[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu, w pobliżu kanionu, rozłożyli się obozem, o czym świadczyło kilka prostych namiotów z niedbale wyprawionych zwierzęcych skór.Wokół leżały narzędzia oraz coś, co sprawia­ło wrażenie prymitywnej broni: włócznie, łuki i strzały, być mo­że także dmuchawki.To dzikusy, jak Othinorczycy, pomyślał Harpirias.Brutalne, prymitywne stworzenia żyjące nieludzko na nieludzkiej ziemi.Piurivarzy mieli ze sobą dwa hajbaraki; wielkie włochate czworonogi leżały na boku z nogami związanymi tuż powyżej kopyt, smutno gapiąc się w niebo.Prawdopodobnie przygotowywali się do zamordowania królewskich stworzeń, by jeszcze bardziej rozwścieczyć Toikellę, kiedy Makhelm natknął się na nich przypadkiem.Harpirias spojrzał na Korinaama.- Powiedz królowi - rozkazał - by połowę swych żołnierzy skierował na prawo, a połowę na lewo.Bez problemu powinni przekroczyć kanion i dostać się na przeciwległe zbocze.Niech zatrzymają się po obu bokach obozowiska i czekają na dalsze rozkazy.Podczas kiedy Korinaam tłumaczył, Harpirias rozkazał swym żołnierzom ustawić się w szeregu wzdłuż zbocza, na któ­rym stali, z miotaczami przygotowanymi do strzału.- A teraz - zwrócił się do Metamorfa - podejdź jak naj­bliżej krawędzi i zawołaj swych prymitywnych przyjaciół.We własnym języku powiedz im, że mają natychmiast opuścić te­reny Othinoru lub narażą się na zemstę wszystkich bogów Piurivarów.- Nie zrozumieją ani słowa.- Najprawdopodobniej masz rację, mimo to powiedz im.Powiedz, że bogowie w swej nieprzeniknionej mądrości oddali te ziemie Niezmiennym czy jak tam nas nazywacie i że Piurivarzy mają się stąd wynosić.Natychmiast.- Właściwie nie mamy bogów w sensie, który wy nadaje­cie temu.- Macie jednak coś, co nazywacie bóstwem? Tak? No więc wezwij je!Korinaam westchnął.- Jak sobie życzysz, książę.- Na wypadek gdybyś jeszcze tego nie zauważył, pragnę cię poinformować, że Eskenazo Marabaud płynnie włada twym językiem.- Prawdopodobnie nie władał, Harpirias nie przy­puszczał jednak, by w zaistniałej sytuacji Metamorf pofatygo­wał się sprawdzić umiejętności Skandara.- Poinformuje mnie natychmiast, gdybyś zamiast tego, co masz zrobić, próbował zdrady - a wtedy własnoręcznie zepchnę cię ze skały.Zrozu­miałeś?- Jakiej zdrady mógłbym się tu dopuścić? - spytał Korinaam lodowatym tonem.- Przecież tłumaczyłem, że stworzenia te nie rozumieją żadnego cywilizowanego języka.- Owszem, tłumaczyłeś, ale skąd mam wiedzieć, że to prawda?Oczy Metamorfa zapłonęły gniewem.- Jestem tu, by wykonać rozkazy, książę, i je wykonam.Mo­żesz być tego pewien.- Doskonale.Dziękuję.Kiedy więc skończysz już wyjaśniać krewnym wolę waszych piurivarskich bogów, zaczniesz rzucać czary.Wymyślisz je sobie, wiem, że jesteś w tym dobry.Wykrzy­kuj każde szaleństwo, jakie tylko przyjdzie ci do głowy.Użyj odpowiednio groźnego i niesamowitego głosu.Chcę, żebyś pod­czas rzucania tych czarów wrzeszczał, wył i tańczył - dokładnie tak jak oni, kiedy widzieliśmy ich poprzednio, tylko pięć razy głośniej i pięć razy groźniej.Korinaam aż westchnął ze zdumienia.- Ależ książę z pewnością sobie ze mnie żartujesz!- Postąpiłbyś mądrzej, gdybyś potraktował me słowa po­ważnie.- Prosisz mnie o bardzo wiele.Przecież to zajęcie dla bła­zna, książę! Bierzesz mnie za błazna? Może z Dulorneńskiego Cyrku Nieustającego?- Przecież nie trzeba być zawodowym błaznem, by wrzesz­czeć i wyć, Korinaamie.Po prostu się postaraj, daj z siebie wszystko, drzyj się i tańcz, jak najlepiej potrafisz.Rozumiesz? Chcę, żebyś ich wystraszył.Więcej, chcę, żebyś wystraszył sa­mego siebie! Zachowuj się tak, jakbyś występował na ulicy Ni-moya, marząc tylko o tym, by cię zamknęli.Rozumiesz? Nie czas teraz na ćwiczenie wstrzemięźliwości.W to przedstawienie masz włożyć serce, czy też co tam u was pełni rolę serca.- To poniżające, książę.To, o co mnie prosisz, nie zgadza się z moim charakterem, temperamentem, całą mą istotą!- Twój sprzeciw został przyjęty do wiadomości - stwierdził spokojnie Harpirias [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •