raz drugi: Przyjdz waćpanna do siebie, Bóg wejrzał na niewinność.Jesteś wolna i możesz wracać doR%odoktów.Tym razem w spojrzeniu Billewiczówny więcej było przytomności.Powstawszy ze skrzynistrząsnęła w tył włosy i spytała: Kto waćpan jesteś? Michał Wołodyjowski, pułkownik dragoński wojewody wileńskiego. Słyszałam bitwę.strzały?.Mów waćpan. Tak jest.My to przyszli waćpannie na ratunek.Billewiczówna oprzytomniała zupełnie. Dziękuję waści!  rzekła pospiesznie cichym głosem, w którym przebijał się śmiertelny niepo-kój. A z tamtym co się stało?. Z Kmicicem? Nie bój się waćpanna: leży bez duszy na podwórzu.i jam to, nie chwaląc się,sprawił.Wołodyjowski wyrzekł to z pewną chełpliwością, ale jeśli spodziewał się podziwu, to zawiódłsię srodze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •