[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy usiłował zbliżyć się do stołu, odepchnięto go grzecznie lecz stanowczo.W pewnej chwili wydało mu się, że pisk jednego z ptaków był uwagą pod jego adresem.Chyba zwariowałem, pomyślał.Wciąż nie wiem, dlaczego dano mi tyle swobody, zastanawiał się, jedząc w swoim pokoju melona.Drzwi jego celi otwarto przed sześcioma tygodniami.W pokoju dokonano wielu zmian.Na ścianach pojawiło się oświetlenie, sypiał na czymś, co przypominało słomę.W rogu pokoju stała miska ze świeżą wodą.Spodziewał się, że w najbliższych dniach nastąpią jakieś istotne zmiany.W pewnym sensie miał rację, bo dwa młode ptaki zaczęły go uczyć swojego języka.Zaczęły od “wypiskiwania" nazw prostych przedmiotów, takich jak melon, woda i imię Richarda.Nauka przychodziła Richardowi z pewnym trudem, choć zdołał się nauczyć wielu słów.Miał jednak kłopoty z rozróżnianiem podobnie brzmiących pisków, a wysiłki, aby samemu coś powiedzieć spełzały na niczym.Jego aparat głosowy po prostu nie był przystosowany do wydawania takich dźwięków.Spodziewał się, że z upływem czasu dowie się czegoś o swoich gospodarzach, ale nic takiego nie nastąpiło.Ptaki najwyraźniej postanowiły go “kształcić", zezwoliły na poruszanie się w obrębie cylindrycznego gmachu - czasami nawet jadał razem z nimi - ale czemu to wszystko miało służyć? Sposób w jaki na niego patrzono sugerował, że to od niego oczekiwano odpowiedzi.Ale jakiej?Na podstawie swoich obserwacji doszedł do wniosku, że ptaki nie posiadają języka pisanego.Nigdzie nie zauważył książek, a jedynie duże białe arkusze, przypominające mapy.Nigdy nie widział jednak, aby ptaki rysowały na nich znaki.A nogowce? Richard spotykał je kilka razy w tygodniu, kiedyś przez kilka godzin przebywały w jego pokoju, nie pozwalając się do siebie zbliżyć.Gdy usiłował złapać jednego z nich, został porażony prądem.Starał się ułożyć swoje obserwacje w spójny obraz ptasiego świata.Nie udawało mu się to, ale jednocześnie zdecydowanie odrzucał tezę, że jego schwytanie, uwięzienie i nauka języka były pozbawione celu.Tylko do jednego sektora zabroniono mu wstępu; prawdopodobnie i tak nie mógłby tam dotrzeć, ponieważ nie potrafił latać.Czasami widywał ptaki zlatujące pionowym szybem w dół.Kiedyś wskazał palcem w dół, a towarzyszący mu ptak przecząco pokręcił głową.Większość z nich przejęła od Richarda proste gesty oznaczające “tak" i “nie".Brakuje mi podstawowych informacji, myślał.Postanowił przeprowadzić dokładną lustrację wnętrza cylindra, włącznie z apartamentami po drugiej stronie pionowego szybu, gdzie nie był mile widzianym gościem.Zrobię mapę, postanowił, żeby upewnić się, że widziałem już wszystko.Narysowawszy trójwymiarową mapę ptasiego gmachu od razu zrozumiał, gdzie jeszcze nie dotarł.Przedtem kręte korytarze nie układały się w jego głowie w spójną całość.Jak maglem być taki głupi? Siedemdziesiąt procent powierzchni tego gmachu nadal jest dla mnie zagadką.Richard pokazał komputerową mapę jednemu z ptasich przywódców prosząc, aby umożliwiono mu zwiedzenie pozostałych części cylindra.Nie było to łatwe, akurat tego dnia ptaki znajdowały się w jakiejś kryzysowej sytuacji, biegały po korytarzach piszcząc i łopocząc skrzydłami.Trzydzieści czy czterdzieści największych osobników, lecąc w szyku, zniknęło w pionowym szybie.Wreszcie Richardowi udało się zwrócić na siebie uwagę ptaka z trzema pierścieniami na szyi.Jego gospodarz był zafascynowany precyzją, z jaką Richard sporządził plan cylindra.Ale Richard nie umiał przekazać mu swojej prośby.Wrócił do celi; ogarnęło go przygnębienie.Położył się na “słomie" i rozmyślał o swojej rodzinie.Może powinienem wrócić do Nowego Edenu? - zastanowił się, jednocześnie próbując znaleźć sposób na uzyskanie zgody gospodarzy.Gdy tak leżał, ktoś wszedł do jego pokoju.Nigdy dotychczas nie widział takiego ptaka.Na szyi błyszczały cztery kobaltowe pierścienie, na czarnej, aksamitnej skórze gdzieniegdzie pojawiały się białe plamki.Oczy ptaka były niezwykle jasne; Richard odniósł wrażenie, że są bardzo smutne.Ptak przemówił bardzo powoli; Richard zrozumiał często powtarzany zwrot “pójdź za mną".Przed celą stała trójka innych ptaków, która ruszyła za Richardem i jego gościem.Minęli most nad pionowym szybem i dotarli do pomieszczenia z melonami.W murze znajdowały się występy, których przedtem nie zauważył.Ściana rozsunęła się; okazało się, że za nią znajduje się ogromna winda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •