[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie sądzę  odparła Deborah. Wspominał, że restauracja, w której mamysię z nim spotkać, ma dobry wybór win.Wino i kobiety, oto co najwyrazniej mu sięmarzy. Nie wiem, co o tym myśleć  mruknęła niechętnie Joanna. Och, przestań!  zawołała Deborah. Przyznaj, że to dobry pomysł! Masz jakiśinny plan, jak dostać się do tego pomieszczenia? Nie, ale. Ale nic  przerwała jej Deborah. Co mamy do stracenia? Naszą godność. Och, proszę! Daj sobie spokój!W tym momencie z budynku wyszły doktor Donaldson i Cynthia Carson.Joannanatychmiast skuliła się na fotelu i kazała przyjaciółce zrobić to samo. A teraz o co ci chodzi?  zapytała Deborah, w ślad za Joanną rozpłaszczając sięponiżej poziomu szyby. Doktor Donaldson i Cynthia Carson właśnie wyszły z kliniki  szepnęła Joanna.Mijały minuty.Dziewczyny usłyszały szczęk otwieranych i zatrzaskiwanych drzwi sa-mochodu, a potem chrobot opon na żwirowej nawierzchni podjazdu.Dopiero wtedywyprostowały się z powrotem. Wynoszę się stąd  oświadczyła Joanna, upewniwszy się najpierw, że droga jestwolna.Uruchomiła samochód, wrzuciła bieg i wyjechała tyłem z parkingu. No i jak?  zapytała Deborah. Jesteś ze mną, czy nie?Joanna westchnęła. W porządku  powiedziała. Spróbujemy.Ale żeby zdobyć tę niebieską kartę,trzeba będzie czegoś więcej niż kolacji.Będziemy musiały go skłonić, żeby zabrał nasdo siebie. Prawdopodobnie tak  przyznała Deborah. Ale może będziemy miały szczę-ście. Jeśli chodzi o podział pracy, chcę postawić sprawę jasno.Ty zajmiesz się zabawia-niem, a ja wydobyciem.116  Myślę, że będziemy musiały trochę improwizować.Jak już mówiłam, on oczekujeczegoś w rodzaju trójkąta. Rany boskie!  wykrzyknęła Joanna, podjeżdżając powoli do bramy, by ją otwo-rzono. Nikt z moich dawnych znajomych w Houston by w to nie uwierzył!Dziewczyny pojechały do miasta i ponownie wstąpiły do drogerii RiteSmart, by za-pytać o drogę do Stodoły.Aptekarz przytył parę kilogramów, był jednak tak samo po-godny, jak półtora rok temu. Stodoła jest mniej więcej dwie mile na północ od miasta  wyjaśnił, wskazującgestem Main Street w kierunku, z którego przyjechały. To dobra restauracja.Polecamduszoną wołowinę z pieczonymi ziemniakami i sernik z sosem czekoladowym. Smakowita, lekka kuchnia  zauważyła z przekąsem Joanna, gdy znów znalazłysię na ulicy.Dziewczyny dla zabicia czasu przez pół godziny oglądały wystawy sklepowe, nimwreszcie wsiadły do samochodu i udały się na spotkanie.Restauracja, jak wskazywałanazwa, mieściła się w autentycznej dawnej stodole i jej wystrój utrzymany był w wiej-skim stylu.Wokół budynku i na jego zewnętrznych ścianach zgromadzono liczną ko-lekcję staroświeckich narzędzi rolniczych.W środku lokalu dawne przegrody dla zwie-rząt przerobiono na osobne kąciki ze stołami i ławami do siedzenia.Jedyne okna znaj-dowały się od frontu, co sprawiało, że we wnętrzu panowała mroczna, przytulna atmos-fera. Panna Marks i panna Heatherly?  zapytała hostessa, nim dziewczyny zdążyłyodezwać się słowem.Kiedy potwierdziły, dała im znak, by szły za nią.Zciskając w dłonikilka kart menu, zaprowadziła je na sam koniec sali.Tam, w ciemnym, oświetlonymprzez świece zakątku, siedział Spencer Wingate, wystrojony w marynarkę klubowąz apaszką i starannie dobraną chusteczką w kieszonce.Na widok Joanny i Deborah wy-skoczył zza stołu, szarmancko pocałował je obie w dłonie, po czym wytwornym gestemzaprosił je, by usiadły.Hostessa położyła przed każdą z dziewczyn menu, uśmiechnęłasię i zniknęła. Mam nadzieję, że mi wybaczycie  odezwał się Spencer. Przed waszym przyj-ściem pozwoliłem sobie zamówić wino. Wyciągnął rękę i odwrócił etykietkami w ichstronę dwie stojące na stole butelki. Orzezwiające białe i treściwe czerwone! Lubięczerwone, które uderza do głowy. Parsknął śmiechem.Deborah mrugnęła do Joanny.Wieczór zapowiadał się dobrze. Ale może zamówimy oprócz tego jakiś koktajl?  zaproponował Spencer [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •