X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na moment uległ panice, zastanawiając się, czy przypadkiem niepowiedział za dużo.195  Cóż  powiedział pan Gill  nie masz po co już czekać na swoich przyjaciół.Musisz wyjechać z miasta i to jak najszybciej.Najpózniej za dwa dni.Czy zdołasz w tymczasie postawić Mata na nogi, czy też mam posłać po matkę Grubb?Rand obdarzył go zdumionym spojrzeniem. Dwa dni? Elaida jest doradczynią Królowej Morgase, zaraz po samym kapitanie-generale,Garethcie Bryne.Może nawet przed nim.Jeśli każe Gwardii Królowej cię szukać, lordGareth nie powstrzyma jej, dopóki nie stanie to na zawadzie innym obowiązkom.Cóż,gwardzistom wystarczą dwa dni na przeszukanie wszystkich karczm w Caemlyn.A totyle, co powiedzieć, że tylko jakimś ślepym trafem nie dotrą tu już pierwszego dnia, o ilenie w pierwszej godzinie.Może zostanie czasu, jeśli zaczną od  Pod Koroną i Lwem , alenie ma co się ociągać.Rand powoli skinął głową. Jeśli nie wyciągnę Mata z łóżka, to pośle pan po matkę Grubb.Zostało mi trochępieniędzy.Może starczy. Zajmę się matką Grubb  burknął karczmarz. I chyba będę mógł pożyczyćwam parę koni.Gdybyś spróbował iść do Tar Valon piechotą, to już w połowie drogizdarłbyś te strzępy, które ci zostały z butów. Prawdziwy z pana przyjaciel  powiedział Rand. Wydaje się, że nieprzynieśliśmy panu nic prócz kłopotów, a pan nadal chce nam pomagać.Prawdziwyprzyjaciel.Pan Gill wyraznie się speszył.Wzruszył ramionami, kaszlnął i spuścił oczy.Dziękitemu jego wzrok padł na planszę do gry w kamienie, więc natychmiast go od niejoderwał.Bez żadnej wątpliwości Loial wygrywał. No cóż, �om był zawsze moim najlepszym przyjacielem.Skoro on zechciał dlawas zboczyć trochę ze swej drogi, to i ja mogę co nieco zrobić. Chciałbym wyruszyć razem z wami, Rand  powiedział niespodziewanie Loial. Myślałem, że to już załatwione, Loial. Zawahał się, bo pan Gill nadal nie znałrozmiarów niebezpieczeństwa, i dodał:  Wiesz, kto szuka mnie i Mata, wiesz, kto nasściga. Sprzymierzeńcy Ciemności  zagrzmiał pogodnie Ogir  a także Aes Sedaii Zwiatłość wie, co jeszcze.Albo Czarny.Wybieracie się do Tar Valon, a rośnie tampiękny gaj, o który jak słyszałem, Aes Sedai dobrze dbają.A zresztą jest dużo więcej dooglądania na tym świecie niż gaje.Jesteś prawdziwym ta veren, Rand.Wzór cię oplata,a ty znajdujesz się w samym jego sercu. Ten człowiek znajduje się w sercu tego wszystkiego.Rand poczuł chłodny dreszcz. Nie jestem w sercu niczego  odparł cierpkim tonem.196 Pan Gill zamrugał i nawet Loial wydawał się zaskoczony jego gniewem.Karczmarzi Ogir popatrzyli na siebie, a potem wbili wzrok w podłogę.Rand zmusił swą twarz, byzłagodniała, głęboko oddychając.O dziwo odnalazł tę próżnię, która ostatnio tak częstomu się wymykała, a dzięki niej uspokojenie.Oni niczym nie zasłużyli na jego gniew. Możesz jechać, Loial  powiedział. Nie wiem, po co ci to, ale będę wdzięcznyza towarzystwo.Wiesz.wiesz, jaki jest Mat. Wiem  odparł Loial. Nadal nie mogę wyjść na ulicę, bo zaraz gawiedz krzyczyza mną  trollok.A Mat przynajmniej używa zwykłych słów.Nie próbował mnie zabić. Pewnie, że nie  powiedział Rand. Nie Mat. Nie posunąłby się tak daleko.Nie Mat.Rozległo się pukanie do drzwi i do środka zajrzała jedna ze służących, Gilda.Miałaściągnięte usta, a w jej oczach czaił się niepokój. Panie Gill, proszę zaraz przyjść.W głównej sali są Białe Płaszcze.Pan Gill poderwał się z przekleństwem na ustach, a strącony ze stołu kot wywędrowałz pokoju, naprężając ogon z obrazy. Już idę.Biegnij im powiedzieć, że już idę, a potem trzymaj się od nich z daleka.Słyszysz co mówię, dziewczyno? Trzymaj się od nich z daleka. Gilda pokiwała głowąi zniknęła. Ty lepiej tu zostań  powiedział Loialowi.Parsknięcie Ogira zabrzmiało jak rozdzieranie prześcieradeł. Nie mam najmniejszej ochoty na następne spotkanie z Synami Zwiatłości.Oko pana Gilla padło na planszę do gry w kamienie i jego nastrój jakby siępolepszył. Zdaje się, że pózniej będziemy musieli zacząć grę od nowa. Nie ma potrzeby. Loial wyciągnął rękę w stronę półek i wyciągnął jednąz książek.Oprawiony w płótno tom zniknął w jego dłoniach. Możemy grać dalej odtego miejsca, w którym skończyliśmy.Teraz twoja kolej.Pan Gill skrzywił się. Jak nie jedno, to drugie  mruknął, wychodząc z pokoju.Rand szedł za nim, ale wolnym krokiem.Podobnie jak Loial nie miał najmniejszejochoty spotkać się z Synami. Ten człowiek jest w sercu tego wszystkiego.Zatrzymał się przy drzwiach do głównej sali, skąd widział, co się dzieje w środku,i dostatecznie daleko, by jak na to liczył  nikt go tam nie dojrzał.W sali panowała głucha cisza.Na samym jej środku stało pięciu Białych Płaszczy,ostentacyjnie ignorowanych przez ludzi siedzących przy stołach.Jeden z nich miał podsłońcem na płaszczu wyszytą dodatkowo srebrną błyskawicę podoficera.Lamgwin stałoparty o ścianę przy frontowych drzwiach, pracowicie czyścił sobie drzazgą paznokcie.Pozostali czterej strażnicy wynajęci przez pana Gilla stali rozstawieni w równych197 odstępach pod tą samą ścianą, wszyscy mocno się pilnowali, by nie zwracać uwagina Białe Płaszcze.Jeśli Synowie Zwiatłości zauważyli cokolwiek, to nie dali tego posobie poznać.Jedynie podoficer wykazywał jakiekolwiek emocje, w oczekiwaniu nakarczmarza niecierpliwie otrzepywał o dłoń swe rękawice ze stalowymi wierzchami.Pan Gill przeszedł przez izbę w jego stronę, przezornie zachowując neutralny wyraztwarzy. Niechaj was Zwiatłość oświeci  powiedział, kłaniając się starannie, nie głęboko,lecz też nie na tyle lekko, by ten ukłon uznano za lekceważący  i naszą dobrą KrólowąMorgase.W czym mogę pomóc. Nie mam czasu wysłuchiwać twych bzdur, karczmarzu  warknął podoficer. Byłem już dziś w dwudziestu karczmach, każda po kolei to gorszy chlewniż poprzednia, i odwiedzę jeszcze dwadzieścia do zachodu słońca.SzukamSprzymierzeńców Ciemności, pewnego chłopca z Dwu Rzek.Twarz pana Gilla ciemniała z każdym jego słowem.Nadął się tak, jakby miałzaraz eksplodować, aż wreszcie eksplodował, sam teraz wchodząc w słowo BiałemuPłaszczowi. W moim przybytku nie ma Sprzymierzeńców Ciemności! Tu każdy człowiek jestwiernym poddanym Królowej! Tak, a już my wszyscy wiemy, jakie są poglądy Morgase  podoficer wypowiedziałimię Królowej z szyderczym grymasem  i jej wiedzmy z Tar Valon, nieprawdaż? Szuranie krzeseł było głośne.Nagle wszyscy ludzie przebywający w izbie powstali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.