[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli Andrea znała Domostroya, mogła faktycznie być tą kobietą, która pisała do niego, Goddar-da, te wszystkie zdumiewające listy.Chciał, żeby nią była, ponieważ oznaczało to, że będzie mógł wreszcie kochać kogoś pięknego, inteligentnego, wykształconego i wyrafinowanego.Czyż nie wyznała mu już miłości? Ze swoją fascynacją dramatem i muzyką była doskonałą partnerką, by dzielić z nim jego twórczą tajemnicę.Myśli Ostena powędrowały do Domostroya.Jaki był jego udział w całej tej sprawie? Czy był tylko jej fotografem, czy też odgrywał inną rolę w rym, co mogło stanowić zmowę obliczoną na zdemaskowanie Goddarda? Ale czyja to była zmowa?Brama do Old Glory była otwarta.Przy drzwiach wejściowych, które też były otwarte, stały dwa samochody.Osten zaparkował koło staroświeckiego kabrioletu Domostroya i wbiegł do budynku.W sali balowej paliły się wszystkie światła, na podwyższeniu błyszczał fortepian.Pulpity muzyków oraz większość mebli pokrywały zakurzone prześcieradła, przez co miejsce to robiło wrażenie opuszczonej sceny teatralnej.Kiedy Osten wszedł do środka, usłyszał za sobą gwałtowne poruszenie.Odwrócił się i zobaczył Patricka Domostroya, bladego i rozczochranego.Za nim, trzymając w obcisłych gumowych rękawiczkach rewolwer wymierzony lufą w plecy Domostroya, stał ciemnowłosy mężczyzna w rozpiętej koszuli i workowatych spodniach.Mimo olbrzymich ciemnych okularów twarz mężczyzny wydała się Ostenowi dziwnie znajoma.Koło nich, w swetrze i w dżinsach stała Andrea, również w gumowych rękawiczkach i z rewolwerem w ręce, który bez żadnych wątpliwości wycelowany był w Ostena.- Jak się masz, Jimmy? - spytał Domostroy pobladłymi wargami.- Zamknij się - warknęła Andrea.- Zdejmuj kurtkę.powoli - poleciła Ostenowi - i rzuć na podłogę.- Co to ma znaczyć? - spytał Osten, nadal niepewny, czy nie żartują.- Rób to, co mówi - polecił nieznajomy, trzymając nadal lufę rewolweru przy plecach Domostroya.Kiedy Osten zawahał się, mężczyzna ryknął: - Rób to! Natychmiast! - Jego głos poniósł się echem po sali.Kiedy wrzasnął, Osten rozpoznał go, ponieważ widział niedawno tę samą twarz na okładce jednej z płyt u Andrei.- Jesteś Chick Mercurio, prawda? - powiedział, zdejmując kurtkę i rzucając ją pod stopy Andrei.– Czego chcesz? - zwrócił się do dziewczyny.Czuł mróz w piersiach na myśl, że ją traci.Nie spuszczając go z muszki, schyliła się i lewą ręką obmacała kieszenie kurtki.Następnie sięgnęła do otwartej teczki na podłodze i wyjęła z niej magnetofon, który zostawił w jej mieszkaniu.- Niespodzianka, niespodzianka! - krzyknęła, unosząc go do góry.- Nie będziemy już tego potrzebować, prawda?Uderzyła nim o stół, sięgnęła znowu do teczki i wyjęła brulion.Rzuciła brulion Ostenowi, a on go złapał.- W okładce jest długopis - powiedziała, a kiedy go znalazł, ciągnęła dalej: - Siadaj i pisz, co ci powiem.Zaskoczony pogardliwym tonem, jaki usłyszał w jej głosie, Osten poczuł się urażony.- A jeśli tego nie zrobię? - zapytał.- Zabijesz mnie?- Nie kuś jej - wtrącił się Mercurio.- Rób, co mówi.Kiedy Osten nadal się nie ruszał, Andrea chwyciła rewolwer dwoma rękami, rozstawiła szeroko stopy i wycelowała w jego krocze.- Pisz! - ryknął Mercurio.- Pisz, Jimmy - powtórzyła Andrea cichym głosem - albo strzelę ci w brzuch.- Co chcesz, żebym napisał? - spytał Osten, biorąc długopis i siadając przy najbliższym stoliku.Szukał w myślach powodu, który mógł zetknąć ze sobą Andreę i Mercurią.- „Droga Andreo” - zaczęła dyktować.- „Byłem u ciebie koło czwartej, ale nie zastałem nikogo w domu, zostawiam więc ten list pod drzwiami.Patrick Domostroy prosił, żebym dziś wieczór do niego przyjechał.Mówi, że jeśli się nie pojawię.- zaczekała, żeby mógł tonapisać - opowie, kim jestem, a do tego nie mogę dopuścić.- Ponownie przerwała i po chwili ciągnęła dalej:„Odkąd wytropił mnie swoimi sprytnymi listami z Białego Domu, które wysyłał do mnie na adres Nokturnowych Nagrań, szantażował mnie i żądał pieniędzy, a ja mu zawsze płaciłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]