[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadł wyprostowany w krześle, czując wpatrzone w niego oczy.- Waham się powiedzieć, o czym myślę - oznajmił.Nikt się nie odezwał.Zegar na ścianie miarowo odmierzał sekundy.Daleko za otwartym oknem w ciszy popołudnia grał świerszcz.- Przypuszczam - zaczął Andersen - że Sutton nie jest człowiekiem.Zegar cykał.Granie świerszcza przeszywało ciszę.Wreszcie odezwał się Adams:- Ale przecież odciski palców się zgadzają.Wzór oka również.- Och, oczywiście, w pewnym sensie jest Suttonem - przyznał Andersen.- Nie ma najmniejszej wątpliwości, że z wyglądu to Sutton.Ma ciało Suttona.Ciało - albo przynajmniej jego część - które opuściło Ziemię dwadzieścia lat temu.- Do czego zmierzasz? - spytał Clark.- Skoro ciało jest Suttonem, więc i on musi być człowiekiem.- Bierzesz stary statek kosmiczny - odezwał się Anderson - i rasujesz mu silniki.Dodajesz tu i ówdzie jakieś urządzenia, likwidujesz inne, ulepszasz następne.I co wtedy masz?- Przeróbkę - odparł Clark.- Tego słowa potrzebowałem - zwrócił się do zebranych Andersen.- Ktoś albo coś zrobiło to samo z Suttonem.Jest czymś w rodzaju przeróbki.Najlepszą przeróbką człowieka, jaką kiedykolwiek widzieliśmy.Ma dwa serca i poplątany cały system nerwowy.No cóż, może nie poplątany, ale odmienny.Z całą pewnością nie ludzki.Ma także dodatkowy układ krążenia.Właściwie nie układ krążenia, ale coś, co go przypomina.Z tą jedynie różnicą, że nie jest podłączony do serca.Jestem skłonny twierdzić, że obecnie nie jest używany.Zupełnie jak zapasowy.Kiedy jeden zaczyna się psuć, włączasz ten dodatkowy i łatasz pierwszy.Andersen włożył do kieszeni fajkę i potarł ręce, jakby chciał je umyć.- Cóż - dodał.- Tak sprawa wygląda.- Ale to brzmi zupełnie nieprawdopodobnie - wymamrotał Blackburn.Andersen sprawiał wrażenie, jakby w ogóle go nie usłyszał, mimo to jednak odpowiedział:- Mieliśmy Suttona prawie przez godzinę i zarejestrowaliśmy każdy cal jego ciała na filmie i taśmie audio.Dokładna analiza materiału zajmie nieco czasu.Jeszcze nie skończyliśmy.Aha, i jeszcze jedno.Zastosowaliśmy psychometr i nie uzyskaliśmy żadnego odczytu.Ani drgnięcia, żadnej myśli.Nawet śladowego przecieku.Jego umysł był zamknięty, dokładnie zablokowany.- Jakieś uszkodzenie miernika - próbował wyjaśnić Adams.- Nie - odparł Andersen.- Sprawdziliśmy dokładnie: psyche jest na pewno sprawny.Rozejrzał się po pokoju, zatrzymując spojrzenie na każdej twarzy.- Może nie uświadamiacie sobie, co to znaczy - oznajmił.- Kiedy człowiek śpi lub został oszołomiony i w każdym innym wypadku, gdy nie wie, że jest poddawany badaniu, psychometr wywróci go na nice.Wyciągnie z niego takie rzeczy, z których jego świadomość zupełnie nie zdaje sobie sprawy.Nawet jeśli ktoś przeciwstawia się badaniu, następuje śladowy przeciek, który zwiększa się w miarę, jak maleje opór umysłu.- Ale z Suttonem się nie udało - stwierdził Shulcross.- Owszem.Z Suttonem się nie udało.Mówię wam, on nie jest człowiekiem.- I uważasz, iż fizycznie różni się do tego stopnia, że mógłby żyć w próżni kosmicznej bez jedzenia i wody?- Nie wiem - odparł Andersen.Oblizał wargi i rozejrzał się wokół jak dzikie zwierzę szukające drogi ucieczki.- Nie wiem - powtórzył.- Po prostu nie wiem.Adams odezwał się łagodnie:- Nie możemy wpadać w przygnębienie.Obcość nie jest dla nas czymś niezwykłym.Może było tak kiedyś, wtedy gdy pierwsi ludzie wyruszyli w kosmos.Ale dzisiaj.Clark przerwał mu ze zniecierpliwieniem:- Obcość rzeczy nigdy mnie nie martwiła.Kiedy jednak człowiek zmienia się w obcego.Przełknął ślinę i spojrzał na Andersena.- Czy uważasz, że jest niebezpieczny?- Możliwe - padła odpowiedź.- Nawet jeżeli stanowi zagrożenie, nie może nam jakoś szczególnie zaszkodzić - wyjaśnił spokojnie Adams.- Miejsce, w którym mieszka, jest nafaszerowane aparaturą szpiegowską.- Czy są już jakieś meldunki? - spytał Blackbum.- Tylko ogólne.Nic konkretnego.Sutton zachowuje się spokojnie.Odebrał kilka widofonów.Sam wykonał kilka.Odwiedziła go jedna czy dwie osoby.- Wie, że jest obserwowany - stwierdził Clark.- Działa na pokaz.- Krążą plotki - wtrącił Blackbum - że Benton wyzwał go na pojedynek.Adams skinął głową.- Tak.Ash próbował go uniknąć.Nie jest to więc zachowanie kogoś niebezpiecznego.- Może - stwierdził Clark tonem niemal pełnym nadziei - Benton rozwiąże za nas całą sprawę.Adams uśmiechnął się kącikiem ust.- Zastanawiam się, czy Ash nie spędził tego popołudnia na obmyślaniu dla naszego pana Bentona jakiegoś drańskiego podstępu.Andersen wyjął z kieszeni fajkę i zaczął nabijać ją tytoniem z kapciucha.Clark bawił się papierosem.Adams spojrzał na Shulcrossa.- Masz coś, Shulcross?Lingwista skinął głową.- Nie jest to nic szczególnego.Otworzyliśmy walizkę Suttona i znaleźliśmy w niej rękopis [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •