[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Faceci ją uwielbiają i zawsze na nich działa.W zaciszu reżyserki staram się, jak mogę, by powstrzymać odruch wymiotny.Przez szybęoddzielającą nasze kabiny widzę, jak Pace i Evelyn szczerzą się do siebie, jakby właśnie udzielilidziewczynie z pierwszego roku, która zadzwoniła po wskazówki, jak uwieść faceta, rady na miarędoktora Phila 1.To mój pierwszy tydzień w rozgłośni i drugi odcinek audycji Damy radę z Pace em i Evelynprowadzonej przez Pace a i Evelyn.Jak dotąd nie jestem porażona kalibrem mądrości gospodarzy,ale według Daisy ten poradnik nadawany dwa razy w tygodniu ma więcej słuchaczy niż wszystkiepozostałe audycje razem wzięte. No dobra, następny słuchacz ogłasza Evelyn.To wskazówka dla mnie, by przełączyć oczekującego na antenę.Kolejnym moim zadaniem jestkontrolowanie telefonów, by się upewnić, że dzwoniący naprawdę chcą zadać jakieś pytania i nie sązgrywusami. Hej, słuchaczu wita się Pace. Z czym dzwonisz? Na pewno damy ci radę.Student drugiego roku, który czekał na linii, nie traci czasu i od razu przechodzi do sedna. Hej, Pace wita się z prowadzącym. Chciałem usłyszeć, co byś mi doradził w kwestiimęskiej depilacji.Pace, ubrany w koszulkę rugby, siedzi w pluszowym fotelu i parska śmiechem. Kolo, jestem przeciw.Golenie się poniżej pasa zostawmy panienkom i lalusiom.Evelyn przemawia tak, jakby zostawiała komentarz na jakimś blogu: Absolutnie się nie zgadzam.Gospodarze zaczynają się sprzeczać na temat zalet i wad męskich włosów łonowych, a ja muszęzdławić śmiech i skoncentrować się na monitorowaniu czasu.Każdy dzwoniący słuchacz maprzydzielone maksymalnie pięć minut.Temu zostało do wykorzystania jeszcze cztery.Moje spojrzenie wędruje na szybę kabiny i przyglądam się, jak Morris układa stos płyt przedogromną ścianą półek utrzymujących tysiące albumów, co jest dla mnie dość osobliwym widokiem,bo nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz słuchałam utwory z płyty CD dla mnie byłytak przestarzałe, jak niegdyś odtwarzacze wideo i kasety magnetofonowe.Ale rozgłośnia jestoldskulowa, podobnie zresztą jak i Morris.Zdążył się przyznać, że w swoim pokoju trzyma gramofonoraz rzadki model maszyny do pisania.A do tego ubiera się czadowo w stylu retro, co uważam zacholernie seksowne.Trochę jak hipster, trochę jak chłopak roznoszący gazety, trochę jak punk, trochęjak właściwie mogłabym tak wymieniać bez końca.W stylu tego faceta jest odrobina wszystkiego.I to pasuje do jego ekscentrycznej osobowości.Znam go dopiero od tygodnia, ale szybko odkrywam,że Morris nie wytrzyma godziny bez opowiedzenia jakiegoś suchara, świńskiego kawału lubprzynajmniej przytoczenia powiedzonka, które można skomentować jedynie westchnieniem.Jestem też przekonana, że mu się podobam, ponieważ zawsze ma jakiś komplement pod ręką iwykazuje nieustającą chęć flirtowania ze mną.Gdyby zaprosił mnie na randkę, to wydaje mi się, że byłabym skłonna się zgodzić, ale za każdymrazem, gdy się nad tym zastanawiam, część mnie protestuje i się upiera, bym zamiast tego umówiłasię z Loganem.Nie będę kłamać ten numer z muffinką był& uroczy.Bezczelny, pewnie, ale na tylerozkoszny, że nie mogłam się przestać uśmiechać podczas całej drogi powrotnej do akademika.Ale to wcale nie znaczy, że daję mu drugą szansę.Przesuwam spojrzenie na główną kabinę i zmuszam się do skoncentrowania uwagi na audycji.Przezkolejne trzydzieści pięć minut muszę się mocno starać, by nie wybuchnąć śmiechem, ponieważprzysłuchuję się najprawdopodobniej dwóm najgłupszym ludziom na ziemi udzielającym życiowychrad.Serio, kaktus mi wyrośnie, jeśli ich zsumowany wynik IQ da dwucyfrowy rezultat.Jak tylko gospodarze kończą program, włączam składankę rapową, którą Morris podał mi wcześniej,by wypełniła czas na antenie, aż przy konsoli usiądzie kolejny didżej.Ma na imię Kamal i jesttotalnym fanem hip-hopu.Puszcza przedziwne kawałki, o których istnieniu prawie nikt wcześniej niemiał pojęcia, łącznie ze mną.Opuszczam kabinę i wchodzę do głównego pomieszczenia, a Morris podchodzi do mnie, uśmiechającsię pół gębkiem. Słyszałaś tę rozmowę o męskiej depilacji? A mogłabym nie? To była jedna z najbardziej absurdalnych debat, jakie słyszałam w życiu. Milknę, a potem się uśmiecham. Ale podobało mi się, gdy Evelyn stwierdziła, że gdyby miałaochotę na zabawę w buszu, wybrałaby ogród albo spacer w lesie.Morris parska śmiechem i przeczesuje włosy dłonią, przyciągając moje spojrzenie do tychniesfornych czarnych kosmyków.Ma niesłychanie ciekawą urodę.Miodowa skóra, kruczoczarne włosy, złocistobrązowe oczy.Naprawdę nie mam zielonego pojęcia, jakie są jego korzenie.Może azjatyckie? Zmieszane z&naprawdę nie wiem.Podobnie jak styl ubierania się, jego uroda to zbiór wyjątkowych elementów,które moim zdaniem tworzą niezwykle atrakcyjną całość. Gapisz się na mnie. Jego usta drżą z rozbawienia. Mam coś między zębami? Nie. Moje policzki robią się ciepłe. Tak się tylko zastanawiałam nad twoim pochodzeniem.Przepraszam, nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz.Wygląda, jakby pytanie bardzo go rozbawiło. Moja twarz to wielokulturowa składanka najlepszej jakości, co? I nie przejmuj się, wszyscy mnieo to pytają.Moja mama urodziła się w Zambii, jej matka była czarna, a ojciec był białym lekarzem,który prowadził tam klinikę.A mój tato jest pół Japończykiem, pół Włochem. O kurczę, niezły miks kulturowy. A ty? Nic interesującego.Rodzina Ivers praktycznie założyła Massachusetts.W naszych żyłach płynietrochę krwi szkockiej i irlandzkiej.Za naszymi plecami rozlega się piskliwy śmiech i obracamy się, by zobaczyć, jak Pace i Evelynobściskują się przy ścianie.Pierwszego dnia pracy w rozgłośni zapytałam Evelyn, od jak dawna sąparą, a ona spojrzała na mnie, jakbym urwała się z choinki, i poinformowała mnie, że miętoszą siętylko w rozgłośni, bo radio jest takie nudne.Wymieniamy z Morrisem rozbawione spojrzenia, Pace zerka na nas i uśmiecha się szeroko nadszczupłym ramieniem Evelyn. Te, Morrison! krzyczy, mimo że blondynka nadal skubie jego szyję. W Sigmie jest dziśpiwna impra.Gruby Ted dorwał nową grę i jest ciekaw, czy go pobijesz.Ty też przyjdz, Gretchen.Nawet gdybym chciała go poprawić, Pace nie zwraca już na nas uwagi, ponieważ jego język znówwylądował w ustach Evelyn. Dlaczego woła na ciebie Morrison i kim, do diabła, jest Gruby Ted? dopytuję się.Morris chichocze. Woła na mnie Morrison, bo myśli, że tak się nazywam bez względu na to, ile razy bym muprzypomniał, że tak nie jest.A Gruby Ted to taki jeden z ich bractwa.Gościu ma fioła na punkcie gieri rozgrywamy między sobą coś w rodzaju pojedynku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]