[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadłem i zamknąłem oczy, pozwalając ciepłym promieniom kwietniowego słońca rozgrzać mą twarz.Moje myśli zaczęły się z wolna rozpływać, aż zapadłem w drzemkę.Nagle usiadłem wyprostowany i zupełnie obudzony.Wstałem i przeszedłem do gabinetu, gdzie wśród ksiąg odszukałem pamiętniki dyktatora Sulli.Cierpliwie brnąłem przez opisy skandali politycznych, rzezi, łupienia miast, wizyt u wyroczni, hołdów dla ulubionych aktorów i seksualnych wyczynów autora, aż w końcu trafiłem na ustęp, którego szukałem:Dowódca wojskowy i przywódca polityczny często muszą się uciekać do wysyłania tajnych wiadomości.Przypisuję sobie zasługę wynalezienia kilku sprytnych metod w tej materii.Kiedyś, gdy musiałem przekazać tajne rozkazy sprzymierzeńcowi, wziąłem świński pęcherz, nadmuchałem go sztywno i pozwoliłem w takim kształcie wyschnąć.Następnie napisałem, co było trzeba, atramentem enkaustycznym.Kiedy zasechł, wypuściłem z pęcherza powietrze i wsadziłem go do słoika.Nalałem oliwy, która na nowo wypełniła pęcherz, po czym zapieczętowałem słoik i posłałem odbiorcy niby w prezencie.Mój sprzymierzeniec wiedział, że ma otworzyć go na osobności, wylać oliwę i rozbić słoik, aby wyciągnąć pęcherz, na którym mój list zachował się w niezmienionym stanie.Przypominałem sobie mgliście, że kiedyś to czytałem, ale nie pamiętałem, czy kiedykolwiek rozmawiałem o tym z Metonem.Zakładałem jednak, że przeczytał on chyba każdą książkę z mojej biblioteki.Poza tym pamiętniki Sulli są akurat taką pozycją, nad którą Cezar by siedział, przygotowując własne zapiski i dyktując je Metonowi.To, że słoik pochodził z Massilii, nie mogło być przypadkiem.Wróciłem do ogrodu.Minerwa uśmiechała się z lekka szyderczo, kiedy uderzałem słoikiem o kamień.Pękł na dwie równe części.Pęcherz zachował jego kształt.Ostrożnie wyprostowałem jego zgięcia, a potem nadmuchałem.Lśniąca warstewka oliwy nadawała malutkim woskowym literkom wygląd jeszcze ciepłych i miękkich, jak gdyby Meto napisał je dopiero przed chwilą.List zaczynał się na szczycie pęcherza i ciągnął się spiralną linią w dół.Obracając go wolno, czytałem:Tato, po przeczytaniu tego listu natychmiast go spal.W ogóle nie powinienem do Ciebie pisać, ale nie mogę pozwolić, byś żył, wierząc w kłamstwa.Prawda zawsze tyle dla Ciebie znaczyła.Wiedz, że zawsze byłem lojalny wobec C.i nadal jestem, pomimo wszystkiego, co mogłeś o mnie słyszeć.Spisek na życie C.był fikcją.Dokumenty, które zdobył N., były fałszywe, sporządzone za wiedzą i przyzwoleniem C.Zostały celowo podrzucone N.za pośrednictwem człowieka, któremu ufał.Naszym zamiarem było, aby N.przekazał je P, przekonany o ich autentyczności.W ten sposób P.sądziłby, że ja i inni jesteśmy wrogo nastawieni wobec C.i można nas pozyskać dla opozycji przeciw niemu.Moglibyśmy wówczas infiltrować najwyższe kręgi nieprzyjaciela.Jednak N.zamiast przekazać je R, zdecydował się wykorzystać je do własnych celów.Nigdy nie przewidywałem, że on może próbować Cię szantażować i w ten sposób wciągnąć w tę sprawę.Kiedy myślę, co zrobiłeś, aby mnie chronić, wprost płonę ze wstydu, bo wiem, jak bardzo ten akt był sprzeczny z Twoją naturą.Jednakże Twoje wyznanie wobec P.na temat mojej roli w fikcyjnym spisku mogło znacznie lepiej przekonać go o mojej nielojalności wobec C.niż mój pierwotny plan.Dzięki Tobie moja misja ma przynajmniej szansę powodzenia.Wybacz mi te toporne zdania, piszę w wielkim pośpiechu.Dla mojego dobra natychmiast zniszcz ten list.W rogu widniało postscriptum napisane tak drobnym maczkiem, że oczy mnie rozbolały od jego czytania.W noc przed przekroczeniem przez C.Rubikonu śnił on, że popełnia kazirodztwo z matką.Myślę, że ten sen był boskim znakiem, mówiącym, iż aby zrealizować swoje przeznaczenie, C.będzie musiał popełniać okropne, bezbożne czyny.Przełożył więc przeznaczenie nad sumienie.Tak samo jest ze mną, tato.Aby pójść za głosem obowiązku, zhańbiłem człowieka, który wyzwolił mnie z niewoli i uczynił swym synem.Nie dopuściłem Cię do tajemnicy, pozwoliłem, byś wierzył w kłamstwo.Jestem niegodnym synem.Dokonałem wyboru jak C., a kiedy raz przekroczy się Rubikon, nie ma już powrotu.Wybacz mi, ojcze.Przeczytałem cały list jeszcze raz wolno i uważnie, aby się upewnić, że wszystko dobrze zrozumiałem.Podszedłem potem do paleniska i cisnąłem pęcherz w ogień.Zapach palonej oliwy i świńskiego ciała przypomniał mi Brundyzjum.Zbrodnia, którą popełniłem, aby chronić swego syna, w rzeczywistości pokrzyżowała jego sekretne plany.Moja spowiedź przed Pompejuszem, której dokonałem dla własnego oczyszczenia, pomogła Metonowi osiągnąć zamierzony cel.Świat uwierzył, że uciekł on do Massilii, zdradziwszy Cezara, a on naprawdę stał się jego głęboko zakonspirowanym szpiegiem w obozie wroga.Czy teraz grożące mu niebezpieczeństwo jest mniejsze, czy jeszcze większe?Wróciłem do ogrodu i przysiadłem u stóp Minerwy.Modliłem się o oświecenie i doznałem go.Nic nie było jednak dzięki temu prostsze; każdy nowy strzęp informacji czynił otaczający mnie świat jeszcze bardziej tajemniczym.Od frontu domu dobiegły mnie głosy powracających Bethesdy i Diany.Zawołałem je i po chwili zjawiły się w ogrodzie.– Córko, sprowadź tu Dawusa.Żono, poślij po Ekona.Czas, aby nasza rodzina odbyła spotkanie.Czas, abym powiedział wam.prawdę.Minął kwiecień; maj przyniósł nam czyste niebo i łagodne ciepło.Drzewa pokryły się liśćmi, chwasty wyjrzały przez szpary w bruku.Wiosna dała Rzymowi poczucie ulgi, jakkolwiek iluzoryczne, od okropnej niepewności czasu wojny.Z Galii nadeszły wieści, że Massilia zamknęła bramy przed Cezarem, który zostawił dowodzenie oblężeniem swoim oficerom, a sam podążył dalej do Hiszpanii.Starzy żołnierze sprzeczali się na Forum o to, jak długo potrwa oblężenie.Massylczycy są znani z uporu, zaciętości i dumy.Niektórzy sądzili, że z łatwością mogą oni odpierać ataki tak długo, aż Pompejusz przyśle im posiłki.Inni twierdzili, że Cezarowi sprzyja Fortuna i wszystko skończy się w kilka lub kilkanaście dni.Czy Massylczycy mogą oczekiwać od Cezara takiej samej łaskawości, jaką okazywał w Italii, czy też raczej zrówna on miasto z ziemią, wyrżnie obrońców, a ludność sprzeda w niewolę?Usiłowałem nie wyobrażać sobie, co może czekać szpiega przyłapanego w takich niespokojnych okolicznościach albo wziętego przez swoich za wroga.Któregoś ranka szedłem przez Forum w towarzystwie Mopsusa i Androklesa.Nieskazitelność wiosennego dnia odsunęła ode mnie wszelkie ponure myśli.Mój nastrój szybował w górę, niesiony zefirem ciepłego, przesyconego słońcem powietrza.Kierując się nagłym impulsem, postanowiłem zająć się zadaniem, które od samego powrotu do Rzymu odkładałem na później.Szliśmy przez Forum, nie zatrzymując się.Nie chciałem, by katastroficzne plotki zepsuły mi humor.Codzienna dawka chaosu i strachu może poczekać jeszcze godzinę.Chłopcy nie pytali, dokąd idziemy.Nie obchodziło ich to.Już samo wyjście do miasta w taki cudowny ranek było dla nich nagrodą.Na ulicach panowało ożywienie.Sprzedawcy zachwalali swoje towary, niewolnicy dźwigali kosze zakupów.Kobiety otwierały szeroko okiennice, by wpuścić do domów ciepły, słodki oddech wiosny.Dotarliśmy do dzielnicy Carinae u stóp Eskwilinu i ruszyliśmy cichą uliczką do żółto-niebieskiego domu, w którym mieszkała Mecja.Na jego drzwiach wciąż wisiał czarny, żałobny wieniec.Mój radosny nastrój prysnął, ale wziąłem głęboki oddech i zapukałem grzecznie nogą.Przez okienko wyjrzało czyjeś oko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •