[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem Randy wstaÅ‚ i Jimmy zobaczyÅ‚ ciemnÄ… plamÄ™ naspodzie jego dÅ‚oni.OdstrzeliÅ‚ Randy'emu palec.Dzieciak zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ swoim zwykÅ‚ym, naturalnie zÅ‚ym,dorosÅ‚ym Å›miechem i Jimmy zrozumiaÅ‚ ze zgrozÄ…, żechÅ‚opiec nie zdaje sobie sprawy ze straty palca.W ogólenie czuÅ‚ bólu.- Ba! Ba! Ba! - zawoÅ‚aÅ‚ Randy.SchyliÅ‚ siÄ™ i udawaÅ‚, żepodnosi piÅ‚kÄ™ i rzuca w Jimmy'ego.- Uciekaj! - krzyknęła Cathy zza łóżka.- Jimmy!Sprowadz pomoc! Randy dalej siÄ™ Å›miaÅ‚.Przerażony gÅ‚os Cathy w poÅ‚Ä…czeniu ze znajomÄ… reakcjÄ…Randy'ego sprawiÅ‚y, że coÅ› w Jimmym pÄ™kÅ‚o.SpojrzaÅ‚ naupoÅ›ledzonego chÅ‚opca i nagle zapragnÄ…Å‚ go zabić,zaÅ‚atwić go raz na zawsze, żeby już nigdy nikogo nieskrzywdziÅ‚.- Skurwiel! - krzyknÄ…Å‚.NatarÅ‚ na Randy'ego z nienawiÅ›ciÄ…w oczach, rozcinajÄ…c powietrze skalpelem.- Skurwiel!- Nie! - wrzasnęła Cathy.- Jimmy!Randy podbiegÅ‚ do przodu, zaÅ›miaÅ‚ siÄ™, zagdakaÅ‚ iswobodnie odstÄ…piÅ‚ na bok, z Å‚atwoÅ›ciÄ… unikajÄ…c ciosu.Mocno kopnÄ…Å‚ Jimmy'ego w plecy i przewróciÅ‚ go twarzÄ…na podÅ‚ogÄ™.Potem wskoczyÅ‚ mu na plecy, chwyciÅ‚ za wÅ‚osy i szarpnÄ…Å‚ mu gÅ‚owÄ™ do góry.Jimmy poczuÅ‚, jak włócznia rozdzierajÄ…cego bóluprzeszywa mu kark i szyjÄ™, zagÅ‚uszajÄ…c dotychczasowetÄ™pe pulsowanie.Potem coÅ› pociÄ…gnęło go za wÅ‚osy, szarpnęło gÅ‚owÄ™ dotyÅ‚u i straciÅ‚ przytomność.57CATHY KULIAA SI ZA AÓ%7Å‚KIEM i patrzyÅ‚a, niemalprzytÅ‚oczona rozpaczÄ…, jak gÅ‚owa Jimmy'ego opadabezwÅ‚adnie na podÅ‚ogÄ™.To beznadziejne.MogÅ‚a siÄ™poddać tu i teraz, mogÅ‚a usiąść i czekać, aż Randy do niejprzyjdzie, aż wszystko siÄ™ skoÅ„czy.Lecz zamiast skrÄ™cićkark Jimmy'emu, zÅ‚amać mu krÄ™gosÅ‚up czy zabić go winny sposób, Randy wstaÅ‚ i odsunÄ…Å‚ siÄ™ od nieruchomegociaÅ‚a.PodszedÅ‚ do skalpela i podniósÅ‚ go z chichotem.Cathy wstrzymaÅ‚a oddech, ale zamiast wrócić doJimmy'ego i zaszlachtować go, sawant ponownieodwróciÅ‚ siÄ™ do niej.MógÅ‚ zabić Jimmy'ego pózniej, na razie jednak pozwoliÅ‚mu żyć.ChciaÅ‚ siÄ™ z nim jeszcze trochÄ™ pobawić.Teraz Cathy miaÅ‚a powód, żeby walczyć o życie.- Ga! - zawoÅ‚aÅ‚ Randy.Jak dÅ‚ugo to trwaÅ‚o? Trzy minuty? Pięć? Dziesięć?WydawaÅ‚o siÄ™, że caÅ‚e godziny.Gdyby tylko udaÅ‚o jej siÄ™to przeciÄ…gnąć, gdyby zdoÅ‚aÅ‚a utrzymać przy życiu siebiei Jimmy'ego jeszcze trochÄ™ dÅ‚użej, w koÅ„cu nadeszÅ‚abypomoc.KtoÅ› gdzieÅ› w budynku musiaÅ‚ zauważyć, że wysiadÅ‚o zasilanie, że coÅ› jest nie w porzÄ…dku, musiaÅ‚wezwać policjÄ™.To tylko kwestia czasu, zanim przybÄ™dÄ…oddziaÅ‚y ratunkowe.Gdyby tylko zdoÅ‚aÅ‚a do tego czasu obronić siÄ™ przed tympotworem.W gÅ‚owie jej siÄ™ przejaÅ›niÅ‚o, umysÅ‚ jakby zÅ‚apaÅ‚ drugioddech czy też mentalny odpowiednik.OtumanienieustÄ…piÅ‚o, jego miejsce zajęła chÅ‚odna racjonalność.WciążpÅ‚akaÅ‚a, wciąż siÄ™ baÅ‚a, ale część jej umysÅ‚u funkcjo-nowaÅ‚a sprawnie, pokonujÄ…c irracjonalne impulsyinstynktu* CzuÅ‚a siÄ™ niemal jak widz, jak gość wewÅ‚asnym ciele, jak ktoÅ› trzeci, z dystansu obserwujÄ…cyrozwój wydarzeÅ„.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, czy na tym polegaszok.PodniosÅ‚a siÄ™ na kolana.Obok na nocnym stoliku staÅ‚telefon, z którego wczeÅ›niej próbowaÅ‚a zadzwonić popomoc.Teraz wyrwaÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™, zważyÅ‚a jÄ… w rÄ™ku.Lekki, ale solidny przedmiot mógÅ‚ posÅ‚użyć za broÅ„.Gdyby musiaÅ‚a, gdyby miaÅ‚a szansÄ™, mogÅ‚a walnąćRandy'ego.Zaczęła siÄ™ czoÅ‚gać w stronÄ™ okna, jak najdalej od drzwi,jak najdalej od Randy'ego.Podobnie jak Å›wiatÅ‚o,klimatyzacja też wysiadÅ‚a.W pokoju zrobiÅ‚o siÄ™ gorÄ…co,powietrze staÅ‚o nieruchome, przesycone wilgociÄ….Cathymimowolnie zastanowiÅ‚a siÄ™, co siÄ™ dziaÅ‚o w pokojach zurzÄ…dzeniami podtrzy-mujÄ…cymi życie, ze sprzÄ™tem medycznym do nagÅ‚ychwypadków.ZakÅ‚adaÅ‚a, że szpital ma awaryjne zasilanie,które w pierwszej kolejnoÅ›ci objęło priorytetowepomieszczenia, kiedy zgasÅ‚o Å›wiatÅ‚o, ale narzucaÅ‚o jej siÄ™pytanie, czy Randy nie zepsuÅ‚ także zapasowychgeneratorów.Ilu ludzi umarÅ‚o? Ilu ludzi w budynku zabiÅ‚?Randy okrążyÅ‚ róg jej łóżka w chwili, kiedy dotarÅ‚a dodrugiego łóżka.Mocniej Å›cisnęła w rÄ™ku sÅ‚uchawkÄ™ telefonu.Plastik zrobiÅ‚ siÄ™ Å›liski od potu.Potem Randy rzuciÅ‚ siÄ™ na niÄ….ZdążyÅ‚a tylko wstać, wskoczyć na łóżko i przetoczyć siÄ™na drugÄ… stronÄ™ pokrytego plastikiem materaca.PoczuÅ‚apalÄ…cy ból w prawej stopie, na podbiciu, a potem lepkawilgoć pociekÅ‚a po palcach.RozciÄ…Å‚ jej prawÄ… stopÄ™.Z wrzaskiem spadÅ‚a na podÅ‚ogÄ™, chÅ‚odny rozsÄ…deksprzed paru chwil pierzchnÄ…Å‚ w popÅ‚ochu.PróbowaÅ‚awstać, próbowaÅ‚a peÅ‚zać, próbowaÅ‚a siÄ™ odtoczyć, alecokolwiek robiÅ‚a, jakkolwiek siÄ™ wykrÄ™caÅ‚a, czuÅ‚a naciskna stopÄ™ i nagÅ‚y, dzgajÄ…cy ból, tak dotkliwy, że niemalodchodziÅ‚a od zmysłów.Randy zapiaÅ‚ triumfalnie.On też wskoczyÅ‚ na łóżko, leczkiedy wychyliÅ‚ siÄ™ na drugÄ… stronÄ™ ze skalpelem w rÄ™ku,żeby