[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zauważyÅ‚ cichego poczÄ…tku dzisiejszego miesiÄ…ca,docieraÅ‚o doÅ„ tylko to, co spostrzegaÅ‚ zmysÅ‚owo  ów żar sÅ‚oÅ„ca i mrozna, ukrytaw nim Å›wieżość, wrażenie, które w tym natężeniu byÅ‚o dlaÅ„ nowe i pobudziÅ‚o go dokulinarnego porównania: przypominaÅ‚o mu, zgodnie z wyrażeniem, którym posÅ‚u-żyÅ‚ siÄ™ wobec Joachima, omelette en surprise, z lodami pod gorÄ…cÄ… pianÄ… z biaÅ‚ka.WypowiadaÅ‚ nieraz coÅ› podobnego, wypowiadaÅ‚ szybko, pÅ‚ynnie i w podnieceniu,jak mówi czÅ‚owiek, który, choć rozpalony, odczuwa jednak dreszcze.CzÄ™sto jednakbywaÅ‚ także milczÄ…cy, aby nie rzec: zamkniÄ™ty w sobie; gdyż uwaga jego zwróconabyÅ‚a wprawdzie na zewnÄ…trz, ale na jeden tylko punkt; wszystko inne, ludzie jaki rzeczy, gubiÅ‚o siÄ™ we mgle powstaÅ‚ej w mózgu Hansa Castorpa, którÄ… radca dworuBehrens i dr Krokowski okreÅ›liliby bez wÄ…tpienia jako wytwór rozpuszczalnychjadów; tak też okreÅ›laÅ‚ to Hans Castorp sam wobec siebie, jakkolwiek zrozumienietego faktu nie daÅ‚o mu możnoÅ›ci ani nawet w najsÅ‚abszym choćby stopniu niewzbudziÅ‚o w nim chÄ™ci wyzbycia siÄ™ tego upojenia.Jest to bowiem upojenie, któremu zależy na samym sobie i któremu nic niewydaje siÄ™ bardziej niepożądanym i odrażajÄ…cym nizli otrzezwienie; upojenie, którezwyciÄ™sko stawia czoÅ‚o naporowi tÅ‚umiÄ…cych je wrażeÅ„ i broni im dostÄ™pu pragnÄ…costać siÄ™ nienaruszonym.Hans Castorp wiedziaÅ‚ i sam wypowiedziaÅ‚ siÄ™ przedtemna ten temat, że pani Chauchat nie wyglÄ…da korzystnie z profilu, nieco ostro, niezu-peÅ‚nie już mÅ‚odo.Rezultat? UnikaÅ‚ oglÄ…dania jej z profilu, dosÅ‚ownie zamykaÅ‚ oczy,gdy przypadkiem z daleka lub z bliska ukazywaÅ‚a mu siÄ™ w ten sposób, bolaÅ‚o go to.Czemu? Jego rozsÄ…dek winien byÅ‚ radoÅ›nie powitać tÄ™ sposobność i okazać sweznaczenie.Ale czegóż można siÄ™ domagać.ZbladÅ‚ z zachwytu, gdy KÅ‚awdia w tejasne dni znów kiedyÅ› przyszÅ‚a na drugie Å›niadanie w biaÅ‚ym koronkowym strojuporannym, który wkÅ‚adaÅ‚a przy piÄ™knej pogodzie i który czyniÅ‚ jÄ… tak niezwykleponÄ™tnÄ…  gdy zjawiÅ‚a, siÄ™ w nim z opóznieniem i trzaskajÄ…c drzwiami i gdyuÅ›miechniÄ™ta, lekko wzniósÅ‚szy ramiona, odwróciÅ‚a siÄ™ ku sali, by siÄ™ zaprezento-wać.Ale byÅ‚ zachwycony nie tylko tym, że wyglÄ…daÅ‚a tak Å‚adnie, lecz i tym, że takbyÅ‚o w ogóle, gdyż wzmacniaÅ‚o to w jego gÅ‚owie sÅ‚odkÄ… mgÅ‚Ä™, upojenie, co samosiebie pragnęło i chciaÅ‚o być usprawiedliwionym i podsycanym.CzÅ‚owiek o sposobie myÅ›lenia Lodovica Settembriniego, majÄ…c wydać opiniÄ™o takim braku dobrej woli, mógÅ‚by mówić po prostu o rozwiÄ…zÅ‚oÅ›ci, o  jednej- 227 - z form rozwiÄ…zÅ‚oÅ›ci.Hans Castorp wspominaÅ‚ niekiedy te literackie poglÄ…dy, któreWÅ‚och wygÅ‚osiÅ‚ byÅ‚ na temat  choroby i rozpaczy , a które uważaÅ‚ za niezrozumiaÅ‚elub udawaÅ‚, że je za takie uważa.PatrzyÅ‚ na KÅ‚awdiÄ™ Chauchat, na pochylenie jejpleców, na jej naprzód wysuniÄ™tÄ… gÅ‚owÄ™, dostrzegaÅ‚, jak stale przychodzi do stoÅ‚uz wielkim opóznieniem, bez powodu i wytÅ‚umaczenia, jedynie przez brak porzÄ…dkui dyscypliny wewnÄ™trznej, widziaÅ‚, jak skutkiem tego samego wÅ‚aÅ›nie zasadniczegobraku wchodzÄ…c lub wychodzÄ…c zawsze trzaska drzwiami, jak krÄ™ci kulki z chleba,a niekiedy obgryza z boku paznokcie, i Å›witaÅ‚o w nim bezsÅ‚owne przeczucie, żejeÅ›li jest chora, a byÅ‚a zapewne beznadziejnie niemal chora, skoro tak dÅ‚ugo jużi czÄ™sto musiaÅ‚a przebywać tu w górze  to choroba jej caÅ‚kowicie lub przynaj-mniej w znacznej mierze jest natury moralnej i jest rzeczywiÅ›cie, jak orzekÅ‚ Settem-brini, najzupeÅ‚niej i caÅ‚kowicie identyczna z jej nonszalancjÄ…, nie zaÅ› przyczynÄ… lubwynikiem tej nonszalancji.PrzypominaÅ‚ sobie także wzgardliwy gest humanisty,kiedy mówiÅ‚ o  Partach i Scytach , z którymi musi werandować, gest naturalnego,nie wymagajÄ…cego motywów i bezpoÅ›redniego lekceważenia i pogardy, który HansCastorp doskonale rozumiaÅ‚; to zrozumienie datowaÅ‚o siÄ™ od czasów, kiedy, trzyma-jÄ…c siÄ™ sam bardzo prosto przy stole, z gÅ‚Ä™bi serca nienawidziÅ‚ trzaskania drzwiamii kiedy nie odczuwaÅ‚ żadnej chÄ™ci obgryzania paznokci (już choćby dlatego, żezamiast tego miaÅ‚ swojÄ…  MariÄ™ Mancini ), gorszyÅ‚ siÄ™ wielce brakiem wychowaniapani Chauchat i nie potrafiÅ‚ wyzbyć siÄ™ poczucia wyższoÅ›ci, kiedy sÅ‚yszaÅ‚, jakwÄ…skooka cudzoziemka próbuje swych siÅ‚ w jego mowie ojczystej.Takim to nastrojom oddaÅ‚ siÄ™ niemal zupeÅ‚nie Hans Castorp z racji swegowewnÄ™trznego poÅ‚ożenia i raczej WÅ‚och go irytowaÅ‚, gdyż on to w swej pyszaÅ‚ko-watoÅ›ci mówiÅ‚ o  Partach i Scytach  chociaż przecież nie przyjrzaÅ‚ siÄ™ nawetosobom jadajÄ…cym przy gorszym stole rosyjskim, gdzie zasiadali studenci o zbytgÄ™stym uwÅ‚osieniu i niewidocznej bieliznie, bezustannie rozprawiajÄ…cy w swymzupeÅ‚nie obcym jÄ™zyku, poza którym pewno żadnego innego nie znali, a któregobezkostny charakter przypominaÅ‚ klatkÄ™ piersiowÄ… pozbawionÄ… żeber, o jakiej nie-dawno mówiÅ‚ radca Behrens.ByÅ‚o rzeczÄ… naturalnÄ…, iż obyczaje tych ludzi mogÅ‚ywywoÅ‚ać w humaniÅ›cie żywe poczucie dystansu.Jedli nożem i w sposób nieopisanyzanieczyszczali toaletÄ™.Settembrini utrzymywaÅ‚, iż jeden z czÅ‚onków tego towarzy-stwa, pewien medyk z wyższych lat, wykazaÅ‚ caÅ‚kowitÄ… nieznajomość Å‚aciny, niewiedziaÅ‚ na przykÅ‚ad, co to jest vacuum, a zgodnie z tym, czego Hans Castorpcodziennie sam doÅ›wiadczaÅ‚, pani Stöhr najprawdopodobniej nie kÅ‚amaÅ‚a twierdzÄ…cprzy stole, że małżeÅ„stwo spod numeru 32, leżąc razem w łóżku, przyjmuje z ranakÄ…pielowego, który przychodzi wykonać nacieranie.Jeżeli to wszystko byÅ‚o prawdÄ…, to wÅ‚aÅ›nie rzucajÄ…ca siÄ™ w oczy różnica miÄ™dzy- 228 -  lepszym a  gorszym stoÅ‚em rosyjskim byÅ‚a czymÅ› istotnym i Hans CastorpzapewniaÅ‚ sam siebie, iż może co najwyżej wzruszyć ramionami na to, co mówijakiÅ› tam zadzierajÄ…cy nos i trzezwy  szczególnie trzezwy, chociaż także odu-rzony gorÄ…czkÄ…  propagator republiki i piÄ™knego stylu, który oba towarzystwaprzy tych stoÅ‚ach obejmuje wspólnÄ… nazwÄ… Partów i Scytów.Co przez to należaÅ‚orozumieć, mÅ‚ody Hans Castorp pojmowaÅ‚ doskonale, przecież poczÄ…Å‚ siÄ™ takżeorientować w zwiÄ…zkach zachodzÄ…cych miÄ™dzy chorobÄ… pani Chauchat a jej  non-szalancjÄ….Ale rzecz miaÅ‚a siÄ™ tak, jak on sam któregoÅ› dnia wyraziÅ‚ siÄ™ wobecJoachima: rozpoczyna siÄ™ od irytacji i poczucia dystansu, ale nagle  coÅ› innegowchodzi w paradÄ™ , co  nic nie ma wspólnego z krytykÄ… , i surowość moralna idziew odstawkÄ™, a pedagogicznym wpÅ‚ywom o charakterze republikaÅ„skim i krasomów-czym staje siÄ™ czÅ‚owiek raczej niedostÄ™pny.Ale cóż to jest, zapytujemy pewnietakże po myÅ›li Lodovica Settembriniego, cóż to tak zagadkowego wchodzi tymcza-sem w paradÄ™, paraliżuje i zawiesza sÄ…d czÅ‚owieka, ograbia go z prawa krytyki, alboraczej skÅ‚ania go do zrzeczenia siÄ™ tego prawa z bezsensownym zachwytem? Niezapytujemy o nazwÄ™ tej okolicznoÅ›ci (gdyż nazwÄ™ tÄ™ zna każdy), pytamy o jej istotÄ™moralnÄ…  i nie oczekujemy, wyznajÄ…c szczerze, zbyt dobrze uzasadnionej odpo-wiedzi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •