[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gennard czekał przed ozdobnie rzeźbionymi drzwiami w jednym z górnych korytarzy.Sypialnia, do której weszliśmy, była wyposażona iście po królewsku.Na szerokim stole obok osłoniętego baldachimem łoża Gennard rozłożył mnóstwo eleganckich kaftanów, spodni i butów z miękkiej skóry.Kasarian z cichym okrzykiem wybrał jaskrawozielony kaftan, bogato haftowany złotą nicią.— Pamiętam go — powiedział powoli.— Baron Oralian lubił ten kolor — zauważył Gennard.— Pomyślałem, że może twój zacny gość…— Właśnie — przerwał mu Kasarian.— Zastanowimy się nad dokonanym przez ciebie wyborem.Możesz odejść.Po wyjściu Gennarda Kasarian podał mi zielony kaftan.— Miałem pięć lat, kiedy mój ojciec włożył go po raz ostatni, tuż przed śmiercią — myślał głośno.— Gurborian na pewno o nim zapomniał.Przymierz go, razem z tymi butami, doskonale do niego pasują.Stwierdziłam z ulgą, że muszę zmienić tylko wierzchnią odzież, gdyż Kasarian najwyraźniej nie zamierzał opuścić komnaty.Prawdziwy alizoński strój i buty dość dobrze na mnie leżały.Kiedy się ubierałam, Alizończyk chodził tam i z powrotem, a gdy skończyłam, przyjrzał mi się krytycznie i skinął głową.— Pochwalam twój wygląd — stwierdził.— Nikt nie mógłby zaprzeczyć, że w tym stroju wyglądasz jak prawdziwy baron.Raptem znieruchomiał i przechylił głowę w napięciu.Gdyby był jednym ze straszliwych alizońskich psów, powiedziałabym, że nastawił uszy.Nagle wykonał kilka błyskawicznych ruchów; z przerażającą łatwością wyciągnął zza pasa nóż i rzucił go w stronę zacienionego kąta komnaty, gdzie brokatowa narzuta na łoże sięgała dywanu.Zrobił to tak pewnie i zdecydowanie jak atakujący wąż.Wzdrygnęłam się odruchowo, gdy dobiegł mnie głuchy trzask, któremu towarzyszył przeraźliwy zwierzęcy pisk bólu.Kasarian nachylił i wyciągnął nóż z fałd narzuty, odsłaniając dużego brązowego szczura, którego przygwoździł do drewnianego słupa baldachimu.Kierując się do wyjścia, wyjął z kieszeni kaftana skrawek tkaniny i wytarł nóż, zanim włożył go znów do pochwy.Otworzywszy drzwi, zawołał Gennarda, który pojawił się tak szybko, że zapewne musiał czekać w pobliżu.Kasarian wskazał na martwe zwierzę i rzekł:— Dodatkowy kąsek do karmy, którą Wolkor wieczorem da psom.Gennard ostrożnie chwycił szczura za ogon, skłonił się i wyszedł cicho z komnaty.Kasarian musiał wyczuć mój niepokój, gdyż przyjrzał mi się w zamyśleniu.— Nie macie u siebie szczurów? — spytał.— Nie macie kotów? — odparowałam na tabliczce.Przeczytał moje słowa i uśmiechnął się.— Słyszałem o takich zwierzętach — zauważył.— Jak mi się zdaje, trzymane są do polowania na szczury i myszy w pomieszczeniach mieszkalnych.Nasze psy świetnie sobie radzą ze szczurami, ale są zbyt żywiołowe i za cenne, żebyśmy pozwolili im biegać swobodnie po domu.Polują tylko na ścisłe określoną zwierzynę.A co do kontrolowania szkodników, uważamy, ze gotowy do rzutu nóż wystarcza.A młodzież i dzieci dzięki temu ćwiczą oko i wyrabiają zręczność.— Uśmiech zniknął z jego twarzy — Mamy niewiele czasu.Bodrik wróci niebawem z odpowiedzią Gurboriana.Usiądź, proszę.Muszę cię poinformować o pewnych sprawach, zanim przybędą Gurborian i Gratch, nie wątpię bowiem, że wpadną w zastawioną przez nas pułapkę.Rozdział dziewiętnastyKasarian — wydarzenia w Zamku Kervonel.Dziewiętnastego dnia Miesiąca Sztyletu (Dwudziestego dnia Miesiąca Lodowego Smoka wg kalendarza Lormtu).Wcale nie byłem pewny, czy Mereth zaakceptuje nasze alizońskie jadło i trunki, szczególnie zaś te potrawy i napitki, których nigdy nie wywoziliśmy za granicę.A to mogło zadecydować o naszym życiu lub śmierci.Wiedziałem, że będzie musiała się przyzwyczaić — jeśli to możliwe — do naszego mocnego krwistego wina, zawsze bowiem podawano je w dużej ilości na każdej biesiadzie, w której uczestniczyli baronowie.Mereth wypiła porcję, którą jej nalałem, z godną pochwały ostrożnością.Potem napisała, że oczy jej łzawią od tego trunku i że wolałaby nie pić go wiele.Uznałem za stosowne zaakceptować jej odpowiedź; nie mogła przecież zakrztusić się ani stracić przytomności po wypiciu naszego najważniejszego napitku.Zasugerowałem, że przypiszemy jej niewybaczalny wstręt do krwistego wina utracie smaku z powodu zimnicy.Kobieta z Krainy Dolin bez większych trudności zapoznała się z naszymi potrawami.Na wypadek, gdyby podejrzewała, że jedzenie może być zatrute, spróbowałem każdego dania, by ją uspokoić.Później odszedłem na krótko, żeby przynieść mojego szczeniaka Promyka, z wczesnego miotu pomiędzy dwoma Miesiącami Szczennej Suki.Już teraz wykazywał cechy urodzonego przywódcy stada, tak jak jego ojciec.Kiedy położyłem go na kolanach Mereth, trzymała go bez lęku.Nie uderzyła go nawet wtedy, gdy przegryzł się poprzez jej grube rękawice.Oczywiście nie mogła krzyknąć z bólu, ale jej opanowanie wywarło na mnie korzystne wrażenie.Ku mojej uldze, Promyk nie tylko dobrze zniósł obecność Kobiety z Dolin i jej dotknięcie, ale nawet powarkiwał, gdy zaczęła go głaskać! Ufałem, że jego zapach pozostanie z nią dostatecznie długo, by uspokoić moją sforę, kiedy przejdziemy do psiarni.Bardzo mi się spodobał pokaz mojej sfory zaaranżowany przez Wolkora, mego Pana Psów.Kiedy pokazał już wszystkie psy z najlepszej strony i wstaliśmy, by odejść, Wolkor szepnął mi, że psiarnię Kervonelu zaszczycił swoją obecnością prawdziwie doświadczony hodowca.Dodało mi to otuchy i uwierzyłem, iż Mereth zdoła oszukać nawet Gurboriana.Po przybyciu do pokoju gościnnego Kobieta z Dolin ubrała się sama z godną podziwu zręcznością; musiałem jej pomóc tylko w rozmieszczeniu broni.Odziana w jeden z kompletnych strojów mojego ojca mogła bez trudu uchodzić za prawdziwego wielmożę.Długo rozważałem, jak wiele powinienem jej wyjawić.Nie wiedziałem, co Morew powiedział Mereth o Alizonie i naszych zwyczajach.Wprawdzie twierdził, że przez wszystkie lata swego wygnania w Lormcie nie otrzymał żadnych wieści ze starej ojczyzny, nie mogłem wszakże mieć pewności, czy celowo nie próbuje wprowadzić mnie w błąd.Doszedłem do wniosku, że jeśli Mereth ma zachować niezbędną ostrożność w kontaktach z Gurborianem i Gratchem, musi lepiej poznać ich reputację.Ponieważ Volorian dobrze wiedział o knowaniach Gurboriana, Mereth też nie powinna sprawiać wrażenia zaskoczonej faktami znanymi memu stryjowi.Uznałem za konieczne zaznajomić ją z zamiarami Gurboriana i Gratcha, którzy chcieli złożyć z tronu Wielkiego Barona Norandora.— Przede wszystkim muszę cię ostrzec przed Gratchem — zacząłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •