[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje cztery wnuczki wszystkie zeszły na bezdroża, a tenbezbożny rozpustnik Kaligula.Ale ty go przeżyjesz.Ty przeżyjesz nawet drugi potop.Jestem otym głęboko przekonana - i spokojny początkowo jej głos zabrzmiał znowu tą nutą rozdrażnienia, zktórym zawsze do mnie się odnosiła.- Matko, czyż nawet w tym memencie nie znajdziesz dla mnie serdeczniejszych słów? Czyżrzeczywiście kiedykolwiek rozmyślnie sprawiłem ci przykrość lub okazałem się nieposłusznymsynem?Zdawała się nie słyszeć.- Dobrze mi tak.Dobrze mi tak - powtarzała.A potem: - Chciałabym, żebyś przyszedł domnie o piątej.Do tego czasu wszystko powinno być już gotowe.Liczę, że nie zapomnisz o żadnymz przepisanych obrzędów.Nie chcę jednak, abyś przyjął moje ostatnie tchnienie.Jeżeli będęjeszcze żyć, zaczekaj w przyległym pokoju; Bryzeida da ci znać.Nie urządzaj żadnych scenpożegnalnych, jak to jest w twoim zwyczaju.Co się tyczy pogrzebu, znajdziesz dokładnewskazówki na piśmie.Będziesz szedł za marami jako główny żałobnik.Nie życzę sobie żadnychmów pogrzebowych.Pamiętaj, że popełniam samobójstwo, trzeba więc będzie odciąć mi rękę ispalić ją oddzielnie.Na stos nie lej żadnych wonności.Ten zwyczaj wprawdzie zaczyna się323przyjmować, ale jest niezgodny z prawem i uważałam go zawsze za karygodne marnotrawstwo.Pallasa mam zamiar wyzwolić, będzie więc szedł na pogrzebie w czapce; nie zapomnij o tym.Ichociaż raz w życiu doprowadz całą ceremonię do końca bez pomyłki.Krótkie "bądz zdrów"zakończyło rozmowę.Nie było łez, uścisków, błogosławieństw.Jako posłuszny syn wypełniłemsumiennie ostatnią wolę matki.Nawiasem mówiąc, wyzwolenie Pallasa wydało mi się osobliwe,był on bowiem moim niewolnikiem.Bryzeida też uzyskała wolność.W parę dni pózniej Kaligula, przypatrując się z okna sali jadalnej stosowi, na którym płonęłyzwłoki mej matki, odezwał się do Makrona:- Dzielnie broniłeś mnie przed tą starucha.Zasłużyłeś sobie na nagrodę.Otrzymasznajzaszczytniejsze stanowisko w całym cesarstwie.Stanowisko, które według wprowadzonej przezAugusta nasady nie może się dostać w ręce niepewnego awanturnika.Zrobię cię namiestnikiemEgiptu.Makron przyjął tę wiadomość z niezmierną radością.Nie był ostatnio pewny, jak Kaligulajest w głębi duszy doń usposobiony, a wyjazd do Egiptu dawał rękojmię zupełnegobezpieczeństwa.Kaligula nie przesadzał mówiąc o najważniejszym stanowisku.Namiestnik Egiptumógł, powstrzymawszy dowóz żywności, wygłodzić Rzym, a miejscowy garnizon można byłowzmocnić powołaniem pod broń tubylców i stworzyć w ten sposób armię wystarczającą do obronyprowincji przed wszelką inwazją.Makron został zwolniony ze stanowiska komendanta gwardii.Na jego miejsce Kaligula niemianował na razie nikogo; komendę miało sprawować kolejno dziewięciu dowódców batalionów,każdy po miesiącu.Po upływie tego czasu ten, który okaże się najpewniejszy i najenergiczniejszy,miał otrzymać nominację na komendanta.W rzeczywistości jednak cesarz przyrzekł ją po cichupułkownikowi dowodzącemu batalionem pałacowym.Pułkownikiem tym był nie kto inny, jak naszstary znajomy Kasjusz Cherea, ten sam, który swego czasu zabił w amfiteatrze Niemen; który zpogromu Warusowej armii wyprowadził cało swoją kompanię i utrzymał przyczółek mostowy;który w obozie w Bonn przedarł się przez zbuntowany tłum i niósł na plecach Kaligulę w ów ranek,kiedy to Agryppina i żony oficerów musiały uchodzić z obozu.Kasjusz, choć jeszcze nieprzekroczył szóstego krzyżyka, miał już siwe jak mleko włosy, pochylił się też nieco ku ziemi, aręce mu z lekka drżały.Zjadła go bowiem bardzo ciężka febra, na którą zapadł w Niemczech, icudem tylko powrócił do zdrowia.Był jednak z niego wciąż tęgi zapaśnik i według opinii ogółunajodważniejszy człowiek w Rzymie.Pewnego dnia jakiś żołnierz gwardii dostał ataku szału i zwłócznią w ręku przebiegał pałacowe korytarze.Wyobrażał sobie, że walczy z francuskimibuntownikami.Ludzie uciekali na prawo i lewo, tylko jeden Kasjusz nie ruszył się z miejsca, akiedy szaleniec runął na niego, zakomenderował spokojnie niby na placu ćwiczeń: "Kompania,324stój! Złożyć broń!" Szaleniec, w którym długie lata wojskowej tresury wyrobiły instynktownyposłuch dla komendy, zatrzymał się i położył włócznię na posadzce."Kompania, w tył zwrot!Biegiem marsz!" zakomenderował wtedy Kasjusz.Tak udało się rozbroić szaleńca.Kasjusz poustąpieniu Makrona pierwszy objął dowództwo gwardii i potrafił ją utrzymać w karbach przez całyczas procesu, jaki wytoczono poprzedniemu komendantowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]