zobaczyć, gdzie ona jest, dzwignęła siÄ™ z wysiÅ‚kiem itrzasnęła go sÅ‚uchawkÄ… w bok gÅ‚owy.Plastik uderzyÅ‚ okość z satysfakcjonujÄ…cym trzaskiem i krew wezbraÅ‚a wewgniecionym fragmencie zmiażdżonej skóry nad uchemchÅ‚opca.Cathy nie czekaÅ‚a, żeby sprawdzić, czy straciÅ‚przytomność, czy upus-ciÅ‚ skalpel, czy siÄ™ cofnÄ…Å‚ albozaatakowaÅ‚.OdpeÅ‚zÅ‚a do tyÅ‚u, w stronÄ™ okna, pokonujÄ…cprzerazliwy ból rozciÄ™tej stopy i tÄ™pe pulsowanie wzÅ‚amanym ramieniu.UpoÅ›ledzony dzieciak przetoczyÅ‚ siÄ™ przez krawÄ™dz łóżkai wylÄ…dowaÅ‚ ciężko w miejscu, gdzie Cathy byÅ‚a zaledwieprzed sekundami.RuszyÅ‚ dalej na kolanach, wciążuÅ›miechniÄ™ty, wciąż wbijajÄ…c oczy w jej twarz, wciążściskajÄ…c w rÄ™ku skalpel.- Ga Ga Ga Ga! Gagagaga!Najbardziej ze wszystkiego chciaÅ‚a, żeby siÄ™ zamknÄ…Å‚.Jego wrzaski doprowadzaÅ‚y jÄ… do szaleÅ„stwa, gÅ‚owa jejpÄ™kaÅ‚a.ChciaÅ‚a na niego krzyknąć, żeby przestaÅ‚, alestraciÅ‚a już zdolność artykuÅ‚owanej mowy i z tegozamiaru pozostaÅ‚ tylko sÅ‚aby impuls na dnie umysÅ‚u, kiedy peÅ‚zÅ‚a jak krab w stronÄ™ okna.SzedÅ‚ za niÄ… na kolanach, z wrzaskiem i Å›miechem, apotem dotarli pod Å›cianÄ™.Cathy spojrzaÅ‚a w stronÄ™uchylonych drzwi z nikÅ‚Ä… nadziejÄ…, że zobaczy Å›wiatÅ‚a, żeusÅ‚yszy kroki stróżów prawa, że Allan wpadnie doÅ›rodka i odepchnie od niej Randy'ego.Ale za drzwiamiwciąż czerniaÅ‚równolegÅ‚obok ciemnoÅ›ci i zrozumiaÅ‚a, że to koniec.Niktnie przyjdzie i nie ma już dokÄ…d uciekać, nie możnadÅ‚użej grać na zwÅ‚okÄ™.Czas siÄ™ skoÅ„czyÅ‚.OparÅ‚a siÄ™ plecami o Å›cianÄ™ pod oknem i skuliÅ‚a napodÅ‚odze.CzuÅ‚a osÅ‚abienie i zastanawiaÅ‚a siÄ™, ile krwistraciÅ‚a.Randy uklÄ™knÄ…Å‚ obok niej, ale nie miaÅ‚a nawetsiÅ‚y, żeby podnieść rÄ™ce w obronie.MachnÄ…Å‚ skalpelem i odciÄ…Å‚ jej koniuszek lewego ucha.WybuchnÄ…Å‚ haÅ‚aÅ›liwym Å›miechem.WezbraÅ‚a w niej furia.WÅ›ciekÅ‚ość na Randy'ego za to, cozrobiÅ‚ Jimmy'emu, jej ojcu, jej i wszystkim innym;wÅ›ciekÅ‚ość na caÅ‚y Å›wiat, na los, na wszystko, co powinnosiÄ™ uÅ‚ożyć jak należy, ale z niewiadomych powodówposzÅ‚o rozpaczliwie zle.Ból, nienawiść, frustracja zrosÅ‚ysiÄ™ w jeden pÅ‚onÄ…cy rdzeÅ„ gniewu, który wypeÅ‚niÅ‚ jÄ… siÅ‚Ä… ibÅ‚yskawicznie wyparÅ‚ sÅ‚abość i strach.WparÅ‚a siÄ™ plecami w Å›cianÄ™ i kopnęła z caÅ‚ej siÅ‚y.Obiemastopami trafiÅ‚a Randy'ego w żoÅ‚Ä…dek.ChrapliwiezachÅ‚ysnÄ…Å‚ siÄ™ powietrzem, upadÅ‚ do tyÅ‚u i uderzyÅ‚ gÅ‚owÄ…o podÅ‚ogÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czarkowski.pev.pl
  •