[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym przyjął zlecenie od Diona, aby zdemaskować jego wrogów, mógłbym się czuć w obowiązku przeprowadzić śledztwo i oddać jego morderców w ręce sprawiedliwości.Na szczęście moja odmowa była niedwuznaczna.Powiedziałem mu, że nie mogę mu pomóc, i podałem istotne powody.Sumienie mam czyste.Zadanie odnalezienia ostrza, które wytoczyło krew Diona, i ukaranie ręki, która zadała cios, nie należy do mnie.Cokolwiek się jeszcze wokół tej sprawy wydarzy, nie będzie mnie dotyczyć, co mnie wielce cieszy.Odczytując po czasie ów list, widzę, że moje uwagi na temat okoliczności śmierci filozofa zawierają liczne błędy, niektóre nawet poważne.Żadne ze stwierdzeń nie było jednak tak mylne, jak to ostatnie, które czytam teraz i nie mogę powstrzymać drgnięcia.Jak mogłem być tak ślepy i nieprzewidujący? Cóż za niebezpieczny świat przemierzamy, niczym z opaską na oczach.Przeszłość i przyszłość są jednakowo mroczne, a jasne światło dnia może skrywać tyle samo zagrożeń co czarna, ponura noc.CZĘŚĆ IINOXIAROZDZIAł VIIIMinął niemal cały kolejny miesiąc, zanim znów miałem okazję posłać list do Metona.Do mego ukochanego syna Metona, służącego pod dowództwem Gajusza Juliusza Cezara w Galii, od kochającego ojca z Rzymu, oby Fortuna miała Cię w opiece.Piszę ten list w dwudziestym dziewiątym dniu marca, nadzwyczaj ciepłym jak na tak wczesną wiosnę.Otworzyliśmy na oścież wszystkie okna, a popołudniowe słońce grzeje mnie w plecy.Chciałbym, abyś mógł teraz ze mną być.Niestety, nie ma Cię tutaj.Nie kwaterujesz też bezpiecznie w Ilirii, gdzie Cię ostatnio widziałem.Dowiedziałem się na Forum, że wkrótce po mojej wizycie nagle wyruszyliście do Galii.Mówi się, że Cezar został wezwany, aby stłumić bunt jakiegoś plemienia o nazwie nie do wymówienia.Przypuszczam, że i Ty tam pociągnąłeś ze swoim wodzem.Uważaj na siebie, Metonie.Przy takich przemarszach nie mam pewności, czy mój poprzedni list dotarł do Ciebie albo czy kiedykolwiek go otrzymasz, ale jeden z gońców Cezara (ten sam młody żołnierz, który poprzednio zabierał moje listy do Ciebie) wkrótce wybiera się do Galii i mówi, że jeśli skończę go w ciągu godziny, zabierze i ten.Piszę więc spiesznie i po prostu przekażę Ci tyle wieści, ile zdołam, mimo iż ryzykuję w ten sposób, że nie wszystko będzie miało dla Ciebie sens jako wyrwane z kontekstu.(Nie pokazuj tego listu swemu wodzowi, proszę.Boję się, że dla człowieka zdolnego dyktować swe pamiętniki w siodle pośpiech nie będzie usprawiedliwieniem dla płodzenia takich nieudolnych zdań.)Mam nadzieję, że ostatni list jednak otrzymałeś i wiesz o morderstwie Diona.Kpiłem sobie z ludzi, którzy twierdzili, że ta śmierć jest zbyt ważna, by przejść bez konsekwencji, i że ten skandal musi się zakończyć ukaraniem kogoś, ale zdaje się, że się myliłem, a oni mieli rację.Wybuchł bowiem olbrzymi skandal.Dion był bardziej znany i szanowany, niż sobie wyobrażałem.A może morderstwo uczyniło go męczennikiem i człowiekiem większym i bardziej kochanym, niż był za życia? Jak na człowieka, o którym teraz mówi się z takim szacunkiem i podziwem, w ostatnich miesiącach życia był traktowany wyjątkowo podle, zmuszony przemykać się od jednego niechętnego (a może i zdradzieckiego) gospodarza do drugiego, wydając swe zasoby, póki w jego mieszku nie zaświeciło dno.Senatorowie, którzy dziś nazywają go drugim Arystotelesem i łkają na jego wspomnienie, to ci sami ludzie, którzy niedawno nawet nie chcieli go wysłuchać!Nagle przypomniałem sobie pytanie, jakie Dion postawił przede mną, kiedy za młodu uczyłem się od niego w Aleksandrii: czy lepiej jest być kochanym za życia i wzgardzonym po śmierci, czy też żyć w pogardzie, a być czczonym pośmiertnie?Tak więc senacka debata nad kwestią egipską wciąż trwa, na świeżo podsycona tą tragedią.Tymczasem ostatnio wniesiono oskarżenie o morderstwo przeciwko niejakiemu Publiuszowi Azycjuszowi.Nie zaskoczyło mnie to ani trochę, że właśnie jego podejrzewa się o zgładzenie Diona.On sam podejrzewał go o udział w próbie otrucia w domu Lucjusza Lukcejusza i powiedział mi o tym podczas wizyty.Tego samego dnia, kiedy niewolnik Diona zmarł od trucizny, Azycjusz odwiedził jego gospodarza.Oczywiście to mógł być tylko zbieg okoliczności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •