[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sądziłem wówczas, że Hessa pchnęła do tego rozpaczliwego kroku ambicja Bormanna.Hess, równie ambitny, widział, że coraz bardziej odsuwany jest od fuhrera.Hitler powiedział mi na przykład, gdzieś w roku 1940, po wielogodzinnej rozmowie z Hessem: „Kiedy rozmawiam z Goringiem, to tak, jakbym wziął kąpiel w żelazistym źródle, czuję się odświeżony.Marszałek Rzeszy przedstawia problemy w sposób porywający.Natomiast każda rozmowa z Hessem to męczący wysiłek.Przychodzi zawsze z nieprzyjemnymi sprawami i nigdy nie chce ustąpić".Swoim lotem do Anglii Hess, po tylu latach spędzonych na drugim planie, prawdopodobnie próbował wywołać sensację i uzyskaćsukces; nie miał bowiem cech koniecznych do utrzymywania się na powierzchni bagna intryg i walk o władzę.Był zbyt wrażliwy, zbyt szczery, zbyt chwiejny i często przyznawał rację wszystkim stronom po kolei.W pełni reprezentował typ większości wysokich dygnitarzy partyjnych, którym trudno przychodziło utrzymywanie się na gruncie rzeczywistości.Hitler przypisywał odpowiedzialność za to przedsięwzięcie zgubnemu wpływowi profesora Haushofera.W dwadzieścia pięć lat później w więzieniu w Spandau Hess zapewnił mnie z całą powagą, że ideą tą natchnęły go we śnie nadziemskie siły.Nie chciał stanąć w opozycji do Hitlera ani choćby tylko przyczynić mu kłopotów: „Gwarantujemy Anglii, że pozostanie imperium światowym, za co ona daje nam zupełnie wolną rękę w Europie." - oto misja, z jaką udał się do Wielkiej Brytanii, ale nie miał możności jej wypełnić.Było to zresztą jedno ze stałych sformułowań Hitlera przed wojną, a niekiedy również jeszcze w czasie wojny.Jeśli moja ocena jest trafna, to Hitler nigdy nie przeszedł do porządku nad "złamaniem wiary" przez swego zastępcę.Jeszcze w jakiś czas po zamachu z 20 lipca 1944 roku stwierdził przy okazji jednej ze swych fantastycznie fałszywych ocen sytuacji, że do jego warunków pokojowych należy wydanie „zdrajcy".Musi wisieć.Hess, gdy mu później o tym opowiadałem, rzekł: „Pogodziłby się ze mną.Z całą pewnością! I czy nie sądzi pan, że w 1945 roku, kiedy wszystko się kończyło, nieraz sobie myślał: Hess miał chyba rację?"Hitler nie tylko żądał, aby mimo wojny z całą energią kontynuować budowy w Berlinie.Pod wpływem gauleiterów rozszerzał również niepomiernie liczbę miast, którym miano nadać nowy kształt.Początkowo były to tylko Berlin, Norymberga, Monachium i Linz, obecnie osobistymi dekretami ogłosił dalsze dwadzieścia siedem miast, wśród nich Hanower, Augsburg, Bremę i Weimar, jako tak zwane „miasta, którym nada się nowy kształt"2.Ani mnie, ani nikogo innego nie pytano o celowość takich decyzji, przysyłano mi tylko kopię dekretu, którego wydanie Hitler nieformalnie zarządzał po każdej naradzie.Według moich ówczesnych szacunków chodziło wtedy, jak pisałem do Bormanna 26 listopada 1940 roku, przede wszystkim o koszty budowlane w granicach od 22 do 25 miliardów marek w związku z zamierzonymi budowlami partyjnymi w miastach, które miały być na nowo ukształtowane.Te żądania zagrażały moim terminom.Początkowo starałem się, aby Hitler wydał dekret, oddający pod mój zarząd wszystkiezamierzenia budowlane w Rzeszy.Kiedy jednak zamiar ten rozbił się o Bormanna, oświadczyłem Hitlerowi 17 stycznia 1941 roku, po długiej chorobie, która dała mi czas na przemyślenie niektórych problemów, że byłoby lepiej, gdybym skoncentrował się tylko na powierzonych mi budowach w Norymberdze i Berlinie.Hitler momentalnie się zgodził: „Ma pan rację.Szkoda, żeby rozpraszał się pan na sprawy ogólne.W razie potrzeby może pan oświadczyć w moim imieniu, że ja, fuhrer, nie życzę sobie, aby angażowano pana do innych spraw, nie może pan bowiem zbytnio się odrywać od pańskich właściwych zadań artystycznych"3.Wykorzystałem w pełni to upoważnienie i już w następnych dniach złożyłem wszystkie moje urzędy partyjne.Mogło to być - o ile trafnie oceniam motywy, jakimi się wówczas powodowałem - wymierzone również przeciw Bormannowi, który od samego początku miał do mnie negatywny stosunek; nie bałem się jednak, bo Hitler wielokrotnie przecież oświadczał, że jestem niezastąpiony.Od czasu do czasu zdarzały mi się jednak potknięcia i Bormann, z pewnością ku swemu zadowoleniu, udzielał mi z kwatery głównej ostrej nagany, jak na przykład wtedy, gdy uzgodniłem z ewangelicką i katolicką administracją kościelną lokalizację kościołów w nowych dzielnicach Berlina 4; stwierdził wówczas krótko i węzłowato, że kościołów nie będzie się budować.Gdy Hitler swoim dekretem z 25 czerwca 1940 roku o „zapewnieniu zwycięstwa" zarządził niezwłoczne podjęcie z powrotem prac budowlanych w Berlinie i Norymberdze, w kilka dni później poinformowałem ministra Rzeszy, dr.Lammersa, że „nie zamierzam na podstawie tego dekretu fuhrera już teraz, podczas wojny, zaczynać.praktycznie od nowa wznosić Berlina".Hitler nie zgodził się jednak na tę interpretację i rozkazał natychmiast kontynuować te prace budowlane, chociaż opinia publiczna była im przeciwna.Pod jego naciskiem zdecydowano, że mimo wojny prace budowlane w Berlinie i Norymberdze zostaną zakończone w ustalonych pierwotnie terminach, a więc najpóźniej do 1950 roku.Na jego żądanie opracowałem „natychmiastowy program fuhrera", po czym - w połowie kwietnia 1941 roku - Goring przydzielił mi potrzebne do tego żelazo w ilości 84 tysięcy ton rocznie.Dla zmylenia społeczeństwa cały ten program realizowany był jako „program budowy dróg wodnych i kolei w Berlinie na potrzeby wojny"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]