[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet ostat-nie słowa Ady zdały mu się teraz jakimś echem, przebrzmiałym od dawna i pustym.Z pew-nym lękiem poczuł, jak te niedawne uniesienia i to przedziwne szczęście, zmartwychwstającewraz ze zjawieniem się Ady, pełzną w nim na łachman i wyciekają z duszy niby woda z pęk-niętego naczynia, pozostawiając tylko po sobie gryzący żal do własnej niemocy. Cud trwał przez mgnienie, wskrzeszony, umiera śmiercią wieczną! rozmyślał z gryzą-cym smutkiem, bo w tej chwili poczuł tę prawdę gorzką serca, że Ady już nie kocha i Wan-dzia jest mu obca i również obojętna.Ale nie chciał się jeszcze przyznać do tego, bronił sięprzed samym sobą spychając to na chwilowe znużenie.Ale naraz tak mu się zrobiło przykro iwstyd własnego stanu, że usiłując więcej o tym nie myśleć śpiesznie pobiegł do domu.W jadalni nie zastał już nikogo, że zaraz po śniadaniu wyniósł się na kawę do reading-roomu.Mrs Tracy jak zwykle spacerowała po pokoju z kotem na ręku, a dwa białe jak śnieg cho-dziły za nią nieodstępnie.Mr Smith przypiekał przed kominkiem pomarańczową, suchątwarz, zaś kilka pensjonatowych pań, otulonych w szale, obsiadło wielką kanapę w rogu iszeptało półgłosem. I znowu pada deszcz! jęknęła mrs Tracy patrząc w okna. Jak codziennie! Straszny klimat, prawie zapomniałem, jak wygląda słońce! Jeszcze parętygodni takiej pogody a. zamilkł, bo gdzieś z głębi mieszkania przedarł się żałosny skowytBagh.86 To bydlę doprowadza mnie już do rozpaczy! Bagh pana? zdziwiła się niezmiernie jedna z pań. Prawie nie spałem całą noc, tak skomlała! To dziwne, mam pokój tuż przy oranżerii, a nie słyszałam szepnęła mrs Tracy spoglą-dając na panie; jakieś domyślne, przytajone uśmiechy przewinęły się po wszystkich ustach. Zazdroszczę pani wspaniałego snu, mnie budził każdy skowyt. Ona tęskni za swoją panią. A może rozmawia z N i m powiedział tajemniczo mr Smith strzepując pośpieszniepalcami.Znowu buchnął krótki ryk Bagh i tak gdzieś blisko, że koty, pogięte w pałąki, ze zjeżonąsierścią skoczyły w objęcia mrs Tracy, która stanęła bezradnie, wodząc dokoła zalęknionymioczami. Czy pan nie wie, kiedy powraca miss Daisy? przerwała wreszcie przykre milczenie, ja-kie zapanowało, wylękłe damy odetchnęły, a mr Smith uderzył z gniewem w głownię, ażiskry posypały się na pokój. Nie wiem! zdziwił się pytaniem, lecz mimo tego wszystkie spojrzenia skrzyżowały sięjakoś porozumiewawczo. Mrs Bławatskaja dowiaduje się o nią kilka razy dziennie, a ja nie umiem jej poinformo-wać! Muszą o tym wiedzieć przyjaciele miss Daisy! Myślałam też, że pan mnie objaśni. napierała. Ja? Cóż za przypuszczenie! Znam miss Daisy mniej nizli ktokolwiek w pensjonacie! lecz spostrzegłszy w twarzach niedowierzanie i jakiś nieprzyjemny wyraz ciekawości, żarli-wiej, aniżeli tego pragnął, przekonywał, jako nic nie wie o miss Daisy. W takim razie wie tylko Bagh! mruknął mr Smith poważnie. Niepodobna się tylko od niej dowiedzieć! A szkoda! wyrzekł ironicznie powstając dowyjścia. My nie możemy, ale pan, gdyby tylko chciał.Zaśmiał się, rozbawiony jego uroczystym głosem i twarzą. Przyprowadzę ją, niechaj sama powie.Mr Smith rzucił się jak tygrys na drzwi, damy pozrywały się z krzykiem, a mrs Tracy,śmiertelnie pobladła, jęknęła mdlejącym głosem. Litości! Pomrzemy z przerażenia! i żegnały się gorączkowo. Więc istotnie państwo przypuszczali, że mogę sprowadzić Bagh? pytał zmieszany ichprzerażeniem, ale damy milczały nie mogąc się jeszcze uspokoić, tylko mr Smith wybełkotałprosząco: Błagam o niewymawianie nawet jej imienia. Czyżby się w niej inkarnował Bafomet?.Mr Smith aż się zatoczył na ścianę i błyskawicznie sięgnąwszy do kieszonki po sól, obsy-pywał się skwapliwie.Zenon stłumił w sobie śmiech i przeprosiwszy go za żart zmierzał do wyjścia. Mam wielką prośbę do pana! wstrzymał go piskliwy głos.Stanął przy drzwiach, pokrywając uprzejmością znudzenie, jakie go raptem ogarnęło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]