[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokój był prawie pusty: stała tam staromodna szafa na ubranie i mosiężne łóżko;podłoga pokryta była zniszczonym linoleum.Zeszli na dół do nieporządnej kuchni.Ko-bieta stanęła obok kuchenki i oparła się o nią plecami. Wszystko powiedziałam sierżantowi, panie nadinspektorze.Sama bym chciaławiedzieć, gdzie on jest, naprawdę.Nie zapłacił mi. Nic więcej sobie pani nie przypomina? Zupełnie nic?  nalegał Yanbrugh. Możeuderzyło panią jakieś określenie, nazwisko, cokolwiek?Kobieta uparcie kręciła głową. Naprawdę nic.80  Nikt go nie odwiedzał? Dziewczynki? Prowadzę porządny hotel.Yanbrugh westchnął z rezygnacją. Więc twierdzi pani, że przez ten cały tydzień Jack Pope nie kontaktował się z ni-kim, nawet listu nie dostał? Nie  powiedziała kobieta kręcąc głową i Yanbrugh zwrócił się do wyjścia. Alezaraz! Zdaje się, że dostał kartkę.Tak, przypominam sobie.Zmęczenie w jednej chwili opadło z nadinspektora. Kartkę? Skąd?  spytał żywo. Na miłość boską, panie nadinspektorze, skąd mogę wiedzieć?! Może to była widokówka z jakiejś nadmorskiej miejscowości?  podpowiedziałDwyer.Kobieta zaprzeczyła ruchem głowy. Nie, nic z tych rzeczy.Pamiętam, że byłam trochę zaskoczona. Nagle twarz jejsię rozjaśniła. Windermere!  wykrzyknęła. Tak, jezioro Windermere!Dwyer rzucił nadinspektorowi zdumione spojrzenie. Ona chyba żartuje, panie nadinspektorze.Kogo, na Boga, Pope mógłby znaćw tamtych stronach?Yanbrugh zwrócił się do kobiety: Bardzo nam pani pomogła.Bardziej, niż się pani wydaje.Kobieta wzruszyła ramionami. To mnie mało wzrusza, panie nadinspektorze.Jeśli pan spotka tego łobuza, niechmu pan powie, że jest mi winien za pokój.W tej chwili dziecko wybuchnęło płaczem, kobieta pobiegła zobaczyć, co się stało,a Yanbrugh i Dwyer szybko wynieśli się z mieszkania.Gdy wyszli przed dom, kierowca,wychylając się przez okienko, oznajmił: Wydział główny do pana nadinspektora.Chcą przekazać pilną wiadomość. Niech pan odbierze  zwrócił się Yanbrugh do Dwyera. Miejmy nadzieję, żeto pomyślna wiadomość.Dwyer wsadził głowę przez okienko, a Yanbrugh zapalił kolejnego papierosa.Uniósłbrwi.Lakę District.To zmieniało sprawę.W takim miejscu trudno się było spodziewaćobecności ludzi pokroju Pope a.W tej chwili Dwyer zawołał podniecony: To był Scott! Trafił na ślad Soamesa w Hendon.Jego gospodyni twierdzi, że wy-jechał na tydzień w interesach.Tak jej powiedział w sobotę.Od tego czasu go nie wi-działa. Jedziemy tam  powiedział Yanbrugh. Sprawa nabiera rumieńców.Znalezli się w bardziej eleganckiej dzielnicy, spokojnej i dostatniej.Domy otoczone81 były dobrze utrzymanymi żywopłotami, ogrody zadbane mimo póznej pory roku.Wy-glądało na to, że jeśli Soames i Pope mieli ze sobą coś wspólnego, na pewno nie był tostandard życiowy.Scott czekał na nich w samochodzie przed małym domkiem jednorodzinnym nakońcu cichej, ślepej uliczki.Policjant był młody, spokojny; równo przycięty wąsik upo-dabniał go do wojskowego. Znalazł pan coś?  spytał Yanbrugh.Scott pokręcił głową przecząco. Wyprowadził się ostatniej soboty.Gospodyni powiedział, że wyjeżdża na tydzieńw interesach i od tego czasu wszelki słuch po nim zaginął.Yanbrugh skinął głową. Proszę poczekać na nas, rozejrzymy się.Jak się nazywa gospodyni? Jones, proszę pana.Wdowa.Jest wzburzona z powodu całej afery, jeśli wolno za-uważyć.Pani Jones otworzyła drzwi, gdy tylko weszli na schodki; na pewno podpatrywałaich przez firankę.Miała pucołowatą twarz, wyblakłe, jasnoniebieskie oczy i wyglądałana zrzędę.Ubrana była w zieloną suknię. Pani Jones? Yanbrugh, nadinspektor ze Scotland Yardu.A to sierżant Dwyer.Chciałbym zadać pani kilka pytań na temat człowieka nazwiskiem Soames.Zdaje się,że mieszkał u pani? Panie nadinspektorze, naprawdę powiedziałam już wszystko temu młodemu czło-wiekowi, który tu był przed chwilą. Mógł przegapić jakiś szczegół  tłumaczył cierpliwie Yanbrugh. Moglibyśmyzobaczyć pokój pana Soamesa?Kobieta poprowadziła ich schodami na górę ani na chwilę nie przestając narzekać. Co sobie pomyślą inni moi goście? A taki się wydawał porządny ten pan Soames.Prawnik, tak mi powiedział.I że ma praktykę w City. Jak długo mieszkał u pani? Od początku maja.Sześć miesięcy.Otworzyła drzwi na końcu wąskiego korytarza i wpuściła policjantów do schlud-nego, wygodnie urządzonego pokoju.W jednym rogu znajdowała się umywalka, dalejdwie eleganckie szafy na ubranie i czysto zasłane łóżko.Po przeciwległej stronie poko-ju, oddzielonej od części sypialnej regałem pełnym książek, przy kominku stało biurkoi dwa krzesełka; francuskie okno wychodziło na balkon od strony ogródka. Scott dokładnie przeszukał pokój  odezwał się Dwyer. Nie znalazł żadnychpapierów.Yanbrugh podszedł do biurka i otworzył szybko szuflady, jedną po drugiej.Wszyst-kie były puste.82  Ostrożny ptaszek z tego Soamesa  zauważył.Dwyer przeszukał szafy i wyłożył na łóżko znalezione tam rzeczy: szlafrok, dwa gar-nitury i kilka koszul na wieszakach.Przeszukali dokładnie kieszenie.Nie znalezli nicgodnego uwagi: kilka zużytych biletów autobusowych, jakieś drobne; w szufladach ko-mody znajdowało się trochę bielizny, kilka par skarpetek, kilka ręczników.Pani Jones przyglądała się rewizji z mieszaniną niepewności i zgrozy na twarzy.Yan-brugh bał się, że gospodyni zapyta ich o nakaz, którego nie mieli.Wychodząc z założe-nia, że najlepszą obroną jest atak, powiedział surowo: Powiedziała pani policjantowi Scottowi, że Soames wyjechał w ostatnią sobotę,czy tak? Tak, panie nadinspektorze, przed południem.Pamiętam to dokładnie, gdyż prosiło wcześniejszy lunch.Mówił, że się śpieszy na pociąg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •