[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zaufaj mi, Wellsy, jeśli pojawisz się u mojego boku, on to napewno zauważy  przerywam, udając, że się nad tym zastanawiam. Posłuchaj, w przyszłą sobotę jest impreza i twój kochaś tam będzie. Och, nie nazywaj go tak.A po drugie, skąd wiesz, że on tambędzie?  pyta podejrzliwie. Bo to impreza urodzinowa Beau Maxwella.Kojarzysz go?Rozgrywający.Przyjdzie cała drużyna. Wzruszam ramionami. I my też. Hmmm.I co się niby wydarzy, gdy przyjdziemy razem?Rozgrywa to jakby nigdy nic, ale wiem, że połknęła przynętę. Pokręcimy się, wypijemy kilka piw.Przedstawię cię jako mojądziewczynę.Laski będą miały ochotę cię zamordować.Faceci będą sięzastanawiać, kim jesteś i dlaczego wcześniej nie wychwycili cię naswoich radarach.Kohl też będzie się nad tym zastanawiał, alezignorujemy go. A dlaczego mielibyśmy tak zrobić? Bo to doprowadzi go do szaleństwa.Sprawi, że będziesz sięwydawać jeszcze bardziej poza zasięgiem.Przygryza wargę.Zastanawiam się, czy ona zdaje sobie sprawęz tego, jak łatwo odczytywać jej emocje.Złość, gniew, zakłopotanie.Jejoczy odsłaniają wszystko i to mnie fascynuje.Tak ciężko pracuję, byzamaskować własne uczucia  lekcja wyuczona z dzieciństwa  aletwarz Hannah jest jak otwarta książka.W pewnym sensie to niezwykleodświeżające. 87/507 Jesteś bardzo pewny siebie  zauważa w końcu. Naprawdęmyślisz, że jesteś takim wymiataczem, że samo pójście na przyjęciez tobą zamieni mnie w celebrytkę? Tak.Nie jestem arogancki, po prostu szczery.Po dwóch latach natym uniwerku dobrze wiem, jaki mam tu szacun.Szczerze? Czasami wcale nie czuję się nawet w połowie takzajebisty, za jakiego uważają mnie ludzie, i jestem całkiem pewien, żegdyby ktokolwiek z nich poświęcił trochę czasu, by mnie lepiej poznać,najprawdopodobniej zmieniłby zdanie.To jak stawek, na którymjezdziłem na łyżwach jako dziecko  z dystansu lód wyglądał na gładkii błyszczący, ale gdy się do niego zbliżyło, to nagle te wszystkienierówne krawędzie i ślady łyżew stają się widoczne.To cały ja, tak misię wydaje.Jestem jak ten stawek, nikt nie zauważa śladów, którepozostawiły krawędzie łyżew.Rany, ale mi się dziś zebrało na przemyślenia.Obok mnie Hannah w milczeniu przygryza wargę i zastanawia sięnad moją propozycją.Przez ułamek sekundy mam ochotę jejpowiedzieć, by o wszystkim zapomniała.Wydaje się& niewłaściwe, żeta dziewczyna przejmuje się, co o niej myśli taki palant jak Kohl.Natakiego chłopaka szkoda inteligencji Hannah i jej ostrego jak brzytwajęzyka.Ale potem przed oczami staje mi drużyna, która na mnie liczy,i zmuszam się do zignorowania wszelkich złych przeczuć. Zastanów się nad tym  namawiam ją. Poprawka jestw przyszły piątek, to daje nam półtora tygodnia na naukę.Napiszę tozaliczenie, a potem w sobotę wieczorem pójdziemy na imprezę 88/507Maxwella i pokażemy temu kochasiowi, jaka jesteś seksownai pociągająca.Nie będzie w stanie się oprzeć, zaufaj mi. Och, nie nazywaj go tak.I nie mów mi, że mam ci zaufać.Nawetcię nie znam. Pomimo zrzędzenia widzę, że kapituluje. Posłuchaj.Nie mogę udzielać ci korepetycji przez cały semestr.Naprawdę nie mamczasu. Chodzi tylko o ten tydzień  obiecuję.Waha się.Nie mam do niej pretensji, że we mnie wątpi.Prawda jest taka, że jużsię zastanawiam, jak mogę ją przekonać, by trzymała mnie za rękę przezcały czas trwania kursu Tolbertowej, ale& krok po kroku. Umowa stoi?Hannah milczy i już kiedy porzuciłem nadzieję, wzdycha i mówi: Dobrze.Umowa stoi.Psiakrew.Część mnie jest autentycznie zszokowana, że zdołałem złamać jejopór.Wierciłem jej dziurę w brzuchu, zdaje się, całą wieczność, aleteraz zwycięstwo ma smak porażki.Jaki w tym sens?Mimo wszystko przybijam sobie w myślach piątkę, wjeżdżając naparking za akademikami. W którym akademiku mieszkasz?  pytam, parkując jeepa. Bristol House. Odprowadzę cię. Zaczynam odpinać pasy, ale ona potrząsagłową. Nie trzeba.Nie potrzebuję osobistego ochroniarza. Wyciągatelefon. Wszystko przygotowane, by w każdej chwili wybraćalarmowy, pamiętasz? 89/507Między nami zalega krótka cisza. Cóż. Wyciągam do niej dłoń. Robienie interesów z tobą toczysta przyjemność.Gapi się na moją dłoń tak, jakbym był nosicielem eboli.Przewracamoczami i wycofuję rękę. Pracuję jutro do ósmej  mówi. Możemy się spotkać, kiedyskończę.Nie mieszkasz w akademikach, tak? Nie, ale mogę do ciebie przyjechać.Wzdryga się, jakbym jej zaproponował ogolenie głowy. %7łeby ludzie pomyśleli, że jesteśmy przyjaciółmi? Nie ma mowy.Przyślij mi esemesem swój adres.Przyjadę do ciebie.W życiu nie spotkałem osoby tak uczulonej na moją popularność i niemam pojęcia, co z tym zrobić, choć z drugiej strony myślę, że nawet misię to podoba. Wiesz, że stałabyś się najpopularniejszą dziewczyną na piętrze,gdybym się tam pojawił. Przyślij mi swój adres  powtarza stanowczo. Tak jest, proszę pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •