[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, ale cóż.Spotkał kobietę porucznik zawiesił głos i spojrzał wymownie na Ewę. Czyżby kobieta sprowadziła go znów na złą drogę? Nie mapan, panie poruczniku, zbyt dobrego mniemania o naszej płci uśmiechnęła się Gajska. Tylko o niektórych jej przedstawicielkach.Proszę tego niebrać do siebie.Ale wracajmy do faktów.Nazywała się Sabina,pracowała z nim w tej samej fabryce.Była urodziwa, młoda,lubiła wódkę, mężczyzn i hałaśliwy tryb życia.Początkowozainteresował ją ten samotny mężczyzna, z ukosa patrzący naludzi.Przelotny romans przekształcił się stopniowo w trwałyzwiązek.Zamieszkali razem, ale dziewczynie szybko znudziłasię monotonią tego życia, nie umiała i nie chciałapodporządkować się swojemu partnerowi, natura jej domagałasię nieustannych zmian, również w sferze seksualnej.Zaczęlirazem pić, marnotrawić wspólnie zarobione pieniądze, potemwybuchały awantury, dochodziło do rękoczynów, gorszącychscen.Wreszcie uciekła bez słowa pożegnania.Wtedy Matylukzmienił się nie do poznania, wrodzony pociąg do kieliszkaprzekształcił się w nałóg.Odtąd często zmieniał miejsca pracy,czasem miał długie przerwy w zatrudnieniu, żył z dnia nadzień, aczkolwiek bez kolizji z prawem, gdyż przedstawicieliwładzy unikał jak ognia.Sabina nie pożyła długo.Zginęła w tajemniczych okolicznoś-ciach w jakiejś zapadłej dziurze w Zielonogórskiem.Matylukmiał alibi, więc zwolniono go po pierwszym przesłuchaniu.Jaksprawa naprawdę wyglądała  nie wiadomo.Krążyły pogłoski,że alibi było sfabrykowane, a kobieta padła z ręki zazdrosnego,zdradzonego kochanka, ale nigdy niczego mu nie udowo-dniono.Po tym doświadczeniu Matyluk już nigdy nie związałsię z inną kobietą.Wkrótce zaczął pracować w szpitalu wZielonej Górze i tam spotkał się z doktorem Jurasem. Biedny doktor Rafał, o mało co nie przypłacił ostatnichprzeżyć zawałem serca. Nie wiem, czy mam prawo mówić o życiu prywatnymdoktora Jurasa.Niestety osoba jego ma ścisły związek z życiorysem Matyluka. Doktor Juras opowiedział mi o tym tragicznym epizodziew swoim życiu.Cierpiał tak bardzo, czuł się tak poniżony, że tedawno pogrzebane sprawy wyszły na jaw.Zachodziła nawetobawa o jego życie.Jestem dumna z zaufania, którym mnie ob-darzył. Wcale się nie dziwię, że właśnie panią wybrał na swojąpowierniczkę.To w gruncie rzeczy szlachetny, lecz bardzo nie-szczęśliwy człowiek.Na pewno potrzebuje teraz moralnegowsparcia.W takim razie nie będę się powtarzał, skoro zna panifatalną sprawę, mającą niegdyś miejsce w szpitalu w ZielonejGórze.Matyluk, należący do średniego personelu medycznego,wyszedł z tego procesu raczej obronną ręką.Dostał tylkoostrzeżenie z wpisaniem do akt personalnych.Całe odiumspadło na doktora Jurasa.Jednak od tej pory Matyluk sięzupełnie wykoleił.Wszystkie złe instynkty odezwały się w nimze zdwojoną siłą.Już nigdy więcej nie wrócił do zawodufelczera, natomiast szereg razy pracował jako portier wszpitalu.Ostatnio dotarła do niego wiadomość, że doktor Jurascieszy się opinią bardzo dobrego specjalisty w jednym zeszpitali warszawskich.Wówczas wpadł mu do głowy szatańskipomysł, który zrealizował z iście makiawelowskąprzebiegłością.Wiedział o wstydliwej karcie w biografiidoktora, a nie znanej jego obecnemu środowisku.Istotnie,proces w Zielonej Górze, wyrok, odsiadka, cały przebieg tamtejsprawy, łącznie z dyskwalifikacją zawodową, a przedewszystkim dawny nałóg, zaciążyły tak dalece na psychice Ju-rasa, że wolał raczej śmierć, niż ujawnienie tego niechlubnegookresu z przeszłości.Matyluk postanowił wykorzystać znajo-mość tych faktów jako główny atut i szantażować Jurasa, zmu-szając go do płacenia stałego okupu za milczenie.Ale, pani Ewo, kawa już wystygła, a pani nie wypiła ani jed-nej kropli.Czy podać świeżą? Niech pan nie zwraca na to uwagi.Jestem tak zasłuchanaw pana słowa, że zapomniałam o kawie.Zazwyczaj umiem siękoncentrować tylko na jednym zajęciu.I co dalej zrobił ten całyMatyluk?  Zadziałał z wyjątkową perfidią.Specjalnie przyjechał doWarszawy i zaangażował się jako portier w tym samymszpitalu, gdzie pracował Juras, no, i pani, Ewo.Udało to mu sięz łatwością, w związku z permanentnymi brakami kadrowymi,szczególnie na tego rodzaju stanowiskach.Plan jego powiódłsię w stu procentach.Jurasa ogarnęła panika i lęk przedkompromitacją w opinii otoczenia, w którym cieszył się dużymautorytetem.Zaczął sowicie opłacać szantażystę.Matylukzrobił sobie z kieszeni Jurasa stałe zródło dochodów.Jednocześnie pozyskał przychylność administracji szpitala,gdyż zasłynął jako fachman do wszystkiego, szczególnie dorobót stolarskich.Pan Stefan okazał się wprost niezastąpiony,gdy chodziło o drobne remonty i naprawy. Tak, nazywano go popularnie  złotą rączką".To on repe-rował ramę okienną w pokoju mojej ciotki. Otóż to! Przechodzimy do sedna sprawy.W tym okresieswego życia Matyluk uznał okupacyjną przeszłość zaostatecznie pogrzebaną i zaczął buszować po Polsce bezżadnych obaw.I nagle w pokoju szpitalnym, przy reperacjiokna, ujrzał na łóżku Marię Kostecką.W oczach chorejdostrzegł błysk zainteresowania.Zrozumiał, że go poznała, a wkażdym razie usiłuje go skojarzyć ze znaną sobie kiedyś osobą.Wszystkie uśpione, przysypane popioły, lęki przedzdekonspirowaniem, odżyły z tysiąckrotną siłą i zjeżyły muwłosy na głowie.Postanowił błyskawicznie działać, aby ratowaćwłasną skórę.Mógł, co prawda, uciec i w ten sposób chwilowozażegnać niebezpieczeństwo, ale już jako Gliwiak byłbyspalony, a poza tym nie uśmiechała mu się utrata wspanialezapowiadających się profitów, wymuszanych od Jurasa.Raczejnależało usunąć ze swojej drogi staruszkę.Dzięki rozlicznymgospodarczym zajęciom miał dostęp praktycznie do wszystkichpomieszczeń szpitalnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •