[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten mnie zbadał i powiedział, żebym jak najszybciej zgłosił się do szpitala; posłuchałemgo i natychmiast wzięto mnie na wyciąg.Doktor Wyatt wiedzial, że cierpię na schorzenia układu oddechowego, wezwal więc specjalistę chorób płuc, który stwierdził, że gdyby chciano mnie uśpić, trzeba zasięgnąć rady anestezjologa, doktora Colemana.Specjalista od płuc leczył mnie przez trzy79tygodnie, aż wreszcie w poniedziałek przekazał doktorowi Colemanowi, który jednak nie był zachwycony moim stanem.Operacja została wyznaczona na piątek.W poniedziałek wieczorem zasnąłem i spałem bardzo dobrze do rana dnia następnego, kiedy to obudziłem się z silnymi bólami.Obróciłem się, żeby się wygodniej ułożyć, ale w tym momencie w kącie pokoju tuż pod sufitem ukazało się światło.Była to świetlna kula, prawie globus, niezbyt duża, miała średnicę jakieś dwanaście do piętnastu cali, a kiedy się ukazała, ogarnęło mnie miłe uczucie.Nie powiem, żeby cudowne, bo tak nie było, ale czułemcałkowity spokój i odprężenie.Widziałem rękę wyciągającą się do mnie z tego światła, które powiedziało: "Chodź ze mną, chcę ci coś pokazać".A ja natychmiast, bez chwili wahania, chwyciłem tą rękę.I wtedy poczułem, że zostałem szarpnięty w górę, że opuszczam ciało, obejrzałem się i zobaczyłem siebie leżącego na łóżku, podczas gdy ja unosiłem się pod sufit.W tej samej chwili, kiedy opuściłem ciało, przybrałem taką formę jak to światło.Miałem uczucie - i muszę używać własnych słów na to, ponieważ nigdy nie słyszałem, żeby ktoś opowiadał coś takiego - że ta forma była z pewnością duchem.To nie było ciało, poprostu smuga dymu albo pary.Wyglądało jak chmura dymu papierosowego, którą się widzi unoszącą wokół zapalonej lampy.Forma, jaką przybrałem, miała jednak kolory: pomarańczowy, żółty i kolor dla mnie bardzo niewyraźny - jakby indygo o błękitnym odcieniu.Ta duchowa forma nie miała kształtu ciała.Była mniej więcej okrągła, ale miała coś, co nazwałbym ręką.Wiem to, bo kiedy światło sięgnęło do mnie, wyciągnąłem do niego moją rękę.Ale moje ramię i dłoń pozostały na miejscu, widziałem je leżące na łóżku przy moim ciele, gdy ja wznosiłem się do światła.Kiedy jednak nie używałem tej mojej duchowej ręki, duch znowu wrócił do kulistejformy.Tak więc zostałem przyciągnięty do światła i zaczęliśmy się poruszać, mijając sufit i ściany pokoju szpitalnego, znaleźliśmy się na korytarzu, potem chyba aż na najniższym piętrze szpitala.Niemieliśmy żadnych trudności z przenikaniem drzwi czy ścian.Po prostu ustępowały przed nami, kiedyśmy się do nich zbliżali.Wiedziałem, że się poruszamy, ale nie miałem uczucia szybkości.80W jednej chwili, prawie nagle, zrozumiałem, że znajdujemy się w sali reanimacyjnej.Nawet nie miałem pojęcia, gdzie taka sala się mieści, ale myśmy się tam znaleźli i znowu byliśmy w rogu tej sali bliskosufitu, ponad wszystkim.Zobaczyłem lekarzy i pielęgniarki, jak się poruszali w zielonych fartuchach, i zobaczyłem rozstawione tam łóżka.Wtedy ta istota powiedziała mi, własciwie pokazała: "Oto, co będzie z tobą.Kiedy zabiorą cię ze stołu operacyjnego, położą cię na tym łóżku, ale nigdy się potem nie obudzisz.O niczym nie będziesz wiedzieć, odkąd się znajdziesz na sali operacyjnej, dopóki ja nie i przyjdę i nie zabiorę ciebie".To nie było wypowiedziane słowami ani słyszalnym głosem, bo inaczej ci inni w tej sali usłyszeliby, a tak się nie stało.Było to raczej jakby wrażenie, które odebrałem.Jednak i w tak wyraźnej formie, że nie mógłbym powiedzieć, iż nie słyszałem albo że nie odebrałem.Wyraźnie to odebrałem.Kiedy byłem w tej duchowej formie, wszystko, co widziałem, o ileż było łatwiejsze do rozpoznania! Raz przemknęła mi myśl: "Co takiego ono chce mi pokazać?" A potem wiedziałem od razu, co to bylo, o co chodziło.Nie było wątpliwości.To łóżko - łóżko po prawej stronie, jak się wchodzilo z korytarza - na nim będę leżeć, a ono przyprowadziło mnie tu specjalnie.I potem powiedziało mi, dlaczego.Światło w obawie, żebym się nie lękał, kiedy przyjdzie pora i mój duch opuści ciało, pragnęło, żebym wiedział, jakie to i będzie uczucie.Chciało mi dodać otuchy, żebym się nie bał, powiedziało, że nie od razu będzie ze mną, że najpierw będę musiał przeżyć różne rzeczy, ale że ono będzie czuwać nad wszystkim, i na koniec czekać tu na mnie.A kiedy przyłączyłem się do niego, żeby odbyć tę wycieczkę do i sali reanimacyjnej, stałem się sam duchem i w jakiś sposób połączyliśmy się w jedno, będąc oczywiście przy tym dwoma oddzielnymiistotami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]