[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Interesujące – zauważył Rhyme.– Myślałem, że odciął skórę i mięśnie z palca mężczyzny, aby zniechęcić potencjalnego złodzieja, który chciałby ukraść pierścionek.Ale chyba nie.Przyjrzyjmy się jego postępowaniu: Odcina palec taksówkarzowi i wozi go ze sobą.Rozcina do kości ramię i nogę tej Niemki.Kradnie kości i szkielet węża.Przysłuchuje się odgłosowi wydawanemu przez łamany palec Everetta.Jest coś w sposobie, w jaki przestępca postrzega ofiary.Coś.– Anatomicznego.– Właśnie, Sachs.– Z wyjątkiem Ganz – wtrącił Sellitto.– Mógł ją okaleczyć.Wtedy też znaleźlibyśmy ją żywą.Jednak coś go powstrzymało.Co?– Co ją różni od innych ofiar? – zapytał Sellitto – Nie to, że jest kobietą.Ani to, że jest spoza miasta.Niemka też nie była mieszkanką Nowego Jorku.– Może nie chciał okaleczać jej w obecności córki – podsunął Banks.– Nie – odparł Rhyme, uśmiechając się ponuro.– Uczucie litości jest mu obce.– Wyróżnia ją to, że jest matką – powiedziała nagle Sachs.Rhyme pomyślał nad tym.– Tak.To może być powód.Matka i córka.Nie skłoniło go to wprawdzie do wypuszczenia ich, ale powstrzymało od zadawania jej cierpień.Thom, zapisz to w charakterystyce, ale postaw znak zapytania.– Zwrócił się do Sachs: – Czy powiedziała, jak wygląda?Sachs przerzuciła notatki.– Opis zgadza się z poprzednimi.– Zaczęła czytać: – Maska na twarzy, wątła budowa ciała, czarne rękawiczki.On.– Czarne rękawiczki? – Rhyme zerknął na charakterystykę.– Nie czerwone?– Powiedziała, że czarne.Zapytałam, czy jest pewna.– Ten znaleziony kawałek skóry był czarny.Prawda, Mel? Może pochodził z jego rękawiczki.Zatem skąd pochodzi czerwona skóra?Cooper wzruszył ramionami.– Nie wiem, ale znaleźliśmy kilka jej kawałków.To on musiał je pozostawić.Rhyme spojrzał na torebki z dowodami.– Co jeszcze znaleźliśmy?– Pył, który zebrałam na alei i przy drzwiach.– Sachs strząsnęła kurz z filtru na kartkę papieru.Cooper przyjrzał mu się przez lupę.– Dużo niczego – oznajmił.– Głównie ziemia.Kawałki minerałów.Łupki miki z Manhattanu.Skalenie.Takie minerały można znaleźć w całym mieście.– Dalej.– Fragmenty rozłożonych liści.To wszystko.– Ubrania Ganz?Cooper i Sachs rozłożyli papier, na którym znajdował się kurz zebrany z ubrań kobiety.– Przede wszystkim ziemia – powiedział Cooper.– Kilka kawałków czegoś, co wygląda jak fragmenty kamienia.– Gdzie ją przetrzymywał w swojej kryjówce? Dokładnie.– Na podłodze w piwnicy.Mówiła, że była bardzo brudna.– Doskonale! – krzyknął Rhyme.– Mel, odparuj kurz.Cooper umieścił próbkę w chromatografie gazowym.Wszyscy z niecierpliwością czekali na wyniki.W końcu monitor komputera zamigotał.Spektrogram przypominał krajobraz księżycowy.– Nieźle.To jest interesujące.Duża zawartość taniny i.– Węglanu sodu?– Czyż nie wprowadza was w zdumienie? – Cooper się roześmiał.– Skąd wiesz?– Taniny i sody używano w garbarniach w osiemnastym i dziewiętnastym wieku.Kwas taninowy i węglan sodu służyły jako środki ściągające i konserwujące.Czyli w pobliżu jego kryjówki znajdowała się kiedyś garbarnia.Uśmiechnął się.Nie mógł się powstrzymać.823, czy słyszysz nasze kroki za sobą? – pomyślał.Jego wzrok ześlizgnął się na mapę Randela.– Ze względu na unoszące się wokół garbarni zapachy nikt nie chciał ich mieć w swoim sąsiedztwie.Władze miasta pozwalały budować je tylko na wyznaczonych terenach.Wiem, że kilka takich garbarni zbudowano na Lower East Side.W Greenwich Village też.Kiedyś było to odrębne miasto – przedmieście Nowego Jorku.Garbarnie znajdowały się też na West Side, w pobliżu pomieszczeń rzeźnych, w których znaleźliśmy Niemkę.A, jeszcze w Harlemie na początku naszego wieku.Rhyme spojrzał na spis sklepów spożywczych sieci ShopRite, w których sprzedawano ostatnio gicz cielęcą.– Chelsea odpada.Nie było tam garbarni.Harlem także.W spisie nie ma sklepu ShopRite w tej dzielnicy.Pozostaje: West Village, Lower East Side lub Midtown West Side – ponownie Hell’s Kitchen.Wydaje się, że lubi tę dzielnicę.Tylko około dwudziestu pięciu kilometrów kwadratowych, ocenił cynicznie Rhyme.Przypomniał sobie, że w pierwszym dniu swojej pracy doszedł do wniosku, iż łatwiej się ukryć na Manhattanie niż w lasach na północy kraju.– Dobrze, następne ślady.Co można powiedzieć o kawałkach kamieni z ubrania Carole?Cooper pochylił się nad mikroskopem.– Okay.Widzę je.– Ja też chcę je zobaczyć.Ekran komputera Rhyme’a ożył.Mógł przyjrzeć się powiększonym kawałkom kamieni i kryształów, które przypominały świecące planetoidy.– Obróć ten kawałek – poinstruował Rhyme.Trzy różne minerały tworzyły ten fragment materiału.– Po lewej znajduje się różowawy marmur – powiedział Cooper
[ Pobierz całość w formacie PDF ]