[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Reszta pomieszczeń tego domu była przytulną śmieciarnią.Miło było rozglądaćsię dokoła, dostrzegając wszędzie ślady słodkiego, kobiecego życia.Przypominało todomek babci, żywcem wyjęty z jakiejś baśni, choć istniały powody, dla których było toniemożliwe: dwoje ukochanych ludzi, którzy tu kiedyś mieszkali; już nie żyło.Zostawilipo sobie pustkę, wyczuwalną pod tym całym Gem�tlichkeit.Pani Ostrova była prawdziwym skarbem.Należała do tych osób, które przyjechałydo Stanów w młodym wieku, lecz nigdy tak naprawdę nie wyjechały z Europy.Mówiłaz wyraznym obcym akcentem, ozdabiając wszystko zdaniami, które  jak sądzę wzięte były wprost z języka czeskiego ( Wzięłam moje pięć fig i wyszłam ), i płynęłatą swoją łódeczką przez bezdenne morze nieszczęść i czarnych myśli.Ze wszystkiego,co mówiła, wynikało jasno, że bardzo kocha swoją córkę Magdę, lecz uwielbia nieży-jącą  Pavlinę.Owego dnia była tam również Magda.Ta dość surowa i atrakcyjna kobieta musiałabyć tuż po czterdziestce.Miała niemiły zwyczaj przyglądania się wszystkim wzrokiemstrażnika w muzeum, który jest przekonany, że każdy chce coś ukraść.Była bardzo opie-kuńcza w stosunku do matki i zadziwiła mnie tym, że wyrażała się o Pauline z takączcią jak ona.Nawet jeśli gdzieś za tym wszystkim kryła się typowa dla sióstr zazdrość,to niczego nie dało się wyczuć.88 Gdy wręczyliśmy Jitce notesy, miała taką minę, jakby spotkał ją zaszczyt dotknięciaZwiętego Graala.Do tej pory rozmowna i tryskająca życiem, teraz zamilkła, kartkującz czcią obydwa notesy i głośno wymawiając niektóre słowa zapisane dawno temu przezjej nieżyjącą córkę.Skończywszy, uśmiechnęła się do nas promiennie i powiedziała: Pavlina.Kolejna część Pavliny wróciła do domu.Dziękuję ci, Frannie.Wcale się nie zdziwiła, słysząc, gdzie je znaleziono.Johnny Petangles mówił prawdę:będąc w ostatniej klasie szkoły średniej, Pauline zaczęła go uczyć czytać i kontynuowałate lekcje podczas studiów, gdy przyjeżdżała do domu. Biedny Johnny! Prosty z niego chłopak, ale tak bardzo się starał dla Pavliny.Kochał się w niej.Nie brał tych lekcji po to, żeby nauczyć się czytać, po prostu chciałsiedzieć obok Pavliny przez te wszystkie popołudnia! Opowiedz o Piratach z Penzance  powiedział Frannie.Jitka zagrała mu na nosie. Tak, lubisz tę historię, bo zawsze możesz się ze mnie pośmiać! Frannie, a niech cisię policzek zaczerni.Widzisz, to była moja lekcja od Pavliny.Od czasu do czasu uczyłakażdego.To oczywiste, że zawsze wstydziła się mojej okropnej angielszczyzny.Zatykałasobie uszy rękami i wrzeszczała:  Mamo, kiedy ty się wreszcie nauczysz?! Więc kupiłami tę miłą płytę i zmuszała mnie, żebym jej słuchała.Nazywała się Piraci z Penzance.Popewnym czasie miałam za zadanie śpiewać razem z nią, żeby trochę poprawić mój an-gielski.Znasz to?Jestem prawdziwym wzorem nowoczesnego generałaMam dane od warzywa, zwierzęcia i minerała.Zpiewała tak zle, tak fałszowała i tak okropnie wymawiała słowa, że cała Anglia mo-głaby się przewrócić do góry nogami.Jednocześnie była tak szczęśliwa i dumna, pamię-tając te słowa, że wszyscy biliśmy brawo.Ku memu wielkiemu zdziwieniu Frannie pod-jął wątek tam, gdzie skończyła.Znam wszystkich królów Anglii, a bitwy chronologicznieOd Maratonu do Waterloo wyliczę kategorycznie. Zdumiewające! A gdzie się tego nauczyłeś?Wskazał na panią Ostrovą. Kilka lat temu na Boże Narodzenie dostałem tę płytę od Jitki.Teraz jestem wiel-kim fanem Gilberta i Sullivana.Zaśpiewać ci mój ulubiony fragment?Właśnie miałem powiedzieć  nie , gdy wstał i zaczął śpiewać:89 Gdy przemyślny włamywacz ma wolne od włamywańA krwawy zbrodzień do szak�i kryje nóżZ radością się wsłuchuje w cichutki szmer strumykaI pełną piersią wdycha woń kwitnących róż.Ach pomyśl, pomyśl tylkoZastanów się przez chwilkęJak ciężki jest i srogi policyjny los. Dzięki, Fran  uciąłem.Miał dobry głos, lecz do zawodowego śpiewaka trochę mu brakowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •