[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Daje nam do zrozumienia, że coś jest nie w porządku.Zwariował chyba - przecież nie musi nam o tym przypominać!Rozległ się chichot.Tym razem nie mieli wątpliwości, że dobiegł spoza ich pleców.Mogli też bezbłędnie rozpoznać głos Agurskiego.- To on nas tropi, majorze! - zauważył Litwa rozsądnie.- No to pociągniemy go jeszcze trochę.- Khuw energicznie ruszył przed siebie i stanął przed wylotem cylindra, którym biegły schody prowadzące do samego jądra Projektu.Zanim jednak zdołał zniknąć w tunelu, Litwa spazmatycznie chwycił go za łokieć.- Niech pan patrzy, majorze! - wychrypiał.Tam, skąd nadeszli coś się poruszyło.Nagle, splątane kable ułożone wzdłuż chropowatych ścian naprężyły się i przy końcu prostego odcinka korytarza zabłysło niebieskie, jarzące iskrami światło.Ktoś spowodował silne spięcie.Równocześnie doleciał stamtąd nieludzki krzyk bólu pomieszanego z.triumfem? Na rozjaśnionej ścianie widoczny był powiększony cień monstrum.Nie wierzyli własnym oczom.Pojedynczy cień zafalował i zaczął się rozszczepiać.Obrazowi towarzyszył teraz trzask rozdzieranego płótna.Po chwili podział był dokonany.Monstrum zastąpione zostało przez dwa potwory: jednego o sylwetce zbliżonej do zniekształconego człowieka i jakieś zwierzę, do złudzenia przypominające wilka.Jeszcze ostatnia fontanna iskier i.wszystko znikło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Tylko, że te czary były aż nadto prawdziwe.Mężczyźni bez słowa weszli na schody.- Jeśli zamierza on.to.Jeśli zamierzają też tutaj zejść, nie mogą nas minąć niepostrzeżenie - odezwał się Litwa.Khuw miał tak wyschnięte gardło, że nie znalazł siły na wyduszenie odpowiedzi.“Ma rację” - pomyślał tylko.Jakże się obaj mylili!Nie byli znawcami wampirze) natury i ich możliwości.Podwojony Agurski, a raczej to, co z niego pozostało po licznych metamorfozach, wybrał inną drogę.Wyprzedził polujących na niego mężczyzn, przemykając pod nimi.A taka ewentualność nie przyszła im nawet do głowy.Uderzył u samego wylotu z cylindra, na opoczniku przed prostopadłym skrętem schodów w lewo.Coś długiego, zwinnego wspięło się po otaczającej platformę balustradzie i owinęło wokół talii Litwy.Z przeraźliwym krzykiem oficer zniknął, pociągnięty w dół przez nieludzko silnego stwora.Jego miotacz bluznął pojedynczym płomieniem i razem z nim spadł w przepaść na dno groty.Khuw błyskawicznie przechylił się przez barierkę, ale było już za późno na wszelki ratunek.Litwa został porwany przez stwora bliźniaczo podobnego do Przybysza Trzeciego w jednej z jego najbardziej obrzydliwych postaci - gigantycznej pijawki.Przyssała się teraz do twarzy i górnej części ciała swej ofiary.Potem wypuściła odrażające, długie odnóża i oplotła nimi całą postać mężczyzny.Rozległ się trzask gruchotanych kości.Khuw otrząsnął się z pierwszego przerażenia, wycelował w dół swój miotacz i histerycznie nacisnął spust.Ogień w mgnieniu oka pochłonął obie sylwetki.Khuw nie mógł powstrzymać krzyku, wypełnionego strachem i wstrętem.Nie byt też w stanie zwolnić zesztywniałego palca z cyngla i opanował się dopiero wtedy, gdy płomień sam zamarł z cichym sykiem.Koniec paliwa.Doszedł go rechot Agurskiego.Tym razem Khuw go zobaczył.Nie kryjąc się dłużej, potwór zbliżał się do niego z łakomie wyciągniętymi ramionami.Major porzucił broń i potykając się zbiegł po schodach, zatrzymując się na moment już na “pierścieniach Saturna”.Zerknął przez ramię.Agurski niemal deptał mu po piętach.Khuw krzyknął na widok wielkiej paszczy, wypełnionej ledwo mieszczącymi się w niej zębiskami.Bez namysłu popędził w stronę najbliższego działa.- Cholera! - zaklął z rozpaczą, kiedy dotarło do niego, że nie ma pojęcia, jak się nim posłużyć!W ostatnim momencie zmienił zamiar i podążył prosto w kierunku ścieżki wiodącej już tylko do Bramy.Pokonanie kładki zajęło mu kilka sekund.Na szczęście bramka była otwarta i wydawało się, że już nic nie powstrzyma go przed ucieczką w białą sferę, gdy nagle.Khuw stanął jak wryty.Zdążył to zrobić na moment przed zderzeniem z czymś, co nawet Agurskiego powstrzymało przed dalszym pościgiem.Na górze, w Centrum Systemu Bezpieczeństwa, Wiktor Łuchow wiedział, że nie może czekać na rozwój wypadków.Jednym ruchem zwolnił blokadę i rzeka łatwopalnej cieczy popłynęła wyludnionymi korytarzami Projektu.Dyrektor nie mógł patrzeć na błagalny wzrok Khuwa i jego nieme nawoływanie.- Na miłość boską, Wiktorze! Zrób to! Zlituj się nade mną! -krzyczał w panice.Tam, w jądrze kompleksu, major nie zwracał już najmniejszej uwagi na krwiożercze zapędy Agurskiego.Na twarzy czul już niemal ciepło cuchnącego oddechu czegoś stokroć bardziej, przerażającego i niewiarygodnego.Z Bramy pochylała się ku niemu gigantyczna bestia o twarzy.Karla Wiotskiego.Był on tak odmieniony, że nawet jednakowo bezwzględna dla każdego, jednokierunkowa Brama przepuściła go z powrotem tą samą drogą.Potwór do połowy wysunął się z kuli i.pochłonął obie mikroskopijne przy nim figurki.To był jednak pierwszy i ostami jego wyczyn na Ziemi.W następnym momencie sam został pochłonięty przez wszechobecny ogień, który wybuchł w końcu w sercu Perchorska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •