[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powoli przejechał obiema rękami powłosach, uważnie wpatrując się w oczy swego odbicia.Potem ściągnął marynarkę i powiesił ją na oparciu krzesła.Zmiennokształtność, gdy ma się przed sobą wzór, niejest specjalnie trudna.Oczywiście wiele zależy od różnicyrozmiarów między modelem a zmieniającym się, alegeneralnie przypomina to wówczas odkalkowywanieobrazka.Względnie rysowanie ze zdjęcia.Gorzej, gdy model ciała, które chce przybraćzmiennokształtny, musi być odtworzony z pamięci.Wówczas bowiem w przypadku pomyłki czy błędu ryzykujesię nie tylko własną ukrytą w nowym ciele tożsamością.Niewłaściwie umiejscowiony pieprzyk czy minimalnie szer-szy rozstaw oczu są dla anamorfa tym, czym wadliweprzęsło dla mostu.W każdej chwili grozi rozsypaniemsię całej konstrukcji.Loki zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, wiedział jednak, że nie może ani pozostać na całą noc w ciele Cluny ego, ani też spokojnie wrócić do własnej postaci,a rano pójść do pokoju na dole, by jeszcze raz przyjrzeć sięleżącemu tam Sidhe.Zresztą niewiele by to pewniedało, sądząc po stanie; w jakim na wszelki wypadekgo zostawił.Teraz, rozebrawszy się do naga, rozpocząłuważne oględziny.Sprawdzał bardzo dokładnie każdy milimetr ciała, nietylko przyglądając się sobie, ale i wodząc opuszkami191191191191palców po skórze, czy nie ma na niej zgrubień.Słyszałkiedyś, że podobnie postępują chorzy na trąd, szukając naswych ciałach ran i nacięć.Nazywali to WKS - wizualnakontrola skóry.Gdyby coś przeoczyli, stawka była równiewysoka.Co jakiś czas Loki zatrzymywał dłoń, skupiał uwagę najakimś szczególe, wprowadzał go do pamięci jako znacznikna trójwymiarowym modelu i dopiero wtedy ruszał dalej.Minęła godzina, zanim skończył.Sama przemiana trwała z kolei bardzo krótko.Jakwskoczenie w wygodny dres po całym dniu w garniturzealbo powrót do ulubionej koszulki z czaszką i różą powizycie zdewociałej babci.Rzecz jasna, moment, w którymKłamca, nakładając kolejne warstwy siebie, ponowniemusiał spojrzeć na własną spaloną jadem twarz, nie byłszczególnie przyjemny.Trwał on jednak krótko jakmrugnięcie.- Hej, przystojniaku! - powiedział w końcu, trąc rękązarośnięty policzek.Przez chwilę rozważał, czy nie wy-ciągnąć z marynarki wykałaczki, ale darował to sobie.Nieczas na pozy, gdy trzeba wypocząć.A jutro przecież czekałgo ciężki dzień.Właściwie to Kłamcę nawet zdziwiło, jak łatwo Spo-łeczność przyjęła jego nową koncepcję Natury.Czy teżraczej w dość pokrętny sposób wróciła do starej, znanejczęści z nich jeszcze z Dworu.Wystarczyło kilka animacji,trochę nawiedzonego ględzenia i już miał ich wszystkich wgarści.Widać, że religia Sidhe wciąż była słaba i młoda -nie wykształcili jeszcze swojego odpowiednika stosów,inkwizycji czy zamachów bombowych w imię192192192192Boga.Jednocześnie zaś była na tyle stara, by zdążyli za-pomnieć, od czego uciekali.Ciekawe, jak spiszą się jutro - pomyślał Loki, gaszącświece, usuwając krzesło spod drzwi i wślizgując się nagopod kołdrę.- Czy po tylu latach bierności wystarczy imodwagi, by walczyć ze strażą Oberona? I czy będą w stanieutrzymać się tak długo, by był czas na realizację planu? Czyja jestem dość silny, by mu podołać?To wciąż nie były do końca jego myśli, choć nie dokońca też brzmiały jak myśli Cluny ego.Zupełnie jakby wgłowie Kłamcy był ktoś trzeci.Ktoś, kto używa sfor-mułowań takich jak realizacja planu czy podołać.Rozległo się cichutkie pukanie, a po chwili zupełniejak rano w pokoju na dole w szparze drzwi pojawiła sięurocza główka Duanny.- Wzywałeś mnie, wu.oooch!Przyłożyła obie dłonie do twarzy, zasłaniając usta, i wtej pozie zamarła.Z jej oczu można było wyczytaćprzerażenie - z pewnością ostatnim, kogo spodziewała sięw łożu wuja, był poturbowany więzień z pokoju na dole.- Nie bój się, moje dziecko - uspokoił ją Loki głosemCluny'ego.- To wciąż ja, choć ze zmienioną twarzą.wiczętakie sztuczki przed jutrzejszą misją.Potrzebowałemoblicza kogoś spoza naszej Społeczności.Przywołał ją gestem, po czym poklepał miejsce nałóżku obok siebie.Uśmiechnął się, widząc, że dziewczyna,opuściwszy dłonie, postąpiła krok do przodu.- Tylko zamknij za sobą drzwi, dziecinko - polecił.-Wiedza, której dostąpisz, jest bowiem przeznaczona wy-łącznie dla ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]