[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było teraz bezpiecznie pozostawać Jazonowi w Jolkos.Wszyscy zapomnieli dawnych grzechów Peliasa i zwrócili swą nienawiść przeciw czarodziejce z Kolchidy.Małżonkowie cicha­czem wynieśli się z miasta.Od czasu wyprawy Jazon stał się bohaterem narodowym i wszę­dzie otwierały się przed nim gościnne podwoje.Najżyczliwiej przy­jął go król Koryntu, Kreon.Oddał mu część pałacu na mieszkanie i nie pozwalał mówić o wyjeździe.Zresztą sam Jazon o tym nie myślał, odkąd poznał córkę Kreona, śliczną Kreuzę.Prawda, że Medea była również piękna.Miała włosy czarne i czarne oczy, gorejące niezwykłym płomieniem.Sam Dzeus w niej się kochał, ale go odrzuciła.Kreuza natomiast, prosta i cicha Greczynka, ciąg­nęła serce Jazona swoim łagodnym wdziękiem.Przy niej było mu dobrze i spokojnie.Medei bał się zawsze.Posiadała moc okrutną, o której nie mógł myśleć bez zgrozy.Przeświadczenie, że przecież jej wszystko zawdzięcza, było dlań przykre, niewygodne i paliło go wstydem.Poza tym czuł w niej jakąś obcość.Nosiła szaty jaskrawe, wschodnie, które dziwacznie odbijały przy skromnych strojach Kreuzy.Widząc, że królewna koryncka coraz bardziej mu sprzyja, zebrał się na odwagę i powiedział Medei prawdę: że jej nie kocha, i że te śluby zamorskie są w Grecji nieważne, że zamierza żenić się z Kreuza.I aż się zdziwił, jakie to na niej uczyniło małe wrażenie.Z pokorą pocałowała go w rękę, dziękowała za wszystko dobre, które miała od niego, mówiąc, że przechowa o nim najdroższe wspomnienie.A dla narzeczonej złożyła podarunek ślubny — szatę przecudnej roboty.Nazajutrz miały się odbyć zrękowiny Jazona i Kreuzy.Królewna zwlekła z siebie peplos i chiton i na nagie ciało włożyła szatę Medei.Suknia oblepiła się dokoła jej członków, przyległa, przywarła mocno i parzyła jak ogień.Wieniec złoty na skroniach żarzył się również i płomienie pełzały po jej białych licach.Próbowano gasić, ale woda zamieniała się w parę i okrywała królewnę mleczną chmurą.Nic nie pomogło.Szata, zatruta w jadowitych sokach ziół, wżarła się w ciało i biedna dziewczyna żywcem płonęła.Krzyczała w męce śmiertelnej.Medea zaś, posłyszawszy jęki Kreuzy, zabiła własne dzieci i na wozie zaprzężonym w smoki skrzydlate uciekła do Aten.Zwłoki jej synów pochowali Koryntianie w świątyni Hery i na ich grobie odbywały się doroczne nabożeństwa.Nie wiadomo, co się stało z Jazonem.Mówią, że w jakiś czas potem znów spotkał się z Medea.Oboje przebaczyli sobie winy i odjechali do Kolchidy.Stary Ajetes rad był z powrotu zięcia, gdyż nie miał następcy i królestwu zagrażali wrogowie.HISTORIA WOJNY TROJAŃSKIEJOblężenie TroiBoginka morska Tetyda była tak piękna, że Dzeus i Posejdon, kiedy byli jeszcze kawalerami, ubiegali się o jej rękę.Ale ostrzegła ich Temida przypominając starą przepowiednię, że owa śliczna panna urodzi syna, który będzie potężniejszy od swego ojca.To wnet ostudziło zapały bogów.Żaden nie chciał dochować się potomka możniejszego od siebie.Postanowiono wydać Tetydę za człowieka.A właśnie książę tesalski, Peleus, zakochał się w bogince.Ale ona go nie chciała.Ilekroć znalazł się przy niej, uciekała, a gdy ją próbował chwytać, wymykała się nagle, zmieniając swą postać.Stawała się raz ogniem, to znów wodą, lwem, wężem, brała na się wszelkie kształty, od najbardziej nieuchwytnych do najokropniej­szych.Rozkochany młodzieniec nie zrażał się, a gdy ją ujął w ra­miona, nie puszczał, czy płomienie go paliły, czy lwie pazury szar­pały.Na koniec stało się tak, jak śpiewają dziewczyny polskie na wiosennych rozłogach:Widzę ja, widzę, że boże sądy —Kędy się skryję, znajdziesz mnie wszędy —Twoją miłą muszę być,Twoją wolę uczynić.Wesele odbyło się w pieczarze dobrego centaura Chejrona, który zastępował panu młodemu ojca.Poprzedzeni przez Hermesa i Irydę zjawili się wszyscy bogowie składając nowożeńcom dary wspaniałe: Chejron wyborną włócznię z jesionowego drzewa, Posejdon parę koni nieśmiertelnych, Hefajstos miecz hartowny, Afrodyta puchar złoty, Hera cudną szatę, Atena flet o dźwiękach niezasłyszanych — każdy przyniósł coś pięknego lub pożytecznego, a teść, Nereus, stary dziad morski, puszkę cudownej soli, która pobudza apetyt i ułatwia trawienie.Strumieniami lał się nektar i ambrozja roznosiła woń tak upajającą, że nimfy lasów i gór, których oczywiście nie zapro­szono, podpełzały pod wrota, aby się nasycić cudownym zapachem i coś niecoś zobaczyć z przepysznych toalet bogiń olimpijskich.Kiedy tak wesoło ucztowano, zjawił się nagle gość niepożądany: Eris, bogini niezgody.Dzeus, znając jej swarliwy charakter, nie kazał jej posłać zaproszenia.Przyszła, aby się zemścić.Rzuciła na stół biesiadny złote jabłko z napisem: “Dla najpiękniejszej".Po­między boginiami zakotłowało.Najgłośniej krzyczały: Hera, Atena i Afrodyta.Każda chciała mieć jabłko dla siebie.Powstało takie piekło, że Dzeus musiał się wmieszać.Gdy się uciszyło, zapowie­dział, że sędzią sporu czyni młodego pasterza, Parysa: której ów przyzna złote jabłko, ta je mieć będzie.Parys był synem Priama, króla Troi, miasta leżącego na wy­brzeżu Azji Mniejszej.Na kilka dni przed jego urodzeniem matka, Hekabe, miała sen, że wydała na świat żagiew, od której spło­nęło całe miasto.Wróżbici wyjaśnili, że syn, którego urodzi, stanie się przyczyną zagłady państwa.Noworodka więc oddano pasterzom, aby go wynieśli między wąwozy góry Ida i tam porzucili.Tak się stało.Ale w parę dni później jeden z owych pasterzy, przechodząc obok miejsca, gdzie zostawiono dziecko, ujrzał, jak niedźwiedzica, własną piersią karmiła Parysa.Wzruszył się i zabrał chłopaka do domu.Pasąc trzody przybranego ojca wyrósł Parys na ślicznego pasterza, który nic nie wiedział o swym królewskim pochodzeniu.Z kawałka uciętej trzciny obłuskiwał zieloną korę, gdy Hermes stanął przed nim.Parys zdjął czapkę i czekał, co powie ten obcy, piękny pan.Ale to, co usłyszał, było tak nieprawdopodobne, że prosił, aby mu to jeszcze raz powtórzyć.Na koniec zrozumiał, usiadł na kamieniu i zaczął sądzić trzy boginie, które podeszły blisko, by mógł je dobrze obejrzeć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •