[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takim, którego nikt nie chciałby spotkać na ulicy.takim, którego wolałoby się widzieć za kratkami.Czy był wcześniej karany? A jakże.Zanim skończył dwadzieścia siedem lat, trafił do aresztu jedenaście razy.W tym dwukrotnie za przemoc wobec swoich partnerek i dwukrotnie za brutalne przestępstwa uliczne.Te ostatnie to musiały być napady.Jako dzieciak kradł samochody.Zatrzymywano go za posiadanie i sprzedaż narkotyków.Jeśli pamięć mnie nie myli, w dniu tamtego napadu na sklep na stacji benzynowej cieszył się wolnością od ośmiu miesięcy i dwóch tygodni.Przedtem siedział w więzieniu stanowym.- Po tych wszystkich latach - ciągnęła dalej - nie daje mi spokoju jesz­cze jedno: wszystkie cztery wcześniejsze poważniejsze przestępstwa Khalid popełnił z użyciem noża.Khalid Granger był nożownikiem.I proszę mi wie­rzyć, chełpił się tym.Na ulicy był znany z tego, że potrafi posługiwać się nożem.Kiedy go zgarniano, znaleziono przy nim nóż.Ale nie miał przy sobie broni.I żadna z osób, z którymi rozmawialiśmy, nigdy nie widziała go z bro­nią.Jest faktem, że broni użytej podczas napadu nie odnaleziono.- Przypuszczam, że po aresztowaniu - powiedział doktor Gregory -poddano Khalida Grangera testowi na obecność cząstek metali.- Wiedział wszystko o takich testach od żony, która była prokuratorem.Peyton uniosła brwi.- Punkt dla pana.Skąd pan wiedział? - Nie spodziewała się, że odpo­wie, ale przerwała na wypadek, gdyby zechciał wyjawić jej coś o sobie.W koń­cu powiedziała: - Owszem, poddano go temu testowi.Wypadł pozytywnie.- A więc wcześniej strzelał?- Wyniki, które dostaliśmy z policji, wskazują, że podczas badania zna­leziono ślady metali.- Spojrzała z powrotem w stronę okna.- Ale dzisiaj? W tej chwili? Sądzę, że w ogóle nie strzelał.- Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem.Sugeruje pani, że w bada­niach popełniono błąd? Czy też sugeruje pani, że badania zostały sfałszowane?- Nigdy nie powiedziałam tego na głos.Ale z biegiem lat zaczęłam się zastanawiać, czy Khalid nie został po prostu wrobiony.Doktor Gregory próbował ocenić, na ile Peyton jest przekonana do swo­jego oskarżenia.- Kimkolwiek był człowiek, który obrabował sklep, musiał świetnie strze­lać, prawda? Jednym strzałem trafił w kamerę.To wymaga solidnego treningu.- Albo.może.był amatorem, któremu się poszczęściło.Tak twier­dziła policja.Zdaniem Mickeya Redondo, głównego detektywa, zabójca miał jedną szansę na sto, że jednym strzałem trafi do kamery z broni ręcznej, a w dniu napadu dopisało mu szczęście.Według policyjnej teorii Khalid po­stanowił użyć do napadu broni, nie noża, i świetnie dał sobie radę.- A strzały do staruszków?- Policja wysunęła ten sam argument, jeśli chodzi o drugi strzał.ten, który trafił staruszka w szyję.Był to albo szczęśliwy stezał, albo nieudana próba strzału w tors.Kto wie? Zabójca chybił przy następnym strzale.Staruszek osu­wał się już na ziemię i chyba dlatego morderca spudłował.W każdym razie nabój utkwił w dystrybutorze na zewnątrz.Strzał czwarty i piąty? Stał nad kobietą, kie­dy leżała na podłodze.Nie potrzebował specjalnych umiejętności, żeby trafić.- Czy zdecydowała już pani, co zrobić ze swoimi wątpliwościami? -zapytał doktor Gregory.- Nie mogę jeszcze bardziej narażać Landon.Wiem o tym.I nie mogę pozwolić, żeby stracono Khalida za zbrodnię, której nie popełnił.O tym też wiem.- Mam wrażenie, że występując publicznie w obronie Khalida, narazi pani siebie na niebezpieczeństwo.A narażając siebie, narazi pani córkę.Rozbłysłyjej oczy.- Myśli pan, że o tym nie wiem? Na tym polega mój dylemat.Alan Gregory odczekał chwilę, zanim odpowiedział.Chciał, żeby jego pacjentka spaliła trochę złości.- Kiedy przyszła pani tu dzisiaj, na początku powiedziała pani, że musi mi zaufać.O co pani konkretnie chodziło?Sięgnęła po lizaka, odwinęła go, ale nie włożyła do buzi.To był DumDum.- Zawsze miałam w życiu jakieś wsparcie.Zawsze.Moi rodzice byli cudownymi ludźmi.Stali za mną, gdy odnosiłam sukcesy i gdy popełniałam błędy.A Robert był ideałem, nie spodziewałam się, że znajdę tak wspaniałego mężczyznę.Może nie zasługiwałam na niego.Uzupełnialiśmy się na tyle róż­nych sposobów.Podczas procesu Khalida nie byłam głównym prokuratorem,tylko asystowałam.- Jej słowa zawisły w powietrzu.- Nie wypieram się roli, jaką odegrałam w skazaniu Khalida.Był czas, kiedy się tym szczyciłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •