[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tego, co pisał Varadin, wynikało, że naprawdę byłoby dla niego lepiej, gdyby rzeczy­wiście nie żył.Była to, spisana chwiejną ręką człowieka znaj­dującego się na skraju szaleństwa, obłąkańcza i chaotyczna relacja na temat ludzi dosiadających dziwnych bestii i latają­cych stworów, Aes Sedai ujętych na smycz i Hailene.To ostat­nie słowo, wzięte z Dawnej Mowy, oznaczało Przodków, ale w całym liście nie było nawet próby wytłumaczenia, dlaczego Varadin tak śmiertelnie się ich bał albo co to właściwie byli za ludzie.Ten człowiek najwyraźniej nabawił się gorączki mózgowej, gdy patrzeć musiał na rozpad swego kraju.Rozzłoszczony Niall zmiął papier i cisnął go na posadzkę.- Najpierw muszę znosić idiotyzmy Omerny, a teraz to.Co jeszcze masz dla mnie, Balwer? - Bashere.Sprawy mog­ły przybrać paskudny obrót, jeśli Bashere stanął na czele armii al'Thora.Ten człowiek całkowicie zasługiwał na swoją repu­tację.Sztylet w cienistym zakamarku?Wzrok Balwera na moment nie opuścił twarzy Nialla, ale Niall wiedział, że maleńka kulka papieru i tak trafi do jego rąk, musiałby ją spalić, żeby stało się inaczej.- Cztery sprawy, które mogą cię zainteresować, mój pa­nie.Najmniej ta pierwsza.Pogłoski o spotkaniach ogirów z po­szczególnych stedding są prawdziwe.Jak na ogirów zdają się zdradzać niejaki pośpiech.- Nie powiedział, w jakim celu organizowane są te spotkania, rzecz jasna; wprowadzenie czło­wieka do Pnia Ogirów było równie niemożliwe jak zmuszenie ogira do szpiegowania.Łatwiej sprawić, by słońce wzeszło w środku nocy.- Ponadto w południowych portach pojawiła się niezwyczajna liczba statków Ludu Morza, które ani nie biorą ładunku, ani też nie żeglują.- Na co czekają?Balwer krótką chwilę zaciskał usta, stało się to tak nagle, jakby ktoś znienacka pociągnął za uwiązane do nich, niewi­dzialne sznurki.- Tego jeszcze nie wiem, mój panie.- Balwer nie lubił się przyznawać, że istnieją jakieś ludzkie tajemnice, których nie potrafił wyświetlić.Próba dowiedzenia się czegoś więcej o tym, co działo się wśród Atha'an Miere, nie zaś wyłącznie interpretacja pozorów, przypominała próbę wywiedzenia się, jakimi metodami Gildia Iluminatorów wytwarza sztuczne og­nie.Dobra wprawka w ćwiczeniu umiejętności jałowych sta­rań.Może przynajmniej ogirowie upowszechnią decyzje pod­jęte w trakcie ich spotkań.- Mów dalej.- Wieść, która być może zasługuje na średnie zaintere­sowanie, jest.osobliwa, mój panie.Wiarygodnie stwierdzano obecność al'Thora w Caemlyn, Łzie i Cairhien, niekiedy tego samego dnia.- Wiarygodnie? To wiarygodne szaleństwo.Prawdopo­dobnie wiedźmy mają dwóch albo trzech mężczyzn, którzy wyglądają dokładnie tak samo jak al'Thor, co wystarczy, by ogłupić każdego, kto go nie zna osobiście.To by wiele wyjaś­niało.- Być może, mój panie.Moi informatorzy są wiarygodni.Niall zatrzasnął skórzaną tekę; zakrywając wizerunek twa­rzy al'Thora.- A te najbardziej interesujące wieści?- Mam je z dwóch źródeł w Altarze, wiarygodnych źródeł, mój panie.Wiedźmy z Salidaru twierdzą, jakoby Czer­wone Ajah nakłoniły Logaina, by ten został fałszywym Smo­kiem.W rzeczy samej, to one go stworzyły.Trzymają Logaina w Salidarze.twierdzą w każdym razie, że ten mężczyzna to Logain.i pokazują go odwiedzającym je arystokratom.Nie mam na to dowodów, ale podejrzewam, że opowiadają tę samą bajkę każdemu władcy, do którego są w stanie dotrzeć.Niall ze zmarszczonym czołem przypatrywał się sztanda­rom nad jego głową.Należały do wrogów z niemalże wszyst­kich krajów; nikt nigdy nie pokonał go dwa razy, a mało kto choćby raz.Płaty wszystkich zdążyły już spłowieć ze starości.O nim można byłoby zapewne wyrazić się podobnie.Ale nie był jeszcze tak słaby, by nie doczekać końca tego, co rozpoczął.Każdy ze sztandarów został zdobyty w krwawej bitwie, pod­czas której człowiek nigdy tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje poza zasięgiem jego własnych oczu, podczas której nie­uniknione zwycięstwo i nieunikniona porażka potrafiły być równie efemeryczne.Najgorsza bitwa, jaką kiedykolwiek sto­czył, pod Moisen w czasie Rozruchów, kiedy to armie nacierały na siebie po omacku, nocą, była tak przejrzysta jak jasny letni dzień w porównaniu z niejasnością tej, którą toczył teraz.Czy mógł się mylić? Czy w Wieży naprawdę doszło do rozłamu? Jakaś walka między Ajah? O co? O al'Thora? Jeśli wiedźmy walczyły między sobą, to pośród Synów mogło się znaleźć wielu zwolenników rozwiązania Carridina, czyli ataku, którego celem było zniszczenie Salidaru i zabicie tylu wiedźm, ile to tylko możliwe.Ludzi, którzy uważali, że są przewidują­cy, bo myślą o jutrze, ale w ogóle nie zastanawiali się nad następnym tygodniem czy następnym miesiącem, nie mówiąc już o przyszłym roku.Z jednej strony Valda; być może wcale jeszcze nie dotarł do Amadoru.A z drugiej strony Asunawa, Wysoki Inkwizytor Śledczych; Valda, który zawsze chciał po­sługiwać się toporem, nawet jeśli dla danego celu najlepiej było posłużyć się sztyletem.Asunawa pragnął jedynie, by każ­da kobieta, która kiedykolwiek spędziła bodaj jedną noc w Wieży, została powieszona, by każda książka, która wspo­minała o Aes Sedai albo Jedynej Mocy, została spalona, a za­warte w niej słowa zakazane.Asunawa nigdy nie myślał o ni­czym poza tymi celami ani też nie dbał o koszty.Niall pracował zbyt ciężko, zbyt wiele ryzykował, by tak absurdalne pobudki stały się, zwłaszcza w oczach świata, wystarczającą przyczyną wojny między Synami a Wieżą.Po prawdzie, to nieważne, czy się mylił.Jeśli nawet.i tak wiele przemawiało na jego korzyść.Być może więcej, jeśli miał rację.Przy odrobinie szczęścia mógłby roztrzaskać Białą Wieżę tak, by już nigdy nie dało się jej odbudować, a wiedźmy zmiażdżyć tak, by ich niedobitki można było zetrzeć na pył.Al'Thor z pewnością załamałby się wtedy, ale nadal by stano­wił zagrożenie, które dałoby się wykorzystać jako bat na opie­szałych.A poza tym, Niall mimo wszystko mógł mieć rację.Może prawda wyglądała tak właśnie albo przynajmniej niewie­le odbiegała od jego przypuszczeń.Nie odrywając oczu od sztandarów, powiedział:- Rozłam w Wieży jest faktem.Czarne Ajah wszczęły bunt; te, które zwyciężyły, przejęły władzę w Wieży, a poko­nane liżą rany w Salidarze, do którego je wypędzono.- Spoj­rzał na Balwera i omal się nie uśmiechnął.Ktoś, kto należał do Synów, powinien zaprotestować, że Czarne Ajah nie istnieją albo że wszystkie wiedźmy są Sprzymierzeńcami Ciemności; ci, których zwerbowano ostatnio, tak by postąpili.Balwer tylko spojrzał na niego, wcale nie w taki sposób, jakby właśnie bluźnił przeciwko wszystkiemu, czego bronili Synowie.­Trzeba tylko orzec, czy Czarne wygrały czy przegrały.Moim zdaniem wygrały.Większość ludzi będzie uważała te, które sprawują władzę w Wieży, za prawdziwe Aes Sedai [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •