[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przytaknęłam mu.- Wiesz co - powiedział.- To pewnie zabrzmi głupio, ale ja też udawałem.Pomyślałem sobie, że moglibyśmy być rodziną.Wy­dało mi się to takie proste.I dobre.Uśmiechnęłam się, czując, jak otacza nas wygodna cisza.16Kwiecień przyniósł ze sobą śnieżną burzę.Chociaż wszyscy zżymali się na ten ostatni atak zimy, była to jedna z tych śnieżyc niosących ze sobą ogromne, pierzaste płatki, które tak lubimy oglą­dać.Śnieg sparaliżował życie w mieście, więc zamknięto szkołę na dwa dni.Po przerwie Sheila oznajmiła podczas porannej dyskusji, że wprowadził się do nich wuj Jerry.Przedtem był w więzieniu, cho­ciaż Sheila nie pamiętała za co, a teraz wyszedł i szukał pracy.Wydawała się podniecona obecnością nowego członka rodziny i opowiadała, jak wuj Jerry bawił się z nią w czasie burzy, kiedy jej się nudziło.Szkolne życie szybko wróciło do normy.Wciąż pamiętaliśmy jeszcze smak zwycięstwa.Wprawdzie dzieci nie wiedziały nic o tym, co się działo, lecz ja i Anton zachowaliśmy doskonałe nastroje.Tak więc my byliśmy szczęśliwi, Sheila zaś wręcz promieniała radością, w swojej nowej sukience.Wkładała ją codziennie i paradowała przed całą klasą, pragnąc wzbudzić taką samą zazdrość, jaką Susannah wzbudziła w niej.Opowiadała im, jak to w „dniu rozprawy” wygrała, jak poszła ze mną i Chadem na kolację, a potem dostała swoją sukienkę.Niebawem wszyscy chcieli mieć swoją rozprawę, musiałam więc poprosić Sheilę, aby przestała o tym mówić.Tak więc nie poruszała już tego tematu j podczas dyskusji z dziećmi, za to nie mówiła o niczym innym, kiedy zostawałyśmy same po szkole.Podobnie jak po moim wyjeździe w lutym, tak i teraz opowiadała o wszystkim z najdrobniejszymi szczegółami: pojechaliśmy do Shakeya, zamówiliśmy wspaniałą pizzę, a ona zjadła ogromną porcję.Potem poszliśmy kupić su­kienkę i udawaliśmy, że jesteśmy prawdziwą rodziną.Wciąż przy­pominała kolejne szczegóły z twarzą ożywioną przeszłością.Po­zwalałam jej mówić, ponieważ wydawało mi się, że działa to na nią jak najlepsza terapia.Zwróciłam także uwagę na fakt, że prawie przestała wspominać Jimmiego.Przez długie dni nie słyszałam, aby wymawiała jego imię.Tamten wieczór był chwilą czystej radości dla Sheili, którą, jak mi się wydawało, nie potrafiła się w pełni nasycić.A kiedy są one szczególnie rzadkie, ceni się je jeszcze bardziej.Dlatego słuchałam jej cierpliwie, i jeszcze raz, i jeszcze raz.Któregoś ranka w połowie kwietnia Sheila przyszła do szkoły markotna.Anton wyszedł po nią na przystanek, ale autobus przyje­chał później, więc przyszła do klasy dopiero po rozpoczęciu porannej dyskusji.Miała na sobie stare spodnie i podkoszulek i była blada.Usiadła na skraju grupy i słuchała tego, co mówią, lecz nie brała udziału w dyskusji.W ciągu półgodzinnej rozmowy dwukrotnie wychodziła do ła­zienki.Bałam się, czy nie jest chora, ponieważ wydawała mi się taka blada i spięta, ale musiałam się też zająć pozostałymi dziećmi.Kiedy rozdawałam zadania z matematyki, zauważyłam, że Sheila znowu wychodzi do łazienki.- Nie czujesz się dzisiaj dobrze, kochanie?- Wszystko w porządku - odparła, po czym odebrała ode mnie zadania i usiadła przy stole.Popatrzyłam za nią.Teraz więcej mówiła i wyrażała się poprawniej, co mnie cieszyło.Trochę później, tuż przed czasem wolnym, usiadłam przy niej, żeby jej wytłumaczyć, jak rozwiązywać nowe zadania.Posadziłam ją sobie na kolanach.Jej ciało wydało mi się dziwnie napięte.Dotknęłam jej czoła, ale nie było gorące.Jednak dziwnie się zacho­wywała.- Co się dzieje, Sheilo? Potrząsnęła głową.- Jesteś cała spięta.- Nic mi nie jest - zapewniła mnie i pochyliła się nad arku­szem z matematyki.Pod koniec lekcji zsadziłam ją na podłogę.Na nogawce moich dżinsów widniała czerwona plama.Przez chwilę wpatrywałam się w nią zdumiona.Krew? Spojrzałam na Sheilę.- Co się dzieje?Potrząsnęła głową z obojętną twarzą.- Sheilo, ty krwawisz! - Na wewnętrznej stronie jej prawej nogawki dostrzegłam czerwoną plamę.Chwyciłam ją na ręce i po­biegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi.Rozpięłam jej spodnie i pozwoliłam, żeby opadły dojkostek.Krew przesiąkła przez jej majtki i spływała po nogach.Spod jej bielizny wystawały papierowe ręczniki.Dlatego pewnie wychodziła do łazienki kilkakrotnie.Pró­bowała zatrzymać krwawienie, żeby nikt nie zauważył.- Mój Boże, Sheilo, co się stało? - zawołałam głośniej, niż zamierzałam.Czułam coraz większy strach, w miarę jak wyjmowa­łam kolejne ręczniki.Gdy wyjęłam ostatni, zobaczyłam, że z jej pochwy kapie krew.Sheila stała niewzruszona, z kamienną twarzą.Jej oczy patrzyły na mnie, lecz mnie nie widziała.Była bledsza, niż mi się wydawało wcześniej w klasie; Boże, była wręcz biała.Zastanawiałam się, ile krwi już straciła.Chcąc wyrwać ją ze stanu otumanienia, chwyciłam ją za ramię i potrząsnęłam mocno.- Sheilo, co się stało? Powiedz mi.Dość udawania.Co ci się stało?Zamrugała, jakby obudziła się z głębokiego snu.Widziałam, jak bardzo pragnie powstrzymać ból i emocje.- Wuj Jerry - powiedziała cicho.- Próbował rano wsadzić mi swojego koguta.Ale nie pasował, no to wziął nóż.Powiedział, że nie chcę go dopuścić, więc włożył mi nóż, żebym przestała.Struchlałam.- Wsadził ci nóż do pochwy? Przytaknęła.- Taki srebrny.Powiedział, że pożałuję tego, że nie pozwoliłam mu wsadzić koguta.Powiedział, że będę żałowała, bo to będzie bardziej bolało.- Boże, Sheilo, dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego? - Zawinęłam ją w ręcznik i wzięłam na ręce.- Ja się bać.Wuj Jerry kazał mi nie mówić.Powiedział, że zrobi to znowu, jak powiem.Powiedział, że zrobi coś gorszego, jak naskarżę.Wybiegłam z łazienki z Sheilą na rękach i kazałam Anionowi zająć się klasą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •