[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W nocy sprawdziłem też swoją broń i amunicję, używając latarkii szkła powiększającego.Wszystko było chyba w porządku.Paranojajest nawet zabawna, jeśli nie zabiera człowiekowi zbyt wiele czasui nie zbacza się przez nią z wytyczonego kursu.Chodzi mi o to, żejeśli ktoś ma paskudny dzień, może nagle uwierzyć, że ktoś dybiena jego życie albo chce w jakiś inny sposób mu zaszkodzić.Człowiek zaczyna wtedy dziwne gierki, uruchamiając na przykładsamochód za pomocą zdalnego zapłonu, wyobrażając sobie, że ktośzałożył mu podsłuch na telefon albo majstrował przy jego broni.Niektórzy wariaci wymyślają sobie wyimaginowanych przyjaciół,którzy każą im zabijać ludzi.Inni wariaci wymyślają sobie wrogów,którzy próbują ich zabić.Ci ostatni są, moim zdaniem, trochę mniejszaleni i o wiele bardziej użyteczni.230Tak czy owak, resztę nocy spędziłem, przeglądając ponowniefinansowe dane Gordonów.Miałem do wyboru to albo Jaya Leno.Prześledziłem uważnie kwity z maja i czerwca zeszłego roku,żeby odkryć, jak Gordonowie sfinansowali tygodniowe wakacje wLondynie po zakończeniu podróży służbowej.Zauważyłem teraz, żerachunek za kartę Visa, podobnie jak za Amex był w czerwcutroszeczkę wyższy niż zazwyczaj.Mały wybój na normalnie równejdrodze.Również rachunek telefoniczny za czerwiec był o mniejwięcej sto dolarów wyższy, co mogło wskazywać na zwiększonąliczbę rozmów zamiejscowych w maju.Zakładałem, że wzięli ze so-bą gotówkę albo czeki podróżne, w całym tym okresie nie pobieralijednak dużych kwot pieniędzy.Była to pierwsza i jedyna wskazów-ka, że Gordonowie mieli dostęp do jakiegoś innego zródła gotówki.Ludzie dysponujący nielegalnymi dochodami kupują często tysiącedolarów w czekach podróżnych, wyjeżdżają za granicę i używajążycia.A może Gordonowie wiedzieli, jak przeżyć w Anglii zadwadzieścia dolarów dziennie.Poza tym wydruki w zasadzie nie dostarczyły żadnych informacji.Cokolwiek planowali, dobrze to ukryli, względnie cała rzecz niewiązała się z dużymi wydatkami albo wpłatami.Przynajmniej na tokonto.Gordonowie byli baTdzo inteligentni, powtarzałem sobie.Ijako naukowcy byli ostrożni, cierpliwi i metodyczni.Była środa, godzina ósma rano, a ja wypiłem już drugą tego dniakiepską kawę i szukałem w lodówce czegoś, co mógłbym przekąsić.Sałata z musztardą? Nie, dziękuję.Marchewka z masłem'? Może być.Stanąłem przy oknie w kuchni, oddając się dedukcji, dumając oniebieskich migdałach i pogryzając marchewkę.Czekałem natelefon od Beth, która potwierdzi, że spotkamy się o piątej popołudniu, ale w kuchni panowała cisza, jeśli nie liczyć tykaniazegara.Tego ranka byłem ubrany bardziej szykownie w brązowe baweł-niane spodnie i oksfordzką koszulę w paski.Na oparciu kuchennegokrzesła wisiał niebieski blezer.Moja trzydziestkaósemka tkwiła wkaburze przy kostce, a moja odznaka jeśli miała tutaj jakąkolwiekwartość w kieszeni marynarki.Niepoprawny optymista, miałemrównież kondom w portfelu.Byłem gotów do walki, do miłości ido wszystkiego, co miał przynieść nadchodzący dzień.Trzymając w ręku marchewkę, zszedłem po pochyłości w stronęzatoki.Nad wodą unosiła się lekka mgiełka.Patrząc pod nogi,dotarłem do samego końca pomostu, który wymagał generalnegoremontu.Przypomniałem sobie dzień, kiedy po raz pierwszy przy-231płynęli do mnie Gordonowie było to gdzieś w połowie czerwca,zaledwie tydzień po naszym pierwszym spotkaniu, które odbyło sięw restauracji Claudia w Greenport.Kiedy przybili do pomostu wujka Harry'ego, siedziałem na tylnejwerandzie, w swojej tradycyjnej pozie rekonwalescenta, popijającrekonwalescenckie piwo i obserwując zatokę przez lornetkę.Tydzień wcześniej u Claudia poprosili mnie, żebym opisał, jakwygląda mój dom od strony zatoki, i bezbłędnie do mnie trafili.Pamiętałem, że zszedłem do nich na pomost, żeby się przywitać,a oni namówili mnie na wspólną przejażdżkę.Zwiedziliśmy szeregzatoczek, które leżą między North i South Fork: Great Peconic Bay,Little Peconic Bay, Noyack Bay, Southold Bay, a potem GardinersBay oraz Orient Point.W którymś momencie Tom dodał ostro gazui myślałem, że uniesiemy się w powietrze.Motorówka zadarładziób w górę i pokonała chyba barierę dzwięku.Wtedy równieżGordonowie pokazali mi Plum Island. Tam pracujemy powiedział Tom. Któregoś dnia załatwimy ci przepustkę dodała Judy. Tonaprawdę interesujący ośrodek.I miała rację.Tego samego dnia złapał nas silny wiatr na Plum Gut.Myślałem,że wyrzygam z siebie flaki i zastanawiałem się, czy nie stąd właśnieGut* wzięło swoją nazwę.Pamiętam, że spędziliśmy na wodzie cały dzień i wróciliśmytutaj wyczerpani, opaleni, odwodnieni i głodni.Tom pojechał popizzę, a Judy i ja popijaliśmy piwo na tylnej werandzie i patrzyliśmy,jak zachodzi słońce.Nie wydaje mi się, żebym był specjalnie sympatycznym facetem,ale Gordonowie zadali sobie wiele trudu, żeby się ze mną za-przyjaznić.Nigdy nie rozumiałem, dlaczego to robią.Z początkunie zależało mi szczególnie na ich towarzystwie.Ale Tom byłsprytny i zabawny, a Judy piękna.I inteligentna.Pewne rzeczy nie mają czasami sensu, kiedy się dzieją, i dopieropo jakimś czasie albo jakimś wydarzeniu odkrywa się znaczenietego, co zostało powiedziane albo zrobione.Prawda?Gordonowie chyba wiedzieli, że znajdują się albo mogą sięznalezć w niebezpieczeństwie.Zawarli już wcześniej znajomość zMaxwellem i chcieli, żeby jakaś osoba albo osoby wiedziały, że* Gra słów: ang. gut" to flaki, wnętrzności, ale także cieśnina, przejście międzymieliznami.232łączą ich z nim bliskie stosunki.Następnie poświęcili dość dużoczasu waszemu oddanemu słudze i ponownie odnoszę wrażenie, iżchodziło o pokazanie komuś, że Tom i Judy przyjaznią się z panemwładzą.Może, gdyby coś poszło nie tak, Max i ja mieliśmy otrzymaćod nich listy.Nie robiłem sobie jednak większych nadziei.Jeśli chodzi o rzeczy, które nabierają sensu dopiero w retrospekcji,przypomniałem sobie, że tego konkretnego wieczoru, zanim jeszczeTom wrócił z pizzami, Judy, która wypiła trzy piwa na pusty żołądek,zapytała mnie, ile może być wart dom wujka Harry'ego. Jakieś czterysta tysięcy dolarów, może więcej.Dlaczegopytasz? Z ciekawości.Czy twój wuj chce go sprzedać? Zaproponował mi go poniżej wartości rynkowej, ale musiał-bym go spłacać przez dwieście lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]