[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmieniło się to trochę od czasu, gdy namiejsce Drugiego Przedstawiciela, wakujące od kilku miesięcy, przysłano Nalwe-ra.Ten człowiek wyraznie wyprowadzał go z równowagi.W świecie pojęć Bava-tara, na odpowiedzialnych stanowiskach nie było miejsca dla osłów.W machiniezasad Najwyższego Sędziego, Nalwer stanowił część nie dającą się w ogóle do-pasować.Tu jednak Nalwera nie było.Co więcej  rozmowa miała charakter prywat-ny.Elena wiedziała, że rozmowy prywatne w życiu Bavatara zajmują akurat tylemiejsca co  ona.230  Zadziwił mnie  rzekł, unosząc spojrzenie. Ten człowiek zadziwił mniedzisiaj, Eleno.Podszedł do rzeczy bez emocji, tak wytrawnie i chłodno.Przecieżto do niego niepodobne. Istotnie, nie jest mędrcem  przyznała. Dziś jednak okazało się, żepotrafi też nie być głupcem.Czy to zle?Uczynił niejasny gest. Ta cała sprawa  rzekł powoli  obfituje w niespodzianki.Muszę ci wy-znać, kuzynko, że trudno mi ją ocenić.z właściwego dystansu.Mam uczucie odwrócił spojrzenie, jakby zawstydzony, że ma coś takiego  jakbym coś prze-oczył.Dlaczego z morza dostarczanych codziennie raportów, uderzył mnie wła-śnie jeden, dotyczący przybycia tego kapitana do Dranu? Związek między jegouwięzieniem, a panią Alidą? Oczywiście, lecz przecież. Niepotrzebnie każesz dostarczać sobie te wszystkie raporty, meldunki i do-nosy do wglądu  zauważyła. Czy nie sądzisz, że twój czas jest na to zbytcenny? Dawno, podczas Kociego Powstania, jakiś oficer gwardii miał podobnopowiedzieć, że naczelny wódz powinien kierować armiami, zaś od rozsyłania pa-troli są setnicy.To jedna z tych prawd oczywistych, które wciąż na nowo trzebasobie uświadamiać.Milczał, rozważając jej słowa. Uważasz więc, że niepotrzebnie doglądam zbyt małych spraw, i to takich,na których się nie znam. Tak uważam.Posiadasz wielki dar kierowania ludzmi (ależ tak), natomiastbrak ci tego, co mieć musi mały urzędnik w szarej szacie, badający wnikliwie stonici, nim po jednej dojdzie do kłębka.Zresztą: cóż to? Czy tego się od ciebie ocze-kuje? Doprawdy, Bavatarze, czemuż nie zaczniesz śledzić rzezimieszków, gdzieśw ciemnych ulicach?Zmarszczył brwi. Drogi kuzynie  przechyliła nieco głowę, jakby ustępując upartemu dziec-ku. Jeśli ta sprawa nie daje ci spokoju, przekaż ją niżej! Odpowiedni ludziezajmą się wszystkim, a tym gorliwiej, że biorą za to pieniądze z imperialnej szka-tuły.Uniósł spojrzenie. Tak chyba będzie właściwie.Jest coś.Pokręcił powoli głową. Coś misię nie podoba w dzisiejszej wypowiedzi Nalwera. Co takiego?Zrobił bezradny gest. Powiem ci, kuzynie: w wypowiedzi Nalwera nie podoba ci się.sam Na-lwer.Ten człowiek cię drażni.Myślał, kiwając lekko głową, po czym wstał, zrobił kilka powolnych krokówi stanąwszy za plecami kobiety, położył ręce na jej ramionach.231  Doprawdy, Eleno  powiedział cicho  dlaczego wtedy nie byliśmy od-ważniejsi? Nasze pokrewieństwo? Jakże dalekie, a zresztą.Nie takie przeszko-dy omijano.Tak bardzo cię potrzebuję, Eleno.Dlaczego nie jesteś moją żoną?Dotknęła policzkiem jego dłoni. Ale dzisiaj mogę być.Zostań ze mną  powiedziała niegłośno. Zo-stań do rana, proszę.Nikt nie wie, że do mnie przyszedłeś.Potrzebuję cię taksamo, jak ty mnie.* * * Tak więc z tej strony, przynajmniej na razie, nie ma niebezpieczeństwa zakończyła Alida. Nie wierzę jednak, by zrezygnowano z podejrzeń w ogóle.To bardzo niebezpieczna gra, wasza wysokość.Sądzę, że trzeba uprzedzić cios.Dotąd ręce miałam związane przygotowaniem waszej ucieczki.Chodzący po pokoju tam i z powrotem mężczyzna zatrzymał się, zakładającręce za plecy.Uniósł twarz  dość mizerną i niezwykle bladą.Taką cerę miewająludzie, którzy spędzili długi czas  w celi. Wciąż nie wiem, czy ów kapitan zginął, czy też nie  wyjaśniła. Jeśliżyje, należy liczyć się z jego działaniem. Czy brak takowego, jak dotąd, nie zdaje się świadczyć, że jednak zginął?Słowa wypowiedziano z doskonałym akcentem i tak nienaganną dykcją, iżpochodzenie i pozycja społeczna tego człowieka nie mogły budzić najmniejszychwątpliwości.Był to mężczyzna wywodzący się z któregoś ze starych garyjskichrodów, wychowany w surowych zasadach garyjskiego pałacu. Być może  odparła. Ale bez względu na to, Trybunał nie poniechadochodzenia, co najwyżej przejmą je ludzie niżej stojący w hierarchii.To ozna-cza spowolnienie tempa prowadzenia sprawy, ale tym pewniejsze zakończenie jejw ogóle.Doły tej instytucji są mniej wrażliwe na sugestie niż szczyt  uśmiech-nęła się lekko. Zwykły urzędnik może nie ma wielkich ambicji, ale dlatego jestjak pies gończy.Nie porzuca tropu, bo tak go wytresowano. Co zatem proponujesz uczynić, pani? Nie wolno ci zniknąć, jesteś absolut-nie niezbędna. Wiem  powiedziała. Usuńmy ich. Kogo?  nie zrozumiał mężczyzna. Ich godności Bavatara i Elenę.Mężczyzna milczał. Naprawdę, pani  rzekł sucho po długiej chwili  gotów byłbym przy-puścić, że żartujesz. Naprawdę, panie  odparła tym samym tonem  mogłabym przypuścić,że nie rozumiesz.232 Przez krótką chwilę patrzyli na siebie, po czym nagle uśmiechnęła się tymuśmiechem, który nic nie mówił, a musiał się podobać każdemu mężczyznie. Wasza wysokość.proszę pozwolić, że zapytam: jeśli usunięcie dwojgaludzi przekracza nasze możliwości, to po co w ogóle bawimy się w jakieś powsta-nie?Potrząsnął głową. Nie mówię, że to niemożliwe.Mówię, że to trudne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •