[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem z szumów żaglowych i waruMyÅ›li zhukanych jest harmonia dzika,KtórÄ… ja lubiÄ™, że tak peÅ‚na gwaru,%7Å‚e czasem jak wąż poÅ›ród ruin syka,Czasem podobna do aniołów swaru,Gdy bÅ‚yskawicÄ… letniÄ… siÄ™ odmykaNiebo i znów siÄ™ zasunÄ… pÅ‚omienieNa dziwny duchów Å›wiat, skÄ…d szÅ‚o westchnienie.A jednak, gdyby twoja, o mÅ‚odoÅ›ci!%7Å‚elazna niegdyÅ› wola, dumna, twarda,Gdybym nad sobÄ… miaÅ‚ wiÄ™céj litoÅ›ci,Gdyby mi nawet w krew nie przeszÅ‚a wzgardaTego, co teraz jest i co w przyszÅ‚oÅ›ci103 Być może: lutniÄ… szalonego bardaSkruszyÅ‚bym wziÄ…wszy pod zgiÄ™te kolano;I nowÄ… harfÄ™ wziÄ…Å‚ niepokalanÄ….Lecz pózno! pózno już! Gdzie sÄ… sÅ‚uchacze?Czy w grobach klaszczÄ… w rÄ™ce zadziwione?Czy urÄ…gajÄ…? - nie wiem - i nie raczÄ™Gonić myÅ›lami te smÄ™tne, straconeMary.Lecz nieraz, kiedy mi zakraczeOrzeÅ‚ lecÄ…cy na sÅ‚oÅ„ce czerwone,Zda mi siÄ™, że to jakaÅ› dusza bratniaZnów odlatuje ode mnie - ostatnia!LubiÅ‚em takie dusze dzikie, smÄ™tne,Rozokolone na niebie szeroko,BÅ‚yskawicowe trochÄ™, trochÄ™ mÄ™tne,Nawet gdy w ciaÅ‚o siÄ™ straszne oblokÄ…I w pioruny siÄ™ rzucajÄ… namiÄ™tneLub nad Safony chwiéjÄ… siÄ™ opokÄ…;LubiÅ‚em takie dusze - niebezkarny! -Wybrednie marzÄ…c w różach - kolor czarny.DziÅ› uleczony na pół - lubiÄ™ różeTakie, jakimi je Bóg stworzyÅ‚, Å‚adneI wiotkie.- Teraz wam powieÅ›ciÄ… sÅ‚użęI w żadne wiÄ™céj ustÄ™py nie wpadnÄ™,%7Å‚adnÄ… gawÄ™dÄ… pieÅ›ni nie przedÅ‚użę,104 Ale też z faktów wam nic nie ukradnÄ™,Bo wszystko godne jest pamiÄ™ci wiecznéjI wszystko może ujść - w kompanii grzecznéj.Stoi wiÄ™c w dÄ™bie moja moÅ‚odycaZe Å›wiecÄ… - jasne dwa goÅ‚Ä™bie burczÄ…;KsiÄ…dz pieczÄ™tuje sygnetem szlachcicaListy.PosÅ‚uszne siÄ™ papiery kurczÄ…W kopertÄ™; z lakiem ożeniona Å›wiéca -MówiÄ…c Delill[e]a stylem - styl tak sturczÄ…Poeci, że dziÅ› gwaÅ‚tem trzeba z FrancjiRozumu, jeszcze wiÄ™céj elegancji -Ożeniona wiÄ™c Å›wieca z laskÄ… laku,WydaÅ‚a tÄ™ Å‚zÄ™, która z tajemnicyNie da siÄ™ nigdy odedrzeć bez znaku -ZwÅ‚aszcza jeżeli Moskal na granicyNie czyha na twój sekret, o Polaku,Z pomocÄ… drugiéj ożenionéj Å›wiécy,I chmur z tajemnic twoich nie uchylaZdradzieckÄ… rÄ™kÄ… nocy (styl Delill[e]a).Już wiÄ™c ksiÄ…dz Marek (tu mnie nie doÅ›cignÄ…Iksy warszawskie) kochanków zaÅ›lubiÅ‚I nim oboje w małżeÅ„stwie ostygnÄ…,PrzypieczÄ™tować chciaÅ‚ - już lak naczubiÅ‚,Już.już.Wtem szable mu po oczach mignÄ…!105 KsiÄ…dz wstaÅ‚ - szczÄ™k wielki byÅ‚ - pieczÄ…tkÄ™ zgubiÅ‚;UjrzaÅ‚ na Å›cianach boju stereotyp,Bowiem dÄ…b w Å›rodku byÅ‚ jak dagerotyp.Co siÄ™ wiÄ™c dziaÅ‚o zewnÄ…trz, to siÄ™ w Å‚onieSuchego dÄ™bu odbiÅ‚o tÄ™czowie.ByÅ‚ bój, naprzeciw siebie szÅ‚y dwa konie,A na koniach szli dwaj bohaterowie,Nad gÅ‚owÄ… niosÄ…c podniesione bronie,Szablice; każda jako sierp na gÅ‚owie.Zaraz ksiÄ…dz poznaÅ‚, że ci wojownicyByli to z panem SawÄ… pan Maurycy.Poznawszy, w duchu rzekÅ‚:  Nie pójdÄ™ godzić,Niechajże sobie trochÄ™ krwi utoczÄ…,To może nadto gorÄ…cych ochÅ‚odzić,Potém z rozwagÄ… wiÄ™kszÄ… w ogieÅ„ skoczÄ….Tak mówiÄ…c patrzaÅ‚, jak chcÄ…c sobie szkodzić,Na Å›cianach tÄ™czÄ™ tworzyli uroczÄ….ZwiatÅ‚ość ich obu owionęła krwawa;W ogniu na biaÅ‚ym koniu migaÅ‚ Sawa.Spotkali siÄ™ raz, zÅ‚ożyli nad gÅ‚owÄ…I znów ich konie rozniosÅ‚y szalone;Za drugim razem tnÄ…c sztukÄ… krzyżowÄ…Beniowski, zgrabnie skoczywszy na stronÄ™,DaÅ‚ szacht tak pÅ‚ytki koniowi nad gÅ‚owÄ…,106 %7Å‚e mu z przyciÄ™tych uszu dwie czerwoneTrysÅ‚y fontanny; jak rubin siÄ™ żarzÄ…W biegu, nadjechaÅ‚ na nie Sawa twarzÄ….WiÄ™c siÄ™ na biaÅ‚ym wydawaÅ‚ rumaku,MajÄ…c zalane oczy krwi wytryskiem,Jakby delfina miaÅ‚ w zÅ‚otym czaprakuPod siodÅ‚em, który krew wyrzucaÅ‚ pyskiem.Nie dajÄ…c jednak najmniéjszego znaku,%7Å‚e byÅ‚ zmiÄ™szany tym ostrym dogryzkiem,Obróciwszy siÄ™ koniowi do grzbietuStrzÄ…sÅ‚ krew i z olster dobyÅ‚ pistoletu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •