[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trafił idealnie —wydra wypłynęła na powierzchnię już nieżywa.Odyn podziękował swemu bratu krwi, po czym ściągnął skórę z wydry.Potem poszli dalej.Wieczorem dotarli do wspaniałego zamku, stolicy królestwa, rządzonego przez króla Hreidmara.Władca z szacunkiem przyjął gości, nie domyślając się, że ma przed sobą bogów.Odyn otworzył swą sakwę i wyciągnął skórę wydry.— Wspaniały Hreidmarze, czy możesz rozkazać sługom, by wyprawili mi to futro, bo inaczej włos z niego wypadnie.Hreidmar przyjrzał się skórze wydry i zbielał na twarzy.Kiedy zaś dowiedział się, gdzie podróżni upolowali zwierzę, wpadł we wściekłość.W pierwszej chwili polecił straży zamknąć bogów w lochu, ale przypomniał sobie, że przecież przyjął ich pod własny dach, a święte prawo zabraniało krzywdzenia gości.Nie mógł zatem wywrzeć zemsty krwi, pozostawało jedynie upomnieć się o główszczyznę za śmierć syna.— Jakiej ceny żądasz za przebłaganie cienia Otrą? — zapytał Odyn, zmuszony uznać prawo Hreidmara do odszkodowania.— Chcę, byście napełnili złotem skórę po moim synu, a także pokryli ją od zewnątrz złotymi ozdobami.— Skąd mamy wziąć tyle cennego kruszcu? — Hónir złapał się za głowę.— Taka jest moja cena i od niej nie odstąpię.Inaczej przyjdzie się wam potykać z moimi wojownikami — odparł Hreidmar.Odyn wzruszył ramionami i spojrzał na Lokiego.Płomienny Olbrzym odpowiednio zrozumiał rozkaz — skoro to on, nawet jeśli tylko spełniał zachciankę Odyna — zabił Otrą, to teraz sam musi się postarać o okup.Zgodził się, w końcu przecież był bogiem i znał sekrety różnych skarbów.Jeden powinien znajdować się całkiem niedaleko.Najpierw wszakże udał się na brzeg morza i zaśpiewał pieśń magiczną, wzywając swą kuzynkę — Ran, olbrzymkę, a jednocześnie boginię morza.Miała za męża pana głębin, Aegira, ale w przeciwieństwie do niego, lubiła zatapiać statki oraz wywoływać sztormy.Świetnie się przy tym bawiła, uważając swe wyczyny za dobry żart.Loki uwielbiał podobne okrutne dowcipy, dlatego jako jedyny z bogów zyskał przyjaźń i przychylność Ran.W końcu krewniaczka przybyła na wezwanie, wysłuchała prośby, po czym znów zniknęła wśród fal.Wróciła nadspodziewanie szybko, niosąc, o co prosił.Loki ślicznie podziękował, po czym żwawo pomaszerował ku wodospadowi Andwarafors.Zaczął brodzić w wodach jeziora, aż wypatrzył pokrytego złotą łuską, olbrzymiego szczupaka.Rozwinął wtedy dar Ran — sieć rybacką — i schwytał rybę.Szamotała się wściekle, ale musiała dać za wygraną, gdy wydobył ją na płyciznę.Wtedy szczupak odezwał się ludzkim głosem.— Czego żądasz, Loki, w zamian za zwrócenie mi wolności?— Dogadamy się, Andwari — rzekł Loki, zadowolony, że jego przypuszczenia okazały się słuszne: krasnolud Andwari rzeczywiście ukrywał się w jeziorze pod postacią szczupaka.— Mimo swego imienia, znaczącego przecież „Ostrożny", dałeś się łatwo schwytać.Ale nie o to mi chodzi.Słyszałem, że własne plemię wygnało cię nie tylko dlatego, że okazałeś się niegodziwcem.Nie chciałeś się też podzielić zebranym skarbem.Krasnolud nic nie odpowiedział, więc Loki chwycił go za skrzela i uniósł.— Chyba nie chcesz skończyć jako potrawa na stole króla Hreidmara?Oczywiście, Andwari zgodził się zaprowadzić Lokiego do swojej kryjówki.Tam, ukryty pod głazem, spoczywał cały stos złota.Płomienny Olbrzym napełnił nim skórę wydry, a resztkami obwiesił jej futro.Pozostało wszak jeszcze jedno puste miejsce, a Andwari nie posiadał już żadnych skarbów.Loki popatrzył na Andwariego, stojącego przed nim w swej normalnej, krasnoludzkiej postaci.Dostrzegł, że na palcu czarownika tkwi wspaniały złoty pierścień.Zabrał mu go więc i przyczepił na ostatnie wolne miejsce na futrze.Krasnolud bezskutecznie prosił o oddanie magicznego pierścienia, twierdząc, że bez niego straci całą swą moc.— No cóż — mruknął Loki.— Mnie ten pierścień, nazwałeś go chyba Andwaranautem, jest równie potrzebny, co i tobie.Ale to ja jestem silniejszy.— I jesteś też okrutny — syknął krasnolud.— Okradłeś mnie z ostatniego kawałka złota.Dobrze, zatem klątwa spocznie na owym złocie — niech nieszczęście ściga każdego, kto jest jego właścicielem, niech dosięgnie go śmierć!Loki tylko roześmiał się, słysząc przekleństwo.— Minąłeś się ze złym życzeniem — odparł.— Nie ja jestem, ani nie będę właścicielem tego złota.Żegnaj!Olbrzym ognia oddał okup Hreidmarowi, ten zaś natychmiast wypędził bogów ze swego zamku.Na odchodnym Loki zdążył jeszcze przekazać królowi treść klątwy Andwariego.Późniejsze dzieje Skarbu Andwariego nie wiążą się z godnymi czci osobami bogów, więc opowiem je tylko pokrótce.Dwaj pozostali przy życiu synowie Hreidmara, Reginn i Fafnir, zażądali, by ojciec dopuścił ich do udziału w główszczyźnie.Król odmówił, więc Fafnir go zabił, zabrał skarb i uciekł na północne pustkowia Gni-taheidi.Zaszył się na moczarach i za pomocą czarów przemienił się w smoka.Dniem i nocą pilnował złota, samemu nie mając z niego pożytku, ani nie dzieląc się nim z nikim innym.Tymczasem, po latach poszukiwań, Reginn odkrył miejsce pobytu brata.Nie miał jednak szans na walkę ze smokiem, postanowił zatem zaczekać, aż zdarzy się sposobność wykorzystania kogo innego do zabicia potwora.U króla Hjalpreka wychowywał się młody Sigurd z rodu Wólsungów.Norny wyznaczyły dla niego los sławnego wojownika.Jednym z jego nauczycieli został Reginn, który natychmiast dostrzegł w chłopcu zadatki na wielkiego bohatera.Namówił go zatem, by udał się na pustkowia Gnitaheidi i zabił potwora.Tak też się stało, ale Reginn nie zdobył upragnionego skarbu.Sigurd przypadkiem posmakował smoczej krwi, dzięki czemu zaczął rozumieć mowę zwierząt — od ptaków dowiedział się, że Reginn zamierza go zabić i zagarnąć złoto.Uprzedził więc zamiar wychowawcy i sam pozbawił go życia.W t" sposób to on wszedł w posiadanie przeklętego Skarbu Andwariego.Po latach Sigurd, z powodu posiadanego złota, został zdradziecko! zabity przez swych sprzymierzeńców, braci Gjukungów, władców plemienia Burgundów.Ci z kolei zginęli z ręki Atlego, króla Hunów, pragnącego zawładnąć skarbem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •