[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szlachetność uczućujawniona mi przez cesarza, szczerość słów uwypuklały w moim pojęciu jego wszechwładzę iwyznaję, że byłem olśniony.Człowiek, któremu mimo mych pojęć o niezależności mogłemwybaczyć, że jest absolutnym władcą sześćdziesięciu milionów ludzi, był w moich oczachnadprzyrodzoną istotą, ale byłem nieufny wobec mego podziwu, byłem taki, jak nasimieszczanie, kiedy czują, że dają się nabrać na wdzięk i zręczność ludzi starej daty: dobry smakskłania ich do poddania się doznawanemu pociągowi, ale ponieważ ich zasady opierają się temu,12W Polsce.61pozostają sztywni i udają nieczułych; i ją też stoczyłem w sercu podobną walkę.W mojej naturzenie leży powątpiewanie o czyichś słowach w chwili kiedy je słyszę.Człowiek mówiący jest dlamnie narzędziem Boga, dopiero w drodze refleksji i doświadczenia uznaję możliwośćwyrachowanego udawania.Nazwiesz to głupotą, i może tak jest istotnie, aleja się lubuję w tejsłabości umysłu, bo wywołaną jest siłą ducha.Moja dobra wiara każe mi wierzyć w szczerośćinnych, nawet w szczerość cesarza Rosji.Jego uroda jest też dla niego środkiem perswazji, bo jest tyleż duchowa, co fizyczna.Jejdziałanie przypisuję prawdzie uczuć malujących się zwykle na jego fizjognomii jeszcze bardziejniż regularności rysów jego twarzy.To na przyjęciu u księżnej Oldenburg miałem z cesarzem tęinteresującą rozmowę: Co pan robił dziś rano? Najjaśniejszy Panie, oglądałem muzeum historii naturalnej i słynnego mamuta z Syberii. To jedyny egzemplarz na świecie. Tak, Najjaśniejszy Panie, wiele jest rzeczy w Rosji, których nie znajdzie się gdzie indziej. Pan mi pochlebia. Najjaśniejszy Panie, zbyt szanuję Waszą Wysokość, żebym śmiał mu pochlebiać, ale możejuż się nie dość go lękam, więc wypowiadam naiwnie swą myśl, nawet, jeśli prawda jest podobnado komplementu. Ten jest bardzo subtelny, proszę pana.Cudzoziemcy nas rozpieszczają. Najjaśniejszy Pan chciał, abym się czuł z nim swobodnie, i udało mu się, jak ze wszystkim,co robi wyleczył mnie, przynajmniej na jakiś czas, z przyrodzonej nieśmiałości.Zmuszony unikać wszelkich aluzji do wielkich aktualnych problemów politycznych, chciałemsprowadzić rozmowę na temat co najmniej interesujący dla mnie, więc dodałem: Ilekroć Wasza Wysokość pozwala mi zbliżyć się do siebie, poznaję moc, która rzuciławrogów do jego stóp w dniu wstąpienia na tron. W pańskim kraju mają do nas uprzedzenia, które trudniej przezwyciężyć niż namiętnościzbuntowanego wojska. Najjaśniejszy Panie, widzimy Waszą Wysokość ze zbyt wielkiej odległości.Gdybyśmylepiej znali Waszą Wysokość, lepiej byśmy go ocenili i znalazłby u nas, jak tutaj, dużowielbicieli.Sam już początek panowania Waszej Wysokości zapewnił mu słuszne pochwały.Razjeszcze wzniósł się Najjaśniejszy Pan na ten sam poziom w czasie cholery, a może nawet wyżej,bo przy ponownym buncie Najjaśniejszy Pan wykazał ten sam autorytet, lecz temperowanynajszlachetniejszym oddaniem ludzkości.W niebezpieczeństwie nigdy nie zawodzą go siły. Chwile, które pan wskrzeszą w mej pamięci, były najpiękniejszymi w moim życiu,niewątpliwie, niemniej wydawały mi się najokropniejsze. Rozumiem to, Najjaśniejszy Panie; aby poskromić naturę w sobie i innych, potrzebawysiłku. Straszliwego wysiłku przerwał cesarz z wyrazem twarzy, który mnie wzruszył i odczuwasię to dopiero pózniej. Tak, ale było się wzniosłym. Nie byłem wzniosły, robiłem tylko to, co do mnie należało.W takich okolicznościach niktnie może wiedzieć, co zrobi.Pędzi się w stronę niebezpieczeństwa nie zastanawiając się, jak sięda sobie radę. To Bóg natchnął Najjaśniejszego Pana, i gdyby możną było porównać dwie rzeczy takniepodobne do siebie, jak poezja i rządy, powiedziałbym, że Najjaśniejszy Pan postąpił tak, jakśpiewają poeci słuchając głosu z góry. W moim czynie nie było żadnej poezji.62Zauważyłem, że moje porównanie nie wydało mu się pochlebne, bo nie zostało zrozumiane wznaczeniu wyrazu poeta po łacinie.Na dworach zwykło się uważać poezję za rodzaj rozrywkiumysłowej; należałoby wszcząć dyskusję, aby udowodnić, że poezją jest najczystszym inajżywszym światłem duszy.Wolałem zachować milczenie, ale cesarz, nie chcąc zapewnięoddalając się zaraz ode mnie zostawić we mnie żalu, że mogłem go urazić, zatrzymał mniejeszcze długo, ku wielkiemu zdumieniu dworu, i z uroczą dobrocią podjął na nowo rozmowę: Jaki jest ostatecznie pański plan podróży? zapytał. Najjaśniejszy Panie, po festynie w Peterhofie zamierzam udać się do Moskwy, skąd pojadęzobaczyć jarmark w Niżnym, ale tak, żeby wrócić do Moskwy przed przybyciem WaszejWysokości. Cieszyłbym się bardzo, jeśli by pan mógł dokładnie obejrzeć moje prace na Kremlu: sampanu wytłumaczę wszystkie moje plany upiększenia tej części Moskwy, którą my uważamy zakolebkę państwa.Ale nie ma pan czasu do stracenia, bo są ogromne przestrzenie do przebycia.Odległości są plagą Rosji. Najjaśniejszy Panie, proszę nie narzekać na to: są to ramy do wypełnienia.Gdzie indziejludziom brak ziemi wam jej nigdy nie zabraknie. Brak mi czasu. Przyszłość należy do Waszej Wysokości. Trzeba mnie słabo znać, by mi zarzucać ambicje i chęć rozszerzenia się.Daleki jestem odchęci powiększenia naszego terytorium, przeciwnie, chciałbym móc skupić wokół siebie całąludność Rosji.Chcę zatryumfować tylko nad nędzą i barbarzyństwem, byłoby to lepiej niżzdobyć nowe prowincje.Gdybyś pan wiedział, jaki to dobry lud lud rosyjski!.Jaki łagodny,jakie uprzejme i grzeczne ma usposobienie!.Zobaczy go pan w Peterhofie, ale chciałbym gopanu pokazać przede wszystkim tutaj 1 stycznia. Potem, wracając do swego ulubionego tematu,podjął: Ale to nie łatwo stać się godnym rządzenia takim narodem. Wasza Wysokość już dużo uczynił dla Rosji. Czasem mi się wydaje, że nie zrobiłem wszystkiego, co mógłbym zrobić.To chrześcijańskie słowo, powiedziane z głębi serca, wzruszyło mnie do łez.Zrobiło na mnietym większe wrażenie, że mówiłem sobie po cichu: cesarz jest sprytniejszy ode mnie, gdyby miałjakiś interes w powiedzeniu tego, wyczułby że nie należy tego mówić.Wykazał więc po prostupiękne i szlachetne uczucia, skrupuł sumiennego władcy.Ten krzyk człowieczeństwa idący zduszy, którą wszystko musiało skłonić do pychy, rozczulił mnie raptem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]