[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mnie było wszystko jedno, bo zauważyłam stojącą w kącie Moniąue z mieczem na krtani, cobyło zasługą mojej nowej najlepszej przyjaciółki Tiny.- Ha! - powiedziałam, zabierając Marcowi kołek.Krzyknął i zaczął wyciągać drzazgę z dłoni.-Chciało się mnie zabić kołkiem, co? I zniszczyłaś mi koszulkę.Podeszłam do Moniąue, która zdołała jednocześnie wyglądać na zdziwioną, przestraszoną i wkurzoną.- Fałszywa królowa - wypaliła bezczelnie, gdy Tina odeszła na krok.Trochę się przestraszyłam.Wolałabym, żeby ten miecz wciąż tkwił przy krtani mojej dzisiejszej nemesis.- Nigdy nie będzieszrządziła.- Ojej, ktoś nie uważał na lekcji o Księdze umarłych.Tak się składa, że ja już rządzę.Tylko że takiełamagi jak ty nie zostały o tym poinformowane.- Za dużo mówisz - burknęła.- Jak zawsze.- Ał, to bolało Monique! Ubodło mnie dokładnie tutaj.- Dotknęłam ziejącej dziury w koszulce.-Gdzie twoja miłość? Wiesz, chyba coś upuściłaś.- Uniosłam kołek.-I chyba czas ci to oddać.Jeśli niemasz nic przeciwko.- Nie masz.ygh!- O fuj! - krzyknęła Jessica, odwracając głowę.- Sorry - mruknęłam, cofając się o krok i patrząc na przebitą Monique.Muszę przyznać, że miałamsporą satysfakcję.- Cóż mogę powiedzieć? Zmierć jest mało estetyczna.A ona sobie nagrabiła.Próbowałam nie zabrzmieć tak słabo i obronnie, jak się czułam.Po przecież nagrabiła sobie.Krzywdami, jakie Nieustraszeni Wojownicy wyrządzali przez nią innymbiednym wampirom, nie wspominając o tym, jaki numer mnie wykręciła.Niech się tłumaczy diabłu,jeśli potrafi.Mnie nie zależało.- Dobra robota - odezwał się Sinclair.Wyglądał nieco lepiej, nie tak śmiertelnie blado (jak na niego).Ulżyło mi.I już nie warczał na Jona jak niedzwiedz ze wścieklizną.- Ja to chciałem zrobić.- Jon się nadąsał.- Ale to był mój obowiązek - wyjaśniłam.- Będziesz mógł zabić kolejnego seryjnego zabójcęwampirów.- O-o.- Wyraznie się rozchmurzył.- Dobrze.Cieszę się, że jednak nie jesteś martwa.- Ja też - Marc i Jessica powiedzieli jednocześnie.- A co z nią? Monique nie wróci do życia, jak wyjmiemy z niej kołek, prawda?- Oczywiście że nie - odpowiedziała Tina zszokowanym tonem.- Nikt tego nie potrafi.oprócz ciebie.Jeszcze nikt nigdy.- Zamilkła i pokręciła głową.Niemogła wyjść ze zdziwienia, co jak na tak inteligentną osobę było rzadkim widokiem.- Interesujące, prawda? - spytał Sinclair.- Interesujące - powiedziała wciąż lekko zielona Jessica - nie jest słowem, które przychodzi mi terazdo głowy.- Machała mi ręką przed nosem.- Ty.ty.- Nic więcej nie musiała mówić.Wiedziałam, żeznów przeszła przez piekło.Sinclair ją zignorował.- Księga Umarłych chyba nie wspominała nic o tym, jak.niezniszczalna.zdaje się być Elizabeth.- Cóż.- Wzruszyłam ramionami.- Wiesz, dobrej kobiety tak łatwo nie pokonasz.- Zwłaszcza teraz - zauważył szyderczo - z całym nowym dobytkiem.- Co?- Zgodnie z naszym prawem, gdy zabijasz wampira, cały jego majątek staje się twój.- No co ty.Serio? A nie rodziny?- Wampiry nie mają rodzin - cierpliwie wyjaśniła Tina.- Oczywiście poza tobą.Nie dziwiło cię,czemu nie sprzedano domu Nostro? Jest twój.- Super! Najpierw Armani od Sarah, a teraz to! Widzieliście porsche Moniąue? Moje, całe moje! -Zamilkłam, bo Marc i Jessica dziwnie na mnie patrzyli.- No przecież nie zabiłam jej dla samochodu.To tylko taki miły dodatek.- Nie - powiedziała Tina, dziwnie na mnie patrząc -ale to będzie nasza wersja oficjalna.- Czemu?- Musimy - stwierdził Sinclair - póki nie staniesz się bardziej bezwzględna.Inaczej ten problem będziepowracał.Inni założą, że jesteś łatwym celem, i znowu sięgną po twoją koronę.- No i co z tego? Przecież jej się nie da zabić.- Każdego się da - sprzeciwił się ojciec Markus.-Nawet Jezusa.- Poza tym potrafię być bezwzględna - zaprotestowałam.- Przez jeden weekend zabiłam dwawampiry, a wczoraj wieczorem wstawiłam do lodówki prawie pusty karton po mleku.- To byłaś ty?! - zareagował Marc.- Chociaż.- Przygryzłam w zamyśleniu wargę.-Nie zabiłam pana Masona, a powinnam była.- Masona? Twojego szefa z Macy's?- Tak, jest sługusem Monique! Wrobił mnie w to wszystko.Najpierw mnie zwolnił, potem dał jejcynk, żeby mogła mnie złapać jak płotkę na przynętę.Gnojek.- Bardzo.- Sinclair zmrużył oczy - wyrafinowane.Zmusił mnie do opowiedzenia całej historii, a potem dopytał jeszcze o szczegóły.Wszyscy bylistosownie oburzeni.Zwietnie!- Nie wierzę, że szef próbował cię zabić - powiedziała Jessica.- Wiem, że starają się utrzymaćbezrobocie na niskim poziomie, ale to jest absurdalne.- Większość ludzi sądzi, że ich szefowie czyhają na nich.Ale mój naprawdę czyhał! Zresztą mniejszaz nim.Co teraz? Oprócz tego, że muszę się przebrać.Wyglądam - spojrzałam na siebie - okropnie.- Mamy wiele do omówienia - oznajmił Sinclair.- Racja - zgodziła się Tina z niepokojącą żarliwością.- Co to oznacza? Dla nas wszystkich i dla naszejkrólowej?- To doskonały materiał do uzupełnienia moich zapisków - przyznał ojciec Markus.Wyglądał, jakbyjuż nie mógł się doczekać, żeby usiąść przy biurku i zacząć pisać.Nu-da.- Wasza Wysokość, znów jesteś wśród nas! To niebywałe! I.- Słuchajcie.Rozumiem, że nic nie poradzicie na to, że potraficie zepsuć każdą zabawę, ale dzisiajnie organizujemy panelu dyskusyjnego.Jest piątek, wymknęłam się z oślizgłych macek śmierci.- Kolejny raz - zauważyła Ani.-.i mam ochotę tańczyć!- Przydałby mi się drink - przyznała Jessica - albo i pięć.- Mnie też - dołączył Marc.Otarł pot z czoła.On i Jessica wciąż wyglądali na poruszonych.- Tostrasznie stresujące patrzeć, jak znów wracasz do życia.- Przepraszam - powiedziałam niewinnie.- To był kiepski tydzień dla nas wszystkich.- Koniec tych bzdur z dawaniem się zabić - nakazała Jessica.- Hej, dla mnie to też żadna atrakcja! Przecież nie robię tego, żeby zwrócić na siebie uwagę.-Nastąpiło irytujące, znaczące milczenie.- No nie robię!- Dokąd idziecie potańczyć? - spytała Ani.- Tam, gdzie ciebie nie wpuszczą - ucięła Jessica.-To impreza zamknięta tylko dla współlokatorówBetsy.- Ja jestem współlokatorem Betsy - przymilnie powiedział Sinclair.- Możemy skoczyć do Gator's - zaproponowałam.W tej chwili dotarły do mnie te straszne słowa.-Co?!- Nie wspominałem? - Wyglądał całkowicie niewinnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]