[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale dobrze, najważniejsze, by publiczność zrozumiała, o czym opowiadam.Póznym popołudniem fotografowie uprowadzają mnie do pobliskiego parku na sesję zdjęciową.Jest zimno wkładam skórzaną kurtkę z tygrysim kołnierzem, lecz i bez tego czuję się nieomal jak drapieżnik ścigany przez myśliwych.Fotografowie gnają mnie przez park, ustawiająpod drzewem, każą uśmiechać się do kamery, iśćdalej, usiąść na ławce, popatrzeć w zadumie, myśleć o własnym dzieciństwie lub o czymś równiesmutnym.Potem znowu mam iść, znowu sięuśmiechnąć nie, nie tak szeroko iść trochędalej.Głowa w prawo, głowa w lewo ręka dwacentymetry przed twarzą tylko dwa, nie więcej.wskazówki są nieco powolne, ale bardzo dokładne, precyzyjne i nie ma przed nimi ucieczki.Wreszcie mój piękny wiking mnie wyzwala.Jedziemy na wieczór autorski.Po drodze pyta mnie, czy byłabym gotowa poszerzyć swój program o jeszcze jeden punkt.Jutro odbywa się wernisaż znakomitego szwedzkiego rzezbiarza i artysta bardzo pragnąłby wi-350dzieć mnie jako gościa honorowego.Tego nie byłow planach, więc skoro nie miałabym ochoty.Oczywiście nie mogę oprzeć się niebieskimoczom mojego towarzysza.Pójdę.Bardzo lubiębyć gościem honorowym.Otrzymuję eleganckie zaproszenie z odbitkąkamiennej rzezby i życiorysem artysty po angielsku.Przebiegam je szybko wzrokiem.Urodzonyna Węgrzech, po wojnie w Szwecji wiele wystaw i wyróżnień.Nazywa się Bella i coś tam jeszcze.Musi to być już starszy mężczyzna.Nazajutrz odwiedza mnie w hotelu ładna młoda Polka, która także pracuje w wydawnictwie będzie towarzyszyła mi na wernisażu, a takżespełniała rolę mojej tłumaczki. Ale może też być po niemiecku mówięnieco zaskoczona.Okazuje się, że organizatorzy chcieli sprawićmi tym niespodziankę. Może mówienie po polsku sprawi pani przyjemność?No pewnie.Wysokie schody z marmuru.Wielkie abstrakcyjne rzezby, z lewej i prawejstrony.Wchodzę nieśmiało po stopniach, potykając się na cienkich wysokich obcasach.Na górze w hallu zgromadziła się już publiczność.Wszyscy ubrani na ciemno, siwowłose kobiety z wianuszkami pereł na szyi, wino, cicherozmowy.Dyrektor muzeum, energiczny starszy pan jak większość mężczyzn tutaj również bardzo wy-351soki przyjmuje mnie serdecznie, ale po szwedzku powściągliwie.Zaraz poznam artystę. A pani przemówienie? pyta dyrektor. Jak długo chciałaby pani przemawiać? Przemówienie? czuję, jak nogi się podemną uginają.W wirze wczorajszego dnia nie pomyślałam naturalnie o tym, że gość honorowy powinien również wygłosić jakąś mowę.Wstydz się, mówię do siebie, jak mogłaś o tymzapomnieć?, ale wstyd tu już nic nie pomoże.Teraz musisz tylko zachować zimną krew maszprzecież praktykę w showbiznesie poradziszsobie.Widzę, jak moja polska tłumaczka lekko blednie.Ma przetłumaczyć mowę, która jeszcze nieistnieje.Przepraszam dyrektora i biorę młodą kobietę na bok. Nie martw się mówię do niej. Będziedobrze.Ja teraz schronię się gdzieś na chwilę pomyślę.a ty potem wszystko spokojnie przetłumaczysz.Rozglądam się kamienne figury niewiele mimówią.Nigdy nie znałam się szczególnie na rzezbie.Jest też kilka obiektów i instalacji.Pośrodkupomieszczenia stoi wielka szklana skrzynia wewnątrz niej coś, co przypomina kawałek szyn kolejowych, a na nich leży mały dziecięcy bucik. Miss Ligocka, czy chciałaby pani poznać teraz artystkę?Dyrektor podchodzi do mnie z siwowłosą, niską kobietą. Artystkę?352Pewnie coś zle zrozumiałam.Artysta okazujesię kobietą, a także czemu już się nawet nie dziwię jest ona węgierską %7łydówką.Bardzo dobrze mówi po niemiecku. Nauczyłam się w obozie koncentracyjnym,byłam w kilku. mówi szybko do mnie. Czytałam twoją książkę.bardzo przy niej płakałam.porozmawiamy pózniej.Patrzę na nią nieco stropiona.Ma na sobie długą czarną suknię, spiętą na ramieniu dużą metalową broszką.Przypomina to rzymską togę. No, to zaczynajmy decyduje Bella.Zbiera swoją czarną szatę i energicznie maszeruje doprzodu.Inni kroczą za nią. Bella, której wielką wystawę rzezb tu otwieramy moja polska tłumaczka podchodzi domnie i na ucho tłumaczy mi przemówienie dyrektora straciła całą swoją rodzinę w Oświęcimiu.Ojca, matkę i czworo rodzeństwa.Tylko jej udałosię przeżyć.Po wojnie przyjechała do nas.Studiowała tutaj, a pózniej uczyniła nam ten zaszczyti wybrała nasz kraj na miejsce swojej twórczości.Z biegiem lat stała się jedną z najznakomitszychrzezbiarek szwedzkich.Nigdy jednak nie zapomniała o swoim pochodzeniu ani o przeżyciach wojennych.Tutaj widząpaństwo instalację, jej najnowsze dzieło.Zamknięte w szkle autentyczne szyny kolejowe z Polski.Po tych szynach jezdziły wagony bydlęce,w których transportowano %7łydów do obozów zagłady.Artystka, na własny koszt i wykazując wiele przedsiębiorczości, przywiozła je tutaj z obozu353koncentracyjnego.Jako przypomnienie i przestrogę.A teraz oddaję głos znanej pisarce, która dzisiajjest naszym honorowym gościem.Biorę oddech.Obok mnie stoi Bella, rzezbiar-ka czy może tylko dziewczynka z Oświęcimia?Jest nieco krągła, ma twarz barokowego aniołka, okoloną białymi loczkami.Jej piękne ciemneoczy lśnią niczym dojrzałe śliwki i patrzą na mniez wyczekiwaniem.A ja ciągle jeszcze nie wiem, copowiem.Wszystkie te rzezby są dla mnie zbyt tajemnicze, skupiam się więc na szynach kolejowychz Oświęcimia, których znaczenia nikt nie musi miwyjaśniać.szyny kolejowe.opowiadam o Belli o jej pracy artystycznej, ale także o niej osobiście, jakbym znała ją przez całe życie.Potrafię wyobrazić sobie, jak myśli i co czuje.Jakie może byćjej życie w tym spokojnym, ale obcym kraju.Potem jednak opowiadam również trochę o mojejksiążce i moich losach o podobieństwach między nami, ale nie zapominam, że to Bella jest bohaterką dzisiejszego spotkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